unsplash.com
11 grudnia| Artykuły

Warto rozmawiać

Pandemia (tak zwana) wywróciła nasze życie do góry nogami. Zamykane są granice, ludzie izolują się na kwarantannach, odwołuje się koncerty, […]

Pandemia (tak zwana) wywróciła nasze życie do góry nogami. Zamykane są granice, ludzie izolują się na kwarantannach, odwołuje się koncerty, muzea i galerie świecą pustkami, a Messi i Ronaldo grają przy pustych trybunach. Zamknięto cmentarze, a na spotkanie z kumplami w pubie niektórzy czekają jak na zbawienie. Dzieci przestały chodzić do szkoły, a dorośli do teatru. W szkole, na uczelni i pracy też coraz rzadziej możesz kogoś spotkać. Bo zdalna. Nawet rodzinna integracja wigilijna jest zagrożona. Korona rządzi.

Ale jest jedno miejsce, gdzie nie ma wjazdu. Sieć. To dlatego tam przeniosła się lwia część naszego życia. Przed pandemią (tak zwaną) zwyczaj rozmawiania face to face i tak był skutecznie torpedowany cyber komunikacją. Teraz to już w ogóle jest tragedia.

Jak z dzieckiem

Warto zobaczyć wartość rozmowy na przykładzie dziecka. Zaczyna się już na początku. Rodzice ekstremalnie zapętleni swoją pracą powierzają znaczną część wychowania swoich dzieci Panu Internet. Zamiast rozmawiać dają im do ręki smartfona. I mają święty spokój. Do czasu. Wypełniające pustkę naszych relacji media sieją spustoszenie. Fachowcy robią szereg badań, które nie pozostawiają wątpliwości – dzieci w objęciach cyberprzestrzeni stają się agresywne, egoistyczne albo nieporadne. Media encyklopedią suchej wiedzy z pewnością są. Ale od wiedzy znacznie ważniejsze jest to kto i jak ją przekazuje.

Same plusy

Rozmowa z dzieckiem face to face bardzo dobrze wpływa na kształtowanie jego osobowości, na jego emocje, bycie społecznym i buduje jego poczucie własnej wartości. Dziecko może się wygadać, a nawet wypłakać czy wykrzyczeć w atmosferze akceptacji i zrozumienia. Bezcenne. Takie rozmowy integrują rodzinę i umacniają więzi międzyludzkie. Dziecko, z którym rodzic umiejętnie rozmawia czuje się ważne, bo jest uważnie wysłuchiwane. Rodzi się jego empatia i liczenie się z potrzebami tej drugiej strony.

Tylko w trakcie rozmowy w realu rodzic może dobrze poznać swoje dziecko. A to znaczy, że może mu naprawdę pomóc i skutecznie doradzić w razie awarii. Rodzic nigdy nie będzie przyjacielem dziecka, z którym nie rozmawia. Rozmowa jest wreszcie ofiarowaniem tego najcenniejszego daru, który zamiennie nazywany jest miłością. Mam na myśli czas. Żadnej z tych rzeczy nie da dziecku najnowszej nawet generacji komputer. Cyfrowa maszyna poza solidną dawką informacji i prymitywnej rozrywki może jedynie okradać nas z tego co najcenniejsze.

Słuchać

Podstawą dobrej rozmowy jest słuchanie. Tak, tak. Jeśli chcesz przeprowadzić dobrą rozmowę, musisz zacząć od słuchania. Jak ognia unikam ludzi, którzy każdą rozmowę zamieniają na egocentryczny monolog. Jeśli już coś wysłuchują to dla świętego spokoju i z oczami, z których bez problemu można wyczytać ten komunikat – mało mnie obchodzisz.  Do rozmowy każda okazja może być dobra. Gdybym miał podać listę najważniejszych warunków rozmowy dobrej, wymieniłbym trzy.

