youtube.com
9 października| Artykuły

4 dolary na sekundę. Czy chciałbyś zarabiać tyle co Messi?

Messi zarabia 4 dolary na sekundę. Non stop przez ponad 30 milionów sekund w roku. I choć jest obecnie jednym […]

Messi zarabia 4 dolary na sekundę. Non stop przez ponad 30 milionów sekund w roku. I choć jest obecnie jednym z najlepiej zarabiających sportowców świata, statystycznie grozi mu bankructwo.

Różne badanie mówią, że około połowa sportowców-milionerów w kilka lat po zakończeniu kariery wpada w finansowe tarapaty. Zarobki w zawodowym sporcie są dla przeciętnego obywatela szokujące. Ale dla tych, których one dotyczą to po prostu dochody. Dochody, które, jak w przypadku każdego z nas, zawsze mogły by być wyższe. W ustalaniu sytuacji finansowej nie tyle chodzi o to, ile zarabiasz, ale o to, jak wydajesz.

Jak dają, to bierz

Wysokość naszych zarobków jest wprost proporcjonalna do tego, ile osób nas kupuje. To dlatego mamy taką obsesję na punkcie ilości wyświetleń, polubień i udostępnień. A nieśmiertelna diagnoza o tym, że władzę ma ten kogo kocha tłum naprawdę jest nieśmiertelna. Różnica między sportem, a muzyką popularną jest taka, że w sporcie, żeby dużo zarabiać, musisz dużo umieć. W muzyce niekoniecznie. Tutaj można udawać. Na pytanie jak to robisz, że tyle dostajesz jedna z rodzimych pop-gwiazd odpowiada – bo tyle dają. Gorszymy się nieprzyzwoicie wysokimi zarobkami celebrytów, ale gdyby nam zaproponowano takie kwoty, pewnie znalazło by się miejsce na koncie. Nie ma się co obrażać. Taki jest świat i tyle. Każdy chce dobrze zarabiać. Pieniądze są dla ludzi, a Bóg chce nam je dawać. We właściwym czasie i we właściwych ilościach. Tylko jest jedna sprawa. Dostać pieniądze to jedno. Ale zrobić z nich dobry użytek, to już inna para kaloszy.

Bankruci

Diego Maradona. Wcale nie taki boski jak się okazuje. Ok, swoje zrobił. W oficjalnej sondzie FIFA został wybrany najlepszym piłkarzem XX wieku. Generalnie jeden z największych. Ikona. Wygrał mundial i kupę ligowych turniejów. Zarobił grube miliony. Ale, jak się okazuje, przez lata ściemniał z fiskusem. Na prawie 30 milionów dolarów. Niektóre źródła mówią, że nawet 50. Były batalie sądowe, ale nic to nie dało.

George Best. Legendarny piłkarz Manchester United w latach 60-70. W czasie jednej z rozpraw z rozbrajającą szczerością wyznał: Wydałem wiele pieniędzy na kobiety, samochody i alkohol. A resztę roztrwoniłem. Uzależnienie od alkoholu i hazardu zaprowadziło go do szpitala. Zmarł po drugim przeszczepie wątroby.

Kamil Grosicki. Tego nie wiedziałem. Uzależnienie od hazardu wyssało jego majątek. Dziennie w kasynie był w stanie przepuszczać po kilkanaście tysięcy złotych. Ale wyszedł z tego. Otrząsnął się i wrócił do świata. Jeden z ocalonych.

Bjoern  Borg. Legendarny tenisista. 11 razy wygrywał wielkoszlemowe turnieje. Przez fatalne inwestycje i narkotyki popłynął na miliony dolarów. Ratował się aukcjami swoich rakiet, produkcją bielizny i portalami randkowymi.

Boris Becker. Nie mniej legendarny tenisista. Jako 17 latek wygrał Wimbledon. I poszło. Triumfator 49 wielkich turniejów i twarz topowych marek. Miliony dolarów zysku. A jednak. Becker stanął przed londyńskim sądem jako bankrut. Tajemnicą jest wysokość jego długu.

No i chyba najbardziej znany sportowy bankrut: Mike Tyson. Wyznał: Wydawałem pieniądze na swoje zachcianki, alkohol i narkotyki. W 2003 roku nie miałem już za co żyć. Szacuje się, że przehulał ponad 300 milionów dolarów. Pieniądze trzeba umieć zarabiać. Ale chyba jeszcze bardziej trzeba umieć je wydawać.

Kasa to odpowiedzialność

Pieniądz jest jak pierścień z Tolkienowskiej powieści. Kusi, bo daje poczucie władzy i pomaga spełniać marzenia. Uczepiłem się sportowców, bo to barwny przykład. Ale problem dotyczy nas wszystkich. Nie ma kasy – źle. Jest – może być jeszcze gorzej. Dlatego uważajmy, gdy modlimy się o pieniądze. Bóg może ich nam nie dawać dla naszego dobra. A czasami jak da, to tylko po to byśmy na własnej skórze przekonali się, że szczęścia jednak nie dają. Podglądamy z naszych drobnomieszczańskich pozycji bogatych tego świata, którzy ślinią się na widok swoich fortun jak Gollum na widok pierścienia. Patrzmy na siebie. Bo też prawdopodobnie się ślinimy. Z pieniędzy będziemy się kiedyś rozliczać tak jak z talentów. Nie tylko z każdego miliona. Nie tylko z każdej złotówki. Z każdego grosza. Wyrzucamy garstce najbogatszych ludzi ziemi, że mogąc rozwiązać problem głodujących państw nie robią tego. A co ja zrobiłem, by pomóc potrzebującemu sąsiadowi z bloku? Dwie rady:

  1. Patrzmy na siebie
  2. Uznajmy, że to co mamy, jest tym co mamy mieć

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: