Photo by Nik Shuliahin on Unsplash
16 października| Artykuły

Słuchasz serca czy idziesz za głosem rozsądku? Czym jest jedno i drugie?

Serce i rozum. Czy oddzielanie jednego od drugiego w ogóle ma sens? To tak, jakby zapytać czy jakieś działanie jest ważniejsze od towarzyszących mu emocji. Jak odróżnić kierowanie się głosem serca od kierowania się głosem rozumu? Czym jest jedno, a czym drugie?

Głos serca

Pierwsze skojarzenia mam takie: zew emocji, wewnętrzna intuicja, miłość (co to jest miłość???), spontan, w skrajnych przypadkach szaleństwo. Środowiskiem, które z dużą łatwością potrafi wygenerować tak zwany głos serca może być na przykład emocjonalnie silna, oparta na miłości relacja z drugą osobą. Albo głęboka pasja. Albo gotowość poświęcenia się dla ojczyzny. To poświęcenie dla ojczyzny to dzisiaj trochę zakurzona idea. Patriotyzm? Od ostatniej wojny minęły dziesiątki lat. Trochę przyzwyczailiśmy się do pokoju. Teraz to raczej ojczyzna ma się poświęcać dla nas. Przyznać trzeba, że taki mental gdzieś unosi się dzisiaj nad naszymi głowami. Niestety. Co nie zmienia faktu, że patrioci wciąż gdzieś tam sobie żyją. Jak ostatni rycerze Jedi.

Głos rozsądku

Pójść za głosem serca to zrezygnować z biznesowej korzyści dla randki z ukochaną. Tak czy nie? Mam znajomego, który kiedyś właśnie umówił się na prze-ważne spotkanie w sprawie pracy. Dopiero kiedy wrócił do domu i dobrze zajrzał w kalendarz uświadomił sobie, że termin spotkania wypada dokładnie w dniu urodzin jego syna. Serce szepnęło: dziecko jest ważniejsze. Odpuścił biznes. Tak zwany głos rozsądku tym razem przegrał. Odwołując spotkanie powiedział prawdę: Mam urodziny syna. Nie mogę mu tego zrobić i na nich nie być. Przepraszam. Panowie biznesmeni po kilku dniach sami zadzwonili. Usłyszał: ktoś, kto rodzinę przedkłada ponad pracę jest dla nas wystarczająco wiarygodny. Chcemy by pan dla nas pracował. Wydaje się, że kolega zachował się najrozsądniej jak mógł. Choć nie miał tej świadomości przy podejmowaniu decyzji. Wyłania mi się tutaj pomaluśku jakiś wniosek centralny z całej tej rozkminy. Ale zanim go ujawnię, podrążę jeszcze temat.

Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. 2 Tm 1,7

Ten werset zawiera klucz do tajemnicy. Odpowiedź na pytanie o to, czy bardziej rozum czy bardziej serce. No, a jak to jest z tą miłością? Bo specjaliści przekonują nas, że miłość to nie emocje. Miłość to decyzja. Emocje to jedynie efekt uboczny miłości. Mam spory trud z tą teorią. Może dlatego, że bardzo emocjonalny chłopak ze mnie. Czasami kocha się łatwiej, czasami trudniej. W sensie decyzji, chodzi pewnie o rzeczy typu wierność, cierpliwość, poświęcenie. No, ale nawet wtedy kiedy kocha się bardzo trudno, muszą towarzyszyć temu jakieś emocje. Można mówić, że to tylko dodatek. A może to nie dodatek tylko główna siła napędowa? Jeżeli miłość to nie emocje, tylko decyzja, to czy miłość nie staje się bardziej głosem rozsądku niż serca? Ale czy decyzja, by oddać życie z miłości może być rozsądna? Zapętlam się.

Rozsądek i miłość niedobrze żyją razem: w miarę jak miłość rośnie, rozsądek się kurczy. Francois de La Rochefoucauld

Fachowców od słuchania serca jest zatrzęsienie. Z dużym trudem brnę przez wywody w stylu: musisz dostroić się do fal, na których nadaje nasze serce, cierpliwie ruszać gałką, aż w końcu ustawisz się na właściwy kanał, musisz odciąć się od największych zagłuszaczy swojego serca, do których należą umysł i emocje (?!), musisz zejść w ciszę i zaufać swojej intuicji. A na pytanie: jak porozumiewa się z nami nasze serce, pada odpowiedź: poprzez uczucia. No to ja już nie wiem, czy uczucia są ok czy nie. Masło maślane.