  1. Wyłącz wszelkie media. Większość naszych rodzinno-towarzyskich spędów odbywa się przy włączonym dużym, kolorowym pudle, któremu na imię TELEWIZOR. Taki mamy error cywilizacyjny. Rozmowa w takich warunkach to nieporozumienie. To jej nieudolna imitacja. Kiedy nasze słowa i gesty zagłuszane są hałasem jakiegoś durnego TV Show czy kolejnego odcinka opery mydlanej, którego oczywiście nie możemy przegapić, o dobrej rozmowie można zapomnieć. Nawet obecność w zasięgu wzroku smartfona i dyskretne zerkanie na niego dyskwalifikuje rozmówcę. O zgrozo, są tacy, którzy podczas tak zwanej rozmowy są w stanie przeglądać posty na FB albo pisać SMS-a! Albo rozmowa albo media. Nie ma trzeciej opcji.
  2. Słuchaj. Żaden potok najbłyskotliwszych nawet słów nie zachęci do rozmowy z tobą tak bardzo jak twoje milczące słuchanie. Prawda, że lubimy być wysłuchiwani? Że lubimy jak można się wygadać i wyrzucić z siebie to co na sercu nam leży? Prawda. I tak się składa, że nasz rozmówca też to lubi. Pamiętajmy o tym.
  3. Patrz w oczy. To po słuchaniu drugi do kompletu warunek dobrej rozmowy. Patrząc w oczy dajesz rozmówcy do zrozumienia, że jesteś z nim. Że to co mówi jest dla ciebie ważne. Patrząc w oczy zyskujesz zaufanie. Takie głębokie spojrzenie przenosi rozmowę na zupełnie inny wymiar. Wymiar szczerości. Intymności. Wyłączności. Wzajemne spojrzenie w oczy jest jak bezpośrednie połączenie między dwojgiem rozmawiających ludzi. Czasem spojrzenie jest nawet ważniejsze niż same słowa. Myślę, że w ogóle jest ważniejsze. Bo to co najważniejsze jest właśnie między słowami.

Zdalnie

Reżim epidemiologiczny zmultiplikował zjawisko nauki i pracy zdalnej. Szkoły, uczelnie i biura zaczęły świecić pustkami. Ludzie zaczęli pracować nie wychodząc z domu. To oczywiście jest zjawisko znane od bardzo wielu lat. Konkretnie od kiedy człowiek wynalazł komputer i internet. Ale rzeczywistość pandemii przerzuciła je w ciągu zaledwie kwartału na zupełnie inny poziom. Ma to niewątpliwie swoje korzyści

Po pierwsze oszczędność czasu. Jeżeli uświadomimy sobie, że wielu z nas codziennie traci na dojazd do szkoły czy pracy i powrót z niej standardowo dwie godziny (albo i dłużej) to w miesięcznym rozliczeniu robi nam się kilkadziesiąt wyrzuconych w błoto godzin w autobusach, korkach, spalinach i nerwach. Straszne. Oszczędzamy też pieniądze. Na bilety i eksploatację auta. To są konkretne koszty. Kiedyś to sobie podliczyłem i szczerze mówiąc szczena z lekka mi opadła. Oszczędzamy też zdrowie. Choćby dzięki temu, że możemy tą godzinę/dwie dłużej pospać. Trudno tego nie docenić.

Co tracimy? Sporo. Tracimy możliwość osobistego spotkania i nade wszystko rozmowy w realu. Cyber rzeczywistość zmieniła nas ze stadnych naczelnych świetnie odczytujących każdy gest i intencję naszego rozmówcy w samotników wpatrzonych w ekran swojego elektronicznego okna na świat. Badania pokazują, że pokolenie milenialsów do 2030 roku będzie stanowić 75% rynku pracy. To ci, którzy unikają bezpośredniej komunikacji na rzecz maili, SMSów i chatów. Rozmowa przestaje być podstawową formą naszej komunikacji. Staje się reliktem przeszłości.

Ukryte straty

Okazuje się, że nauka i praca zdalna wcale nie jest taka OK, jak mogło by się wydawać. Są badania, które jasno wskazują, że zanik klasycznego rozmawiania, czy zwykłych pogawędek odbija się negatywnie i na naszym zdrowiu i samopoczuciu i na wydajności. Kontakt z ludźmi w internecie nie ma nawet startu do tych face to face jeśli chodzi o jakość naszego życia. Uczelnia Oregon Health & Science University przeprowadziła badania, z których płyną niepokojące wnioski. Zanik bezpośrednich kontaktów społecznych zwiększa ryzyko depresji prawie o dwa razy.

