Korzenie charyzmatu oblackiego – pierwsza misja święta w Czechach
Oblaci z Republiki Czeskiej (Prowincja Środkowoeuropejska) przeprowadzili pierwszą misję świętą w swoim kraju. Do wydarzenia przygotowywali się przez dłuższy czas, […]
Oblaci z Republiki Czeskiej (Prowincja Środkowoeuropejska) przeprowadzili pierwszą misję świętą w swoim kraju. Do wydarzenia przygotowywali się przez dłuższy czas, między innymi formując przez ponad rok grupę ewangelizacyjną. W jej skład weszło sześciu oblatów z dwóch komunitetów (Plasy i Klokoty) oraz kilkunastu młodych ludzi, związanych z naszym charyzmatem.
Po raz pierwszy w nowoczesnej historii misjonarzy oblatów w Republice Czeskiej nasze dwie wspólnoty zobowiązały się do wspólnego projektu ewangelizacyjnego, podobnego do tego, który powstał przy narodzinach naszego zgromadzenia misyjnego: misji ludowej. Eugeniusz zebrał kilku równie entuzjastycznych braci i udał się na misje ludowe. Od tego czasu minęło ponad 200 lat; w międzyczasie oblaci stali się ekspertami w misjach zagranicznych, wkroczyli w inne obszary ewangelizacji; świat się zmienił, człowiek się zmienił, ale pozostało pragnienie pełni życia i radości, jak również spłaszczona bliskość człowieka. I tak próbujemy dzisiaj.
Właśnie przeorganizowaliśmy misje ludowe na festiwal wiary, prowansalskie Grans, gdzie miały miejsce pierwsze oblackie misje ludowe, na praskie osiedle i przyległy obszar w Taborze – Klokoty. Nie chodzi tylko o „przebudzenie” parafii, ale o wyjście. Chcieliśmy opuścić nasze kościoły, nasze wspólnoty, domy pielgrzymkowe, wyjść z naszego języka, naszych katolickich baniek. „Ruszaj na ulice i na plac… ruszaj tam, gdzie są ludzie!”, przez sześć lat nawołuje papież Franciszek – dzieli się o. Vlastimil Kadlec OMI.
Na rozpoczęcie misji została odprawiona Eucharystia, której przewodniczył bp Pavel Posád – biskup pomocniczy diecezji czeskobudziejowickiej. Poświęcił i nałożył pamiątkowe krzyże oraz posłał ewangelizatorów do posługi w diecezji.
Misja przebiegała pod nazwą “Festival of faith: Pošli to dál” (w tłumaczeniu na język polski: “Przekaż dalej”). Rano miała miejsce ewangelizacja uliczna, która miała na celu zaproszenie jak największej grupy ludzi na wieczorne spotkania. Towarzyszyła jej gra na instrumentach, śpiew oraz… puszczanie baniek mydlanych. W ramach misji oblaci wraz z wolontariuszami odwiedzali osoby chore i starsze. Kulminacją każdego dnia były wydarzenia popołudniowe, na które składały się pantomimy, koncerty i kursy wiary. Te ostatnie stanowiły cykl katechez o podstawowych prawdach wiary chrześcijańskiej. Wszystko to prowadziło do celebracji eucharystycznej.
Idea zrodziła się po prostu z naszej wiary, naszego charyzmatu świętego Eugeniusza. Czujemy naglącą potrzebę wyjścia do ludzi, być blisko nich, zrobić coś dla Jezusa, wykonać coś razem jako oblacka rodzina… Jednym z naszych skromnych wysiłków była ta misja – dzieli się Zuzana Lášková, jedna z młodych wolontariuszek, która pomagała w prowadzeniu misji świętej.
Dużą pomocą w przygotowaniu i przeprowadzeniu misji świętej było doświadczenie oblatów z Włoch, którzy praktykują regularnie tę podstawową formę głoszenia Ewangelii, zawartą w charyzmacie św. Eugeniusza. Dla misjonarzy z Czech było to nowe doświadczenie. Chrześcijaństwo u naszych południowych sąsiadów ma dość specyficzny charakter. Nie chodzi nawet o fakt, że katolików jest zaledwie około 3 milionów na 10 milionów populacji kraju, ale o mocną niechęć do instytucji Kościoła.
Ludzie tutaj są bardzo wrażliwi na sprawy religijne, nie lubią Kościoła, instytucji Kościoła. Są bardzo czuli na punkcie swojej wolności i nie lubią żadnej formy kierowania ich życiem (jest to konsekwencja opresji komunistycznej w naszej historii), szczególnie w tych czasach, w obliczu przypadków nadużyć seksualnych i innych złych rzeczy, które kojarzą się z Kościołem. Ale oblaci są specjalistami od najtrudniejszych misji. Dlatego zdecydowali się zrobić to także w tym ciężkim momencie historii – tłumaczy Zuzana.
Misja miała miejsce w połowie maja. Niemniej jednak echa głoszenia słowa Bożego wciąż napływają do ekipy misjonarskiej. Są to przede wszystkim świadectwa uczestników. Jak podkreśla Zuzana, czas ten uświadomił wielu, że bycie misjonarzami nie oznacza tylko wychodzenie do ludzi, którzy nie znają Boga, ale to nastawienie serca, aby każdy czyn i wybór manifestował moją wiarę.
Wielkie wrażenie robiła na mnie obserwacja parafii, które się zmieniały. Życie, które wraca do ich wspólnot. Najlepszym sposobem, aby pokazać ludziom, że Jezus żyje, jest widok żyjących parafii.
Podobnie podsumowuje ten czas o. Vlastimil:
Festiwal był dla nas. Mieliśmy spotkać Pana. Jeszcze raz i jeszcze raz. Mieliśmy się nawrócić, a przynajmniej trochę się nawrócić. W końcu jesteśmy oblatami, więc muszą istnieć związki, spotkania, bliskość, a nie techniki. Duch Święty po prostu dmuchnął. Jak chciał, kiedy chciał. I byliśmy tego świadkami. (…) To, co nas wyróżnia, jest naszym znakiem wyróżniającym, nie są techniki, środki wykonawcze, stan duchowny, krzyże czy czapki św. Mikołaja, ale miłość między nami. Może wreszcie to zrozumiemy. Więc po to była ta misja!
Wieczór “Light4You”:
Już pierwszego dnia, powiedziałeś nam, Vlastíku, o swoim dojrzewaniu do wiary, o tym, jak zacząłeś zadawać najbardziej podstawowe pytania ludzkiej egzystencji: dlaczego żyję? Dlaczego się uczę? Dlaczego pracuję … Dlaczego chcę być szczęśliwy? Ponieważ chcę być szczęśliwy! Bóg chce dla nas największego dobra. Cóż, być szczęśliwym z nim na zawsze… Nawet jeśli ktoś w życiu robi coś innego niż powinien, zanim inni go ostrzegają … w pewnym momencie mówi Bogu: oto jestem przed Tobą, a z mojego życia są tylko odłamki. Ale daję Ci to i wierzę, że możesz wszystko zmienić i nadal mnie uszczęśliwiać. I tak się stało. To zależy od naszej wiary i zaufania Bożej miłości. Bóg nas nie potępi. Bóg nas kocha i chce, aby nasze szczęście i nasza radość były doskonałe. To świetna wiadomość. Anička
Stoimy naprzeciw siebie, trzymając w ręku świecę, a nawet się nie znamy… Patrzymy w oczy i widzimy w nich światło. Oboje mamy w nich światło. Światło odbija się w naszych oczach, światło przenika nasze dusze, świeci przez nasze serca i myśli… A co więcej, wysyłamy je. Czujemy drżenie, zatrzymując się u Tego, który jest źródłem. Tym jest miłość, która jest transformacją. Transformacja zachęca nas do zmiany. Wyszliśmy… nowi… czujemy, lubimy, potrzebujemy siebie. Wierzymy. W świetle i wzajemnej miłości, która wydawała się uzdrawiać, gasić, przyjmować i prostować, możemy iść dalej i iść dalej. Ale najpierw daliśmy siebie samych. Chrystus w nas. Taki był właśnie festiwal wiary… Stáňa
Podzieleni na grupy, rozmawialiśmy w węższym kręgu o naszych doświadczeniach z tematami wykładowymi. Poznałem więc nowych przyjaciół i czasami trudno było skończyć na czas i nie iść do domu w ciemności.
Ze wszystkich wydarzeń, o których chciałbym wspomnieć, zapadła mi w pamięć w Msza św. i śpiew w domu spokojnej starości. Radość i nadzieja, doświadczenie, że z Chrystusem nie ma w życiu człowieka samotności. To widziałem w oczach zarówno babć, jak i przede wszystkim obecnych na spotkaniu. Po mszy przyjaciele grali piosenki ludowe i rozmawialiśmy z mieszkańcami domu. Pod koniec spotkania zaśpiewaliśmy chrześcijańskie pieśni pochwalne i nie tylko seniorzy okazywali zainteresowanie – widać je było u pielęgniarek i innych pracowników z pięter nad nami. Boże śpiewane słowo ma wielką moc. Dziękuję oblatom za zorganizowanie festiwalu. Cieszę się, że to właśnie oblaci, których mamy tutaj w Klokotach. Jan
Kursy wiary dawały mi wiele. Dzięki ciekawym wykładom zdałem sobie sprawę, jak wiara ważna jest dla mnie i że muszę ją wzmocnić. Dowiedziałem się, czym jest fitness-chrześcijaństwo i że musimy być autentycznymi chrześcijanami, że ludzie rozpoznają nas po miłości między nami…
Poznałem też nowych ludzi. Dzielenie się w grupach zbliża ludzi do siebie. Myślę, że naprawdę spotkałem żywego Boga; kiedy orędownicy modlili się nade mną, Bóg doświadczył mnie miłością. Byłem nią przepełniony.
Chciałbym, żebyśmy wyszli. Aby ludzie mogli doświadczyć Bożej miłości przez nas. Verča
o. Paweł Gomulak OMI / Oblaci.pl