Dzień 11 – wypadki
Po ciepłej nocy spędzonej w parku pod rumuńskim niebem wstaliśmy z uśmiechami na twarzy (w większości) dlatego że od samego […]
Po ciepłej nocy spędzonej w parku pod rumuńskim niebem wstaliśmy z uśmiechami na twarzy (w większości) dlatego że od samego początku jazdy miał być i był dość stromy i krety zjazd. Atrakcją poranka było krótkie, radosne poinformowanie uczestników wyprawy przez Kuniola o defekcie trzech szprych…
Pierwsze 52 km były kontynuacją trasy poprzedniego wieczoru. Dobre wyremontowane z europejskich funduszy drogi sprzyjały przyjemnej jeździe wśród licznych wzniesień i zjazdów. Po przerwie wyjechaliśmy na wypłaszczenie gdzie rozpościera się drugie co do wielkości miasto Rumunii Kluż-Napoka. Celem ostatnich dni był między innymi zakup tylnego koła dla roweru Górnika co udało się zrealizować w tymże mieście . Dalszy etap drogi był bardzo męczący przez żar lejący się z nieba. Informator na aptece pokazywał 40°. Do tego dołożyć nieustanny głośny gwar licznych aut i tirów i mamy zmęczenie gwarantowane. Przed przerwą obiadowa mieliśmy najcięższy podjazd na świeżo wylanym asfalcie. Szczególnie dotkliwie odczuła go Ania.
Po zjeździe zatrzymaliśmy się na obiad u najżyczliwszej gospodyni w Rumunii. Ugościła nas w swoich skromnych progach. Znała nawet kilka słów po Polsku i modliła się razem z nami w czasie Eucharystii. Ojciec Tomek dostał czerwone sedilum „kardynalskie” oraz stolik z obrusem służący za ołtarz. O godzinie 15 zgromadziliśmy się na wspólną Koronę do Miłosierdzia Bożego w klimatycznej stodole.
Po pewnym czasie od wyjazdu zrobiliśmy krótką przerwę podczas której pewien chłopak opryskiwał nas zimna wodą. Około 125 km w grupie jadących na całą wyprawę doszło do wypadku. Z roweru upadł Michał Szuścik. Po nim przewróciła się Laura. Na szczęście auta i tiry ominęły poszkodowanych. Ruch na chwilę został wstrzymany. Niecałe 5 km dalej nasi wyprawowicze z poszkodowanej grupy usłyszeli głośny huk. Doszło do wypadku samochodowego w wyniku którego uszkodzone zostały cztery samochody. Land Rower podjeżdżający pod górkę zderzył się czołowo z Golfem. Dwa kolejne auta wyjechały w te pierwsze…
Ostatnie 20 km przyjechaliśmy bardzo szybko wśród malowniczych wzniesień przy dobrej temperaturze. Rozbiliśmy się w wiosce Bucea przy snopach siana i muczeniu kilku krów. Mieszkańcy użyczyli nam wodę i podzielili się jedzeniem. Niektórzy z nas umyli się w rwącej i ciepłej rzece. Dystans dnia 150km. Średnia prędkość 22.3km/h. Defekty naprawione. Uczestnicy na czele z Angeliką, Frankiem i Anią dochodzą do siebie.
Ciekawostka dnia: lody sponsorowane przez Górnika dla wszystkich. A na koniec serdecznie zapraszamy do obejrzenia wczorajszej relacji live na naszym fanagpegu.
Statystyki:
- 150 km
- 22,3 km/h
Nocleg: Bucea
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.