Wojna z Kościołem
Wiele lat temu usłyszałem to z ust pewnego duchownego katolickiego: dla mnie największym dowodem na nadprzyrodzony charakter Kościoła jest to, że księża od dwóch tysięcy lat próbują go zniszczyć i im się to nie udaje. Mocne. Ale coś w tym jest.
Wiele lat temu usłyszałem to z ust pewnego duchownego katolickiego: dla mnie największym dowodem na nadprzyrodzony charakter Kościoła jest to, że księża od dwóch tysięcy lat próbują go zniszczyć i im się to nie udaje.
Mocne. Ale coś w tym jest.
Dzisiaj wojna z Kościołem to już inna bajka niż na przykład w czasach komuny. To wojna wielowymiarowa. Wygląda na to, że największym ciosem dla Kościoła jest ten, który zadał on sobie sam. Kiedy Oblubienica Jezusa toczyła otwartą wojnę z systemami totalitarnymi, główny architekt tej wojny już wtedy wiedział, że Kościół wyjdzie z niej zwycięski. I mocniejszy. I już wtedy planował strategię alternatywną. Wziął sobie mocno do serca (czy demon ma serce?) znaną biblijną frazę, która brzmi: Uderzę w pasterza, a rozproszą się owce stada. Mt 26,31. Zasada jest prosta: w kapłańskie szeregi zaganiać ludzi słabych i takich, których jakość powołania stoi pod dużym znakiem zapytania. Sprytnie zaatakować, by w ukryciu dopuszczali się rzeczy haniebnych. Odczekać i potem po latach to wszystko bez skrupułów wyciągnąć na światło dzienne. Efekt murowany. Lata krwawych prześladowań nie są w stanie zaszkodzić Kościołowi bardziej, niż jeden ujawniony pedofil w sutannie. Pisząc to, w jednym szeregu stawiam ofiary brutalnych prześladowań kościoła z ofiarami zboczeńców, którzy z kościoła zrobili sobie azyl. Dla mnie i jedni i drudzy to święci. Taki na przykład Daniel Ortega walczy z Kościołem starymi, mało wyrafinowanymi metodami. Nikaragua to państwo w Ameryce Środkowej gdzie ponad 80% ludzi to chrześcijanie. Ale ponieważ styl sprawowania rządów Ortegi daleki jest od chrześcijańskich ideałów, Kościół w końcu odmówił dalszego kolaborowania z nim. I tak, na wzór Chin czy Korei Północnej, Kościół w Nikaragui stał się chłopakiem do bicia numer jeden. Duchowni są atakowani, tabernakula się profanuje, a siły bezpieczeństwa strzelają nawet do demonstrujących chroniących się po kościołach. Tam wojna domowa wisi w powietrzu. Taki czas.
W Chinach rząd pali biblie, niszczy krzyże i przedmioty kultu religijnego, zamyka kościoły, a wiernych zmusza do podpisywania deklaracji, w których wyrzekają się wiary.
Aby zrozumieć walkę z Kościołem w Portugalii, warto spojrzeć na problem przez pryzmat fatimskich objawień. Mało kto wie, ale trójka widzących pastuszków została porwana przez szefa miejscowej komisji i umieszczona w więzieniu razem z kryminalistami, gdzie w czasie przesłuchań grożono im śmiercią. Nieznani sprawcy wysadzili w powietrze pierwszą kaplicę zbudowaną na miejscu objawień, a mała Łucja musiała szukać nowicjatu w Hiszpanii. Dlaczego? Dlatego, że w Portugalii prawo zabraniało wstępowania do zakonów żeńskich. Stoi za tym wszystkim totalnie antyklerykalna polityka portugalskich władz.
Syria. Niektóre źródła podają, że po drugiej wojnie światowej chrześcijan w tym państwie było dwadzieścia procent. Dzisiaj to już zaledwie dwa. Główne powody to wojna, prześladowania i migracja. Ale jakby wbrew temu wszystkiemu mamy ultra-ciekawe świadectwa muzułmanów, którzy przechodzą na chrześcijaństwo.
38-letni Omar zarządzający kościołem protestanckim w Kobani mówi, że nawet pod rządami prezydenta Baszara el-Asada głośno nie mówiło się o konwersjach na chrześcijaństwo, a pod rządami Daesh (rządy ISIS) groziła za to śmierć. Wyznaje, że wiele osób przechodzi na chrześcijaństwo ze względu na to co Daesh zrobiło im i ich rodzinom. Nikt nie zmusza ich do konwersji. Naszą bronią jest modlitwa, szerzenie ducha miłości, braterstwa i tolerancji – podkreśla. Jasim przeszedł na chrześcijaństwo rok temu. Daesh wtrącił go do więzienia ponieważ nie znał podstaw islamu. Był torturowany i zmuszany do studiowania Koranu. Po tym jak zobaczyłem ich brutalność zacząłem wątpić w moją wiarę. Po otwarciu kościoła w Kobani poszedłem tam zobaczyć czym jest chrześcijaństwo. Nie zajęło mi długo, by zrozumieć, że chrześcijaństwo jest religią, której szukałem – mówi Jasim.
Firas, 37 letni rolnik, również przeszedł na chrześcijaństwo po tym, jak doświadczył rządów Daesh. Po modlitwach wychodzili z meczetu by terroryzować ludzi. Widziałem mężczyzn i nastolatków chłostanych za to, że palili papierosy. Widziałem ciała mężczyzn zrzucanych z dachów za to, że byli gejami. Jeśli niebo byłoby wykonane dla Daesh i ich wierzeń, wolałbym trafić do piekła – wyznaje Firas. W Polsce taki wymiar prześladowania Kościoła jeszcze nie istnieje. Czasem ktoś rzuci się na księdza z nożem albo sprofanuje grób na kościelnym cmentarzu. Ale fizycznie duchowni w tym pięknym kraju nad Wisłą czują się jeszcze w miarę bezpiecznie. Atakowany za to jest totalnie ich wizerunek i autorytet. I to niestety poprzez bolesne i upokarzające fakty. Podobnie jak muzułmanie w zetknięciu z brutalną prawdą o Islamie opuszczają jego szeregi, podobnie reagują wierni zgorszeni tym, co dzieje się w Kościele Katolickim. Mechanizm podobny, ale jednak to nie to samo. W przypadku islamu, wyrzynanie niewiernych i traktowanie kobiety jak zwierzę jest normą. Nawet jeśli się o tym głośno nie mówi. Natomiast księża, którzy molestują seksualnie dzieci to już nie jest norma. To patologia, zdecydowanie przez Kościół potępiana. I to jest ta różnica.
Słyszałem niedawno świetną konferencję Joanny Bątkiewicz – Brożek. Mówiła, że kiedyś Kościół zranił ją tak bardzo, że była gotowa kopnąć go w tyłek i odejść. Nie mówiła konkretnie co, albo kto ją zranił. Ale skoro mówiła, że została zraniona, to ja jej wierzę. I już jedną nogą była poza. Aż tu nagle na horyzoncie pojawia się on. Ksiądz Dolindo. Ten to dopiero miał powody, by Kościoła mieć dość. Przez 30 lat (sic!) był przez przełożonych podejrzewany o herezję. Do znudzenia był ciągany przed święte oficjum, poddawany badaniom psychiatrycznym, zawieszano go w obowiązkach. Wytrzymałbyś bracie w kościele, w którym przez 30 lat wmawiają ci, że jesteś nawiedzonym świrem i nie pozwalają ci w spokoju oddać się powołaniu? Bo ja nie. On to wytrzymał. Obecnie trwa jego proces beatyfikacyjny. Z konferencji Asi szczególnie zapamiętałem jedno zdanie: dzisiaj dałabym się za Kościół pokroić.
Prawda jest taka, że jeżeli nie jesteś gotowy umierać za Kościół, to wcześniej czy później z niego odejdziesz. Jeśli żona nie jest gotowa umierać dla męża, a mąż dla żony, to w końcu spotkają się na rozprawie rozwodowej. Co by to była za straszna trwoga, gdyby Jezus nie był gotowy umierać za swój Kościół…
Walka z Kościołem trwa od początku jego istnienia. Bo komuś bardzo przeszkadza jego misja. Misja ważna dosyć. No i tak ta wojenka trwa do dzisiaj i raczej się nie skończy. No, ale felieton trzeba skończyć. Skończę frazą biblijną, która pewnie i Wam gdzieś w sercu zabrzmiała.
Ty jesteś Piotr ,czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. Mt 16,18
I tego się trzymajmy.
adam szefc szewczyk
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.