Rola radości w życiu
Boski humor. Święty Tomasz z Akwinu twierdzi, że takiego nie ma. Skoro Bóg jest bezwzględnie pierwszym i najwyższym bytem, dlatego […]
Boski humor. Święty Tomasz z Akwinu twierdzi, że takiego nie ma.
Skoro Bóg jest bezwzględnie pierwszym i najwyższym bytem, dlatego nie może w Nim być nic przypadłościowo, ani też nie może w Nim być przypadłości istotowych, ponieważ tego rodzaju przypadłości mają swoją przyczynę w zasadach natury podmiotu. Na przykład zdolność do śmiechu jest istotową przypadłością człowieka.
Nie wypada polemizować z kimś takim, jak Święty Tomasz z Akwinu. Czyli mamy odpowiedź. Bóg jest smutasem. Prawda czy fałsz? Uściślam. Nie chodzi mi o radość wynikającą z dobrego samopoczucia, szczęścia, zaspokojenia pragnień i realizacji marzeń. Chodzi mi o poczucie humoru. Radość to jedno. Poczucie humoru to drugie. Jest jeszcze śmiech. To coś trzeciego.
Radość
Stan emocjonalny. Uczucie towarzyszące spełnieniu i satysfakcji z przeżywanych doznań. Synonim szczęścia. Pojawia się wtedy, gdy dostajemy to czego chcemy. Kiedy nam zażera. Przymiot wszystkich istot żywych obdarzonych układem sympatycznym. To znaczy, że radość przeżywają też zwierzęta. Mam psa. Za każdym razem kiedy wracam do domu jego układ sympatyczny po prostu eksploduje. Natomiast z poczuciem humoru u niego znacznie gorzej. W zasadzie nie ma go wcale. Żartowałem na wszystkie możliwe sposoby. Ani drgnął. Znaczy drgnęła. To suczka. Święty Tomasz docenia wartość radości. Jako skutecznego sposobu na smutek. Wymienia pięć tzw dróg radości:
- Sprawić sobie przyjemność (tutaj trzeba być ostrożnym)
- Wypłakać się (działa, potwierdzam)
- Rozmowa z przyjacielem (wyżalić się komuś, to podzielić swój smutek na pół)
- Kontemplacja prawdy (brzmi trochę górnolotnie, ale tutaj chodzi zapewne Tomaszowi o odkrycie tego, że strach ma wielkie oczy)
- Kąpiel i sen (nie wiem jak wyglądała kąpiel w czasach Świętego Tomasza, ale trzeba przyznać, że dzisiaj wejście do wanny z ciepłą wodą i pachnącą pianą dobrze robi. Nie tylko ciału)
Poczucie humoru
To bardziej dyspozycja intelektu niż emocji. Pewnie dlatego pies cieszy się jak mnie widzi, ale kompletnie nie śmieszą go moje dowcipy. Chodzi umiejętność dostrzegania zabawnych aspektów rzeczywistości. O tworzenie, wyrażanie, rozumienie i reagowanie na komizm. Trafnie ujęła to Magdalena Zubrzycka w jednym z artykułów: humor posługuje się kontrastem, napięciem pomiędzy sprzecznymi, pozornie nie pasującymi do siebie elementami, bądź pomiędzy oczekiwaniem, a zupełnie zaskakującym lub niewspółmiernym rozwiązaniem. Może być narzędziem poznania, a także komunikacji. Odpowiednio zastosowane środki właściwe dla poczucia humoru, jak paradoks, gra słów, hiperbola mogą być formą komunikacji „na skróty”, trafiać od razu w sedno sprawy, albo wyrażać treści najbardziej ulotne i nieuchwytne, czyli wkraczać w takie obszary, gdzie zwykłe środki zawodzą. Poczucie humoru jest więc związane z działaniem intelektu. Powiem więcej – jakość i charakter poczucia humoru to papierek lakmusowy poziomu tego intelektu.
Śmiech
Czynność fizyczna związana z napinaniem mięśni w okolicach kącików ust i oczu, wyrzucaniem powietrza z płuc i wydawaniem przeróżnych dźwięków. Śmiechowi towarzyszyć mogą ruchy całego ciała. Często bardzo konwulsyjne. Ze śmiechu można się nawet pokładać. A nawet umrzeć. To po prostu ekspresja naszych emocjonalnych stanów. Nie tylko radości i humoru. Także strachu, zagrożenia, zaskoczenia, zażenowania, kpiny, szyderstwa.
Teologia humoru cz. I
I tu mam problem. Przez wieki pokutował w Kościele pogląd, że żarty są czymś niestosownym. Nie wnoszącym w nasze życie niczego dobrego poza pustym, prześmiewczym rechotem. A propos pytania o Boskie poczucie humoru zakładano, że skoro śmiech jest reakcją na coś przychodzącego z zewnątrz (a na niezmiennego Boga nic zewnętrznego nie może wpływać), to Bóg poczucia humoru nie ma 🙁 Mało tego. Uważano, że Bóg nie ma uczuć (sic!). Że wszystkie przypisane Bogu uczucia w Biblii należy rozumieć metaforycznie – śmiech, drwina, gniew, ból czy żal. Jak na przykład tu:
Śmieje się Ten, który mieszka w niebie, Pan się z nich naigrawa, a wtedy mówi do nich w swoim gniewie i w swej zapalczywości ich trwoży: Przecież Ja ustanowiłem sobie króla na Syjonie, świętej górze mojej. Ps 2
Nasz przewodnik po teologii humoru, św. Tomasz twierdzi, że Bóg w rzeczywistości nie może przejawiać takich uczuć bo są one wyrazem jakiejś niedoskonałości. A w przypadku Boga o jakiejkolwiek niedoskonałości nie może być mowy. Kościelni antagoniści dowcipkowania zwracają uwagę, że w Ewangeliach nie ma ani słowa o tym, że Jezus kiedykolwiek się śmiał czy żartował. Za to czytamy, że smucił się, płakał i wkurzał. I tak jest rzeczywiście. Listy św. Pawła i Jakuba, różne mądrościowe księgi i Ojcowie Kościoła ze św. Klemensem Aleksandryjskim i św. Hieronimem na czele mają podobno przekonywać, że śmiech i żarty są puste, nic nie warte i odwracają uwagę od rzeczy ważnych. Jeśli tak rzeczywiście jest, to to jedna z największych herezji jakie się do Kościoła Świętego przyplątały. Były czasy kiedy podobnie jak humor traktowano seks. Małżeński oczywiście. Jako zbędny naddatek. Niepokojąco przyjemną czynność. Były kiedyś nawet głosy wśród biskupów (sam czytałem), by zalecić małżeństwom współżycie tylko w celach prokreacji. Dzięki Ci Duchu Święty za księdza Ksawerego Knotza i za to, że krok po kroku doprowadzasz Kościół do całej prawdy. Poczucie humoru to nie tylko paliwo naszego zwykłego rozluźnienia. To potężny egzorcyzm wobec naszych wisielczych stanów, napięć i konfliktów. To jedno z najcenniejszych narzędzi do uzdrawiania relacji jakim dysponujemy. Pomaga rozwiązywać problemy tam, gdzie ani racjonalne gadanie, ani groźby i żadne pieniądze nie są w stanie nic wskórać. Zdrowe poczucie humoru jest dla relacji tym, czym dobry olej dla silnika. Spróbuj nie dolewać. Trochę pojeździsz. Ale wcześniej czy później zatrzesz. Powiem więcej. Zdrowe poczucie humoru to jeden z odcieni miłości.
Teologia humoru cz II
Z drugiej strony nie przekonują mnie próby biblijnego udowadniania, że Bóg poczucie humoru jednak ma. Trochę to na siłę. Jakby chciano uciec od dziwnego wrażenia, że Słowo Boże unika tego ważnego, jakby nie było, tematu. Za pierwszy biblijny wątek humorystyczny uważa się Bożą obietnicę daną Abrahamowi i Sarze. Sara zaśmiała się, jak usłyszała, że będą mieć syna. Ale to był bardziej śmiech drwiny i niedowierzania. Zresztą sam Bóg ten śmiech skarcił. Psalmy, Księga Przysłów i Koheleta pełne są wersetów, gdzie śmiech przedstawiany jest w złym świetle. Kohelet na przykład pisze: Lepszy jest smutek niż śmiech, bo przy smutnym obliczu serce jest dobre. Serce mędrców jest w domu żałoby, a serce głupców w domu wesela. A w Ewangelii św. Łukasza czytamy: Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Tego typu frazy są wodą na młyn dla tych, którzy chrześcijaństwo nazywają religią żyjących w ascezie cierpiętników. A chyba tak nie jest. Śmiech potępiany w Biblii, to śmiech szyderców i prześmiewców. Radość potępiana w Biblii to radość bezrefleksyjnego używania doczesności. Dzisiaj nazywają ją hedonizmem. Wątek radości w Piśmie jest mocno obecny. Ale na temat poczucia humoru jako takiego w zasadzie nie ma ani słowa. Dlaczego? Nie wiem. Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś: ze wszystkich rzeczy nieważnych piłka nożna jest najważniejsza. Może z humorem jest podobnie. Może Duch Święty tak, a nie inaczej napisał swój list do człowieka, by ten odkrył, że ze wszystkich rzeczy nieważnych poczucie humoru jest najważniejsze?
Święci uśmiechnięci
Jeżeli święci, których życie wypełnione było Bogiem na maksa mieli poczucie humoru, to znaczy, że mamy trop. Bo przykładów na żarty świętych akurat nie brakuje. Kilka z brzegu.
Święty Tomasz Morus. Z powodu wierności Kościołowi król Henryk VIII posłał go na szafot. Nawet w ostatnich chwilach przed ścięciem stać go było na żart. Poprosił kata o pomoc w wejściu na miejsce egzekucji po czym powiedział do niego: z powrotem dam sobie radę sam. I dodał: Moja głowa należy do króla, lecz uważaj na brodę, by jej nie uszkodzić. Tomasz Morus jest autorem takiej modlitwy: Panie, obdarz mnie zmysłem humoru. Daj mi łaskę rozumienia się na żartach, abym zaznał w życiu trochę radości, a i innych mógł nią obdarzać.
Św.Teresa z Avila. Mistyczka znana z ciętej riposty. Podczas pewnej męczącej podróży zraniła się w nogę. Panie, po tylu cierpieniach jeszcze tego brakowało? zawołała z wyrzutem. Pan odpowiedział: Nie wiesz, że w taki sposób traktuję przyjaciół!? Teresa wypaliła: Mój Boże, to dlatego masz ich tak niewielu!
Święty Filip Neri. Jeden z największych jajcarzy wśród świętych. Pewnego razu na ultraważnym spotkaniu pojawił się ogolony… tylko na połowie twarzy. Był śmiertelnym wrogiem klerykalnego nadęcia.
A Św. Teresa Wielka modliła się tak: Panie, chroń nas przed świętymi, którzy są ponurzy, poważni i posępni.
Cytatów JPII nie będę przytaczał. Wszyscy je znają na pamięć. Jeśli Święci i Święte Pańskie mieli takie poczucie humoru, to czy można podejrzewać, że sam Pan też je ma? Bóg stworzył cudowny, potężny świat i człowieka. Umieścił go w centrum tego świata. I powiedział: a teraz to wszystko ogarnij. Czyż nie ma Bóg poczucia humoru? Specyficznego, ale jednak.
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.