Dzień 5 – Mołdawia
Taki duży i taki mały może rowerzysta być. Dowiódł tego dzisiejszy podział na niskich i wysokich. Naszą spokojną jazdę przerwała […]
Taki duży i taki mały może rowerzysta być. Dowiódł tego dzisiejszy podział na niskich i wysokich.
Naszą spokojną jazdę przerwała dziś podczas drugiego dystansu interwencja policji. Zaproponowano nam bowiem eskortę do miasta Czerniowice, w którym to spotkaliśmy się z posługujący od 15 lat ojcem oblatem Krzysztofem…. Po wspólnie przeżytej Eucharystii mieliśmy chwilę czasu na obiad i zobaczenie centrum miasta. Z miasta również wyjeżdżaliśmy pod eskortą policji po stromej i dziurawej drodze z kostki brukowej. Dzięki uprzejmości policji przejazd przez Czerniowice poszedł na pewno sprawniej.
Późnym popołudniem dotarliśmy na granicę ukrainsko-mołdwaską. Odprawa poszła w miarę szybko, natomiast dużo dłużej trwała wymiana pieniędzy w jedynym kantorze na granicy. Niektórzy rowerzyści nie zdążyli zdobyć mołdawskich lei przed zamknięciem okienka i jutro muszą uśmiechać się do towarzyszy podróży. Postanowiliśmy zatrzymać się na nocleg przy najbliższej okazji, która trafiła się chwilę później. Śpimy ok. 2 km od granicy, a namioty rozłożyliśmy obok lokalnej świątyni. Gospodarze z domu obok poratowali nas wężem z wodą oraz poczęstowali melonem i ciastkami. Cieszymy się jednak, że jutro już sobota i będziemy mogli ciut dłużej pointegrować się wieczorem.
Statystyki:
- 158 km
- 21.7 km/h
Nocleg: ok. 2 km za granicą mołdawsko-ukraińską
Kilometrów przejechanych do tej pory: 840
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.