13 lipca| Festiwal Życia

Dzień V Festiwalu Życia [relacja][zdjęcia]

Siostra dominikanka wywołana do mikrofonu. Czwartkowy Bieg Festiwalowicza ciągle jest w nas żywy. Wspomnienie błota, bagna i kanałów cały czas […]

Siostra dominikanka wywołana do mikrofonu. Czwartkowy Bieg Festiwalowicza ciągle jest w nas żywy. Wspomnienie błota, bagna i kanałów cały czas widoczne na rękach i nogach.
– Niech nam siostra powie, jak się biegło w tym habicie?
– Bardzo dobrze, to było coś niesamowitego. Chciałam, żeby młodzi mogli zobaczyć, że habit nie zniewala, nie ogranicza, nie przeszkadza. Zaplanowałam to, chciałam być na tym biegu razem z młodymi. Nie trzeba dodawać, że historia prawdziwa, wszyscy uczestnicy festiwalu naocznie jej doświadczyli.

Nadzieja

Kiedy na środek wychodzi prelegent, który oświadcza, że nie potrafi głosić konferencji, a wręcz broni się przed tym, to nie pozostaje nic innego, jak tylko mieć nadzieję, że mimo wszystko coś z tego będzie. To hasło piątego już dnia festiwalu. Oczywiście ten wstęp podyktowała bratu Markowi z Taize zwykła skromność, ale też po prostu styl życia tej wspólnoty, który faktycznie nie opiera się na głoszeniu błyskotliwych kazań, a na traktowaniu wspólnoty, że ma ona być niejako przypowieścią o jedności. Brat Marek, żyjący od przeszło 40 lat w 70-cio osobowej wspólnocie, skupiającej osoby z 30 krajów zamiast konferencji po prostu podzielił się z nami doświadczeniem poszukiwania nadziei. Jej największym źródłem jest modlitwa. Jednak modlitwa, w której odważymy się powiedzieć Bogu wszystko, a nie tylko listę naszych próśb. W swojej wspólnocie bracia mają w zwyczaju wystawiać w piątek w kościele ikonę Krzyża i przez cały dzień każdy może podejść i powierzyć Jezusowi wszystko. Obecnie w dużej mierze wspólnota z Taize, udziela pomocy uchodźcom, wśród których są oczywiście wyznawcy innych religii, aktualnie goszczą również Jazydów wywodzących się z terenów Mezopotamii. Jak w tak różnorodnym środowisku zachować jedność? Przede wszystkim dzięki radości. Słowo „radość” pojawia się co najmniej 30 razy w regule braci.

Warsztaty

Wiedzie nas więc radość i nadzieja. O tak, z pewnością, lecz one doprowadzają do czegoś znacznie większego – do wdzięczności. Po czterech dniach intensywnej pracy warsztatowej w dziedzinie sportu, sztuki i nauki przyszedł czas na ich zakończenie. To, że my jako ich uczestnicy byliśmy pod wrażeniem zaangażowania, pasji i poświęcenia ze strony osób prowadzących, nie podlega w ogóle dyskusji. Ale proces brania i dawania zawsze przebiega w obie strony. Nic dziwnego, że z taką ekipą młodych ludzi, którzy przyjeżdżają na Festiwal Życia po prostu chce się pracować i dzielić, bo to podatny grunt, a nie ziarno rzucone na suchą glebę. Nie, ono już zakiełkowało, chociażby w postaci wystawki fotograficznej na ścianach festiwalowego sklepiku.

57 minut spojrzenia na Krzyż

Przyda się każdemu. W kwiatach przed ołtarzem i w Kaplicy Adoracji przebłyskuje dziś więcej czerwieni. Piątek. Jednak czerwień, to też kolor ognia i w tym właśnie duchu przeżyliśmy wspólnie Drogę Krzyżową, odkrywając w każdej stacji źródło jakiegoś rodzaju ognia, którego potrzebujemy w życiu, by coś w nas rozpalił lub strawił. Ogień prawdy i cierpienia. Ogień siły do powstania, miłości i miłosierdzia. Ogień odwagi, wewnętrznej mocy, współczucia, wytrwałości, ale też i wstydu oraz uniżenia. Ogień zwycięstwa, nadziei i wiary. Jak dany ogień rozpalić w swoim sercu? Najpewniejsza droga, to wziąć na ramiona Krzyż, co dosłownie mieliśmy okazję uczynić.

Najważniejsze spotkanie

Wieczorem, podobnie jak w poprzednie dnie gromadzimy się na Eucharystii. Bóg pozwala zbliżyć się do siebie. Posługuje się do tego „swoim narzędziem” – bp Andrzejem Iwaneckim, który nadzieję dla osób przeżywających jakieś kryzysy widzi we wracaniu do momentów szczególnego doświadczenia Boga w naszym życiu lub do początków. Nic innego, jak Ps 78 „wielkich dzieł Boga nie zapominajmy”. Kontynuacją doświadczania tej Bożej Obecności w naszym życiu było godzinne uwielbienie przy akompaniamencie naszego niezastąpionego zespołu muzycznego, zakończone możliwością przyjęcia Szkaplerza Matki Bożej Kodeńskiej, której kopia obrazu dotarła dziś na festiwalowe pole.

Pomiędzy” zazwyczaj nam się źle kojarzy. Lepiej być określonym, zdecydowanym, niż w świecie pomiędzy. Ale Festiwal Życia to specyficzne miejsce. Tutaj „pomiędzy” trzeba jak najbardziej wykorzystać, bo czas pomiędzy śniadaniem a konferencją najlepiej wykorzystać na rozmowę z kimś, kto jest obok nas, może na zaczepienie starego znajomego, może nowej inspirującej osoby, a może siostry zakonnej albo brata, księdza czy ojca. Pomiędzy. Pomiędzy nocą a dniem nasz fotograf łapie wschody słońca. Może pomiędzy zmęczeniem i chęcią doświadczenia piękna zrodzi się wola do wybrania się jutro na molo o 4.30…

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.