Z kolei Hawlett Packard w swoich badaniach wykazał, że rozmawianie z kolegami z pracy podnosi produktywność aż o 20%. A 75% pracowników, którzy mają w pracy do kogo po przyjacielsku zagadać, są ze swojej pracy o wiele bardziej zadowoleni, niż ci, którzy takiej szansy są pozbawieni. Relacje społeczne, których fundamentalnym elementem jest rozmowa, powinny być traktowane jak naturalna potrzeba człowieka. Jak jedzenie czy spanie. Już choćby rozmowa przez telefon jest lepsza niż suchy mail. Można usłyszeć głos rozmówcy, jego emocje, intonację i całą masę niuansów, których najbardziej nawet sprawną ręką napisany tekst nie jest w stanie oddać. Wideorozmowa jest jeszcze lepsza. Bo jeszcze do tego widzisz. Widzisz twarz, ruchy ciała. Ale to jednak wciąż będzie jedynie substytut normalnej, poczciwej rozmowy w cztery oczy. Myślę, że to dlatego Kościół nigdy nie zgodzi się na spowiedź przez telefon.

Nadinterpretacje

Jest taki stary kawał.

Facet koniecznie potrzebuje kilofu do pracy w ogrodzie. Swojego nie umie znaleźć. Zmuszony idzie pożyczyć go od średnio lubianego sąsiada. Wychodząc z domu myśli sobie: chyba mi pożyczy. To tylko kilof… Po chwili: ale kiedyś mu powiedziałem coś głupiego bo mnie wkurzył. Chyba jednak nie pożyczy… Po chwili: ale to było dosyć dawno, więc może już nie pamięta i jednak pożyczy… Po chwili znów zmienia myślenie: z drugiej strony to straszny bufon i pożyczanie od niego czegokolwiek jest upokarzające… Za chwilę myśli tak: ale bez tego kilofu nic w ogrodzie nie zrobię. Chyba muszę się przełamać… Nakrętka antysąsiadowa w jego głowie jednak narasta. Facet jest przekonany, że sąsiad go nie lubi, że nie będzie chciał mu pożyczyć tego kilofu, a jak już pożyczy to zrobi to z taką łachą, której w żaden sposób nie da się zaakceptować. W końcu ekstremalnie na niego wkurzony staje pod jego drzwiami i niechcący naciska dzwonek. Upsss. Drzwi się otwierają, staje w nich sąsiad znienawidzony i z uśmiechem pyta: Cześć! W czym mogę ci pomóc? W niczym! A ten kilof to możesz sobie włożyć do (….) – pada niegrzeczna odpowiedź.

Nasza cybernetyczna komunikacja daje trochę taki efekt. Siłą rzeczy treść maili czy smsów jest ograniczona do technicznych informacji. Emotikonki niewiele tutaj zmieniają. Nie mamy pojęcia jakie naprawdę emocje i intencje za elektroniczną komunikacją stoją. Nie widzimy człowieka, mowy jego ciała, mimiki twarzy, oczu. Nie słyszymy intonacji głosu. Powiem więcej, nie czujemy jego zapachu. Nie żartuję. To jeden z pięciu naszych zmysłów, który jak każde pozostałe jest ważną częścią pełnego spojrzenia.

W naturalnej rozmowie możemy naturalnie zareagować na słowa rozmówcy. Nie ukryjemy naszej radości, smutku, zdenerwowania czy zazdrości za żadną emotikonką. I o to chodzi. Chodzi o prawdę. O to chodzi, by drugi człowiek znał o nas prawdę. Jaki sens ma tworzenie fikcyjnego wizerunku na portalu społecznościowym? Jaki sens ma to, by inni myśleli o nas lepiej niż na to zasługujemy? Albo gorzej? Nic bardziej w dziejach ludzkości nie generowało kłamstwa niż cyber-cywilizacja. Elektroniczna komunikacja na pewno czyni nasze życie łatwiejszym. Ale na pewno nie lepszym. Rozmawiajmy. Bo warto.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: