Wyprawa piesza 2020 – dzień 6
„Niech żyje bal…w Betanii” Wstając, tak jak to już weszło nam w nawyk, o 5 rano, nic nie zapowiadało tak […]
„Niech żyje bal…w Betanii”
Wstając, tak jak to już weszło nam w nawyk, o 5 rano, nic nie zapowiadało tak spontanicznej dalszej części tego dnia.
Do tej pory pokonywaliśmy konkretne kilometry na naszej trasie wyznaczanej czerwoną barwą i to nie tylko przez kolor szlaku, ale też przez pierwsze odciski, ból stóp, u niektórych kolan i ogólne zmęczenie organizmu brakiem dłuższej ilości snu, które zaczęły dawać się we znaki….
Dlatego wszyscy cieszyliśmy się, że dzisiejszego dnia mamy do przejścia tylko 15 km do Rabki, gdzie będziemy mogli zacząć sobotnią regenerację.
W nocy dołączył do nas kolejny uczestnik wyprawy – Wojtek, który ku ogromnej radości wszystkich przywiózł ze sobą naprawdę spory zapas czekolad, który jakoś tak się złożyło, bardzo szybko zmalał podczas dzisiejszej wędrówki i dnia. Dobry nastrój nie opuszczał nas podczas drogi z Jordanowa do Rabki, którą nietypowo urozmaiciła nam gra „odwłok”. Dzięki niej prawie wszyscy byli w stanie odnaleźć w sobie dziecięcą radość i zmotywować nogi do biegu . Po dotarciu do Rabki i pierwszym zachłyśnięciu się większą miejscowością na trasie wyprawy, (oczywiste że w taki gorący dzień jak dziś to pierwsze o czym wszyscy myśleli to lody!) znaleźliśmy schronienie w domu rekolekcyjno-wypoczynkowym Betania. A tu to już „szaleństwo” – okazało się, że jest prysznic i PRALKA, z której na dodatek możemy skorzystać. Tak więc po czasie wolnym na zakupy, mycie się i pranie spotkaliśmy się wszyscy na Eucharystii w pięknej, drewnianej kaplicy. Wypoczęci i odświeżeni zarówno duchowo jak i cieleśnie mogliśmy zakończyć dzień tańcami i swawolą muzyczną z całym impetem. Z głośników można było usłyszeć całą gamę przeróżnych typów muzyki – w tym i poloneza. A jakże chłopacy się zaangażowali! Doszło nawet do przyspieszonego kursu efektownych figur tanecznych dla facetów prowadzonego przez facetów. Żeby pójście spać w ogóle było możliwe to przed snem do nieba wznosiły się jeszcze nasze głosy śpiewające poezję, pieśni Kaczmarskiego i wiele innych.
A później to już tylko sen każdemu był w głowie…
Dystans: 15 km
Przebytych kilometrów do tej pory: 156
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.