Jeżeli są rzeczy utrudniające nam podjęcie decyzji serca, to są to na pewno głosy zewnętrznych doradzaczy. Czyli ludzi, którzy uważają, że na naszym życiu znają się lepiej od nas. To z ich strony słyszymy złote rady typu: gdybym ja był na twoim miejscu…, kiedy byłem w twoim wieku…, lepiej tego nie rób…, co ty wyprawiasz ze swoim życiem…, przecież to nie dla ciebie, zupełnie nie rozumiem twojej decyzji, to nieopłacalne, to głupie. Jeżeli mówią to ludzie których szanujemy i których zdanie jest dla nas ważne, to taki głos rozsądku może niestety skutecznie podciąć nam skrzydła. Inne rzeczy, które też potrafią podciąć nam skrzydła, to wpojone nam wewnętrzne przekonania. Są jak blokada założona przez straż miejską na koło naszego auta. Chcielibyśmy ruszyć, nawet wiemy, gdzie powinniśmy jechać, mamy pełny bak i sprawny pojazd, nawet możemy odpalić silnik. Ale z blokadą nie jesteśmy w stanie ujechać nawet jednego metra. Takie blokady pozakładane w naszych głowach często kryją się pod hasłami typu: ludzie z wyższym wykształceniem są bardziej wartościowi, życie jest pełne zagrożeń, praca nie może być pasją, kobiety lubią, kiedy facet jest duszą towarzystwa, uważaj na każdy swój krok – jedna zła decyzja może zrujnować całe twoje życie, lepiej się nie wychylać, w życiu trzeba przeciskać się łokciami, żeby coś osiągnąć, życie w zgodzie z systemem to bezpieczeństwo i spokój. Tak, takie zdroworozsądkowe blokady z pewnością paraliżują nasze decyzje serca. Czy jakkolwiek to nazwać. Jak je pozdejmować? Gdybym wiedział, sam bym sobie je dawno pozdejmował i pojechał gdzie tylko mnie oczy poniosą.

Jeżeli nigdy nie grzeszysz przeciwko rozsądkowi, nigdy do niczego nie dojdziesz. Albert Einstein

Powiadają, że uczynione dobro do nas wraca. Wierzę w tą regułę. I rozumem i sercem. Powiadają, że powinno się żyć tym, co jest tu i teraz. Że przeszłość nas oskarża, a przyszłość przeraża. Tylko tu i teraz jesteśmy w stanie rozprawić się z tymi dwoma demonami. Przeszłości nie zmienimy, ale możemy tu i teraz ją sobie wybaczyć. Przyszłości sobie nie zagwarantujemy, ale możemy tu i teraz zrobić wszystko, by się na nią przygotować. Więcej nie możemy. I nie musimy. Wierzę w to. I rozumem i sercem. Sercem zwykliśmy nazywać ten obszar w nas, w którym rodzi się to, co najcudowniejsze. Nasz rozum nie może odkryć ważniejszej prawdy. Blisko, coraz bliżej. Napisałem, że przyszłości nie da się zagwarantować. Nikt nie wie, co go jutro spotka. Podejmowanie decyzji zgodnie z głosem serca nie gwarantuje nam sukcesu. Nie zabezpiecza przed upadkami. Nie to stanowi o jej wartości. Ważne jest to, że taka decyzja jest naszą własną decyzją. Razem ze wszystkimi jej konsekwencjami. Porażka w wyniku podjęcia własnej decyzji jest niczym w porównaniu z żalem, wynikającym z niewykorzystanej z powodu doradzaczy czy wewnętrznych blokad szansy. Wierzę w to. I rozumem i sercem. Wniosek centralny coraz bardziej oczywisty. Bóg dał nam ducha miłości i trzeźwego myślenia jako jedno. Albo inaczej: nie można zachować się bardziej rozsądnie, niż pójść za głosem serca. To jest moja mała rewolucja. Miłość to szczyt rozsądku. Jeżeli się z tym nie zgadzamy, to zakładamy, że Bóg jest nierozsądny. Jego szaleństwo krzyża było jednocześnie wyrazem najgłębszego rozsądku. Bo wiedział doskonale, że tylko w szaleństwie miłości człowiek może być szalenie szczęśliwy. Rozsądek w rozumieniu potocznym to kalkulacja, przezorność, zakamuflowana chciwość czy mdły konformizm. Takiego funkcjonowania nie nazwałbym życiem. To jedynie jakiś algorytm na życie. Wracam do początku: serce i rozum. To nie tak. Życie zgodne z głosem swojego serca to najbardziej przemyślana decyzja, jaką możemy podjąć. To jest wniosek centralny. Na koniec dedykacja dla wszystkich małżeństw i nie tylko:

Jedyne małżeństwa z rozsądku, to małżeństwa z miłości.

Niestety nie wiem, kto jest autorem. Ale jakie to ma znaczenie?

adam szefc szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: