28 marca| Artykuły

Każdy ma swoje K2

Mówią o niej Góra gór. Pod względem wysokości druga. Pod względem niedostępności i złej sławy pierwsza. Jedyny z ośmiotysięczników niezdobyty […]

Mówią o niej Góra gór. Pod względem wysokości druga. Pod względem niedostępności i złej sławy pierwsza. Jedyny z ośmiotysięczników niezdobyty dotąd zimą. Ze względu na trudności techniczne i ekstremalne warunki pogodowe na niej panujące pochłonęła wiele istnień ludzkich. Tylko w 1986 roku na górze życie straciło 13 pragnących ją zdobyć osób. 13 sierpnia 1995 na skutek burzy śnieżnej ginie na niej siedmiu himalaistów. W 2008 lawina pochłania kolejnych jedenastu. Do tej pory na szczycie stanęło niewiele ponad 300 osób. Z tego co wiadomo, zostało na niej na zawsze niecałe 80. Rachunek jest prosty – statystycznie ginie na niej co piąty śmiałek. Nic dziwnego, że bywa nazywana Górą Mordercą. K2. 

8611 metrów nad poziomem morza. Najwyższy szczyt Karakorum. Od lat kłócą się o nią trzy państwa – Pakistan, Chiny i Indie. Oficjalnie K2 znajduje się pod administracją pakistańską i jest częścią regionu Gilit – Baltistan. Ale ponieważ przylega bezpośrednio do chińskiej granicy, wciąż dochodzi między tymi państwami do sporów na tym tle. Awanturują się też Indie, które zgłaszają pretensje do całego Kaszmiru, uważając się tym samym za administratora K2. A co na to K2? A K2 stoi niewzruszenie od wieków w tym samym miejscu i sprawia wrażenie, jakby te wszystkie spory miało gdzieś. 

Gdyby ktoś chciał pod nią stanąć, to trochę musi się nagimnastykować. Pomijając kwestie formalno – finansowe, najpierw trzeba wylądować na lotnisku w Islamabadzie albo Gandharze. Tutaj wsiadamy do auta (zdecydowanie terenowego) i przez Gilgit lub Skardu trzeba dotrzeć do Askole. Askole to malutka, ostatnia osada w pakistańskim Shigar Valley. Jeszcze daleko od najwyższych gór, ale już zdecydowanie czująca ich oddech. Znajduje się na wysokości 3050 metrów nad poziomem morza. Jej mieszkańcy to szyiccy muzułmanie. Wyjątkowo spokojni, gościnni i przyjacielscy. Tutaj zostawiamy nasze auto. Już tylko nogi. Przed nami tydzień wspinaczki po słynnym lodowcu Baltoro. Po czterech dniach dociera się do Concordia, zwanego salą tronową bogów gór. I słusznie. To największe na świecie zgromadzenie ośmiotysięczników. Widać stąd Broad Peak, Gasherbrum I, Gasherbrum II i oczywiście K2. Jeszcze trochę wspinaczki i w końcu stajemy pod perfekcyjną piramidą góry gór. Tu zakłada się obóz główny. Trochę wyżej kolejny, potem kolejny i kolejny. I tak aż do szczytu. 

A skąd ta dziwna nazwa? Z życia. W 1856 Brytyjczyk T.G. Montgomerie z Indyjskiego Urzędu Mierniczego dokonał pomiaru szczytu, nazywając go K2 i oznaczając jako drugi na liście 35 szczytów Karakorum. Tak więc nazwa K2 to: Karakorum (czyli łańcuch górski, gdzie położona jest góra), no i 2, co oznacza pozycję na liście mierniczej i ma związek nie z wysokością szczytu, a położeniem góry. Montgomerie opisywał je z zachodu na wschód: jako pierwszy wypadł mu Maszerbrum, który otrzymał numer K1, a drugi był K2. I choć zgodnie z polityką Indyjskiego Urzędu Mierniczego szczyty starano się nazywać zgodnie z ich lokalnymi nazwami, z K2 nie było to takie proste. To wyjątkowo odosobniona góra, której szczyt nie jest widoczny ani z najbliższej wioski na północ od niego, ani na południe. Widoczny jest dopiero z lodowca Baltoro. Ale na niego lokalsi raczej się nie zapuszczają. Więc trudno im było nazwać górę, której po prostu na co dzień nie widzieli. No i zostało K2. 

Żeby łatwiej zrozumieć dlaczego do dzisiaj zimą jeszcze nikt na K2 nie wszedł, wrzucam dwa parametry. Średnia temperatura zimą to tam około -50 stopni Celcjusza. I drugi – średnia prędkość wiatru to 180 km na godzinę. W porywach 500 km/h.  

Poza sezonem zimowym jest trochę łatwiej. Pierwsi w historii mieli przyjemność spojrzeć z jej wierzchołka na świat Achille Compagnoni i Lino Lacedelli, członkowie włoskiej wyprawy. Było to dokładnie 31 lipca 1954 roku. Góra ma wiele akcentów polskich. Pierwszą kobietą w historii i pierwszym Polakiem, który postawił na jej szczycie swoją stopę była Wanda Rutkiewicz. Dokonało się to 23 czerwca 1986 roku. Ja osobiście z zapartym tchem śledziłem losy Zimowej Narodowej Wyprawy na K2 z przełomu 2017/2018. Co tam się działo. Krzysztof Wielicki (kierownik), Janusz Gołąb, Piotr Snopczyński, Adam Bielecki, Rafał Fronia, Marek Chmielarski, Dariusz Załuski, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Piotr Tomala, Jarosław Botor, Maciej Bedrejczuk, Denis Urubko. Próbowali. Nie udało się. Udało się za to uratować Elizabeth Revol, która w tym samym czasie razem z Tomkiem Mackiewiczem wchodziła na Nanga Parbat. Mackiewicz, jak wiemy, został tam na zawsze. 

Jeszcze jeden polski akcent na K2. Najświeższy. Andrzej Bargiel. Pisze o sobie:

Jestem trzykrotnym mistrzem Polski w skialpiniźmie, trzecim w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, rekordzistą świata w biegu na Elbrus oraz pierwszym Polakiem, któremu w 2013 r. udało się zdobyć ośmiotysięcznik Shishapangma na nartach oraz zjechać z jego wierzchołka. Ustanowiłem rekordowy czas wejścia na szczyt Manaslu i jako drugi człowiek w historii zjechałem z tego szczytu na nartach do bazy. W 2015 r. jako pierwszy człowiek na świecie zjechałem na nartach z osławionego szczytu Broad Peak, a w kolejnym roku po tym wyczynie pobiłem o 12 dni rekord ustanowiony w 1999 r. przez Denisa Urubko i Andreja Mołotowa w zdobyciu pięciu siedmiotysięcz-ników położonych na terenie byłego ZSRR tzw. Śnieżnej Pantery.

22 lipca 2018 roku Andrzej Bargiel wszedł na K2, założył na nogi narty i jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nich do bazy centralnej. Niemożliwe? A jednak. To są te momenty, kiedy dociera do mnie jakim dobrem może być YouTube. Są tam filmowe relacje z tego zjazdu. Przynajmniej tyle. 

12 maja 2012 roku Fundacja Mimo Wszystko zorganizowała ośmioosobową wyprawę na K2. Ale nie na to K2 w Karakorum. Tutaj pod nazwą K2 kryje się Kopiec Kościuszki w Krakowie. Wszyscy ośmioro członkowie tej wyprawy poruszali się na wózkach inwalidzkich. Sprawnemu fizycznie człowiekowi wejście i zejście z Kopca zajmuje około 10 minut. Tym ośmiu niepełnosprawnym, przy wsparciu innych osób zajęło to 42 minuty. Ktoś kiedyś powiedział, że najwięksi bohaterowie są nieznani. I że każdy ma swoje K2. 

Adam Szefc Szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: