2 stycznia| Artykuły

Jaki będzie świat w 2021 roku?

Przełom roku to taki moment, kiedy lubimy podsumowywać i postanawiać. Może nie, że lubimy, ale tak jakoś wychodzi.

W sprawozdawczym duchu refleksji oceniamy to, co udało się zrobić przez ten dogorywający właśnie rok. A potem w tym samym duchu, tyle, że w trybie postanowczym wrzucamy sobie nowe zadania na ten, który się rodzi. Rok w sensie.

Szczerze? Nie wierzę za bardzo w moc noworocznych postanowień. Co ma być to będzie. Co ma nie być, to nie będzie. Rok się zacznie i rzuciwszy się w kierat codzienności momentalnie zapominamy o naszych sylwestrowych planach. Żyjemy z dnia na dzień. Zwłaszcza teraz życiowa maksyma day by day jest aktualna jak nigdy. Jak dziecko może planować zbudowanie czegokolwiek jeśli jutro rada rodziców może odebrać mu wszystkie klocki?

Za nami

No powiem (czyli napiszę), że takiego roku jak ten za nami to chyba jeszcze nie miałem. I myślę, że miliony mogły by się pod tymi słowami podpisać. Miliardy! Kilka miesięcy i świat wywrócił się do góry nogami. Albo stanął w miejscu. Innym wyrwał do przodu jak bolid.

Zawsze czułem niechęć do mediów, bo one lubią karmić nas bad newsami. Teraz medialny przekaz to jest jeden wielki BAD NEWS. Ilość zła i cierpienia multiplikowanych każdego dnia przez cyfrową komunikację przytłacza. Dochodzi do takich absurdów, że człowiek zaczyna siebie za to wszystko winić. Za umierające dzieci, za wojnę w Afryce (i nie tylko), za kryzys w Kościele, za raka, za Trumpa i Putina, za terrorystów, za klimat, za tornada i za masonów. No i za Covida. Ten ostatni to bez wątpienia samozwańczy król świata. Czy to znaczy, że na dobre rzeczy już nie ma co liczyć? Żadną miarą. Nie wiem kto jest autorem tych słów, ale lubię je. Brzmią głupio, choć wyrażają ukrytą mądrość: im gorzej, tym lepiej.

Sabina i inni

Orkan w Polsce? A jednak. Przeszedł i zebrał żniwo. Śmiertelne też. Porwanym przez wiatr jak papierek dachem prowizorycznej wypożyczalni nart w Bukowinie Tatrzańskiej żyła cała Polska. Śmiertelne ofiary. Podhale zmasakrowane.

Wcześniej w zupełnie innym zakątku świata ogień masakrował Australię. To wyglądało jak Apokalipsa. Żywioł strawił tysiące gospodarstw. Dziesiątki osób straciło życie. Potem książe Harry z żoną wyprowadzają się z pałacu. I to z hukiem. A ja wciąż nie rozumiem dlaczego świat tak się tym jara. Po Megxit mamy Brexit. Że niby Unia Europejska drży w posadach. Ja tam nie czuję żadnych drgań. No a potem polityka zagwarantowała nam najwyższej próby konflikt w każdym środowisku. Od placów zabaw po uczelnie. Od pubów po salę sejmową. Od kościoła po rodzinę. Nic tak nie pomaga nam się nienawidzieć jak polityka.

Floyd i inni

Kiedy w Stanach biały policjant zabija czarnoskórego George’a Floyda, przez świat przetacza się fala protestów. Wobec dyskryminacji rasowej. Wobec brutalności i bezkarności funkcjonariuszy władzy. Chwilę potem Trump uznaje Antifę za organizację terrorystyczną, a Joe Biden przybija piątkę tym, którzy murem stoją za Floydem i jego sprawą. A jeśli w to wmieszała się machina prezydenckich wyborów, to jednego możemy być pewni – niczego nie możemy być pewni.

Białoruś też ma swoje wybory prezydenckie. Tak się składa, że i tym razem uczciwie wygrywa Łukaszenko. Ale naród mu nie wierzy i ze Swiatłaną Cichanouską na sztandarze rusza do największych w historii tego kraju protestów. Było grubo. Na tyle grubo, że nawet Putinem wtedy straszyli. Ale chyba rozeszło się po kościach.

Bum

4 sierpnia w Bejrucie dochodzi do potężnego wybuchu. Skutki: zniszczony port i spora część miasta. Ponad 200 ofiar śmiertelnych. Niespełna 300 tysięcy ludzi traci swoje domy. Czujecie? W wyniku jednego wybuchu tyle zła i cierpienia. A przecież takich wybuchów jest znacznie więcej.

Bomba wybucha w Polsce. I mamy polsko-polską wojnę. Tłumy na ulicach polskich miast krzyczą, żeby ktoś chyżo pomykał wymachując przy tym kartonowymi błyskawicami. Przecieram oczy ze zdumienia. Zawsze myślałem, że polskim kościołom zagraża ktoś z zewnątrz. Ktoś obcy. A tu proszę, Polak potrafi. I pytam się: gdzie został popełniony błąd, że dochodzi do takich smutnych absurdów? Sekielscy kręcą kolejny film. Kolejny cios. Ufam, że błogosławiony. Trump przegrywa wybory prezydenckie, a Alicja Tracz Eurowizję Junior. Ale jest i coś na osłodę. Iga Świątek wygrywa Wielkiego Szlema. Brawo.

The winner is Covid-19

On przyćmił wszystko. Z jego powodu rzeczy przestały się dziać. A jak się działy, to w jego blasku. Na temat tego małego gnojka powiedziano już chyba wszystko. I wciąż niewiele o nim wiemy.

Kiedy składaliśmy sobie życzenia bożonarodzeniowe dotarło do mnie, jak bardzo obecny czas podobny jest do tego sprzed 2020 lat. Śniegu nie ma. Młodziankowie naszych czasów wyżynani na potęgę. Noc zamętu. I ten spis ludności. Kiedy 8 grudnia w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy na świecie oficjalnie podano szczepionkę na covida 90 letniej Mergaret Keenan coś zrozumiałem. Czy to pandemiczne całodobowe liczenie i nadciągająca niczym zbawiciel świata szczepionka nie jest jakimś rodzajem powszechnego spisu ludności? Z tego co się orientuję, to spis ludności jest po to, by król bardziej ogarniał swoich poddanych. Kiedyś teorie spiskowe były poupychane na youtube-owych kanałach. Teraz nie da się od nich uwolnić. Może dlatego, że przestają być spiskowe?

Prywatnie

Poza medialnymi doniesieniami o ważnych dla świata wydarzeniach, pozostają jeszcze prywatne sms-y, wpisy na messengerze i klasyczne rozmowy twarzą w twarz (one wciąż istnieją). Odchodzą bliscy, rozpadają się rodziny, plajtują interesy, wygasają relacje. Ale też pojawiają się nowe szanse. Nowe perspektywy.

Świat w 2021 roku to już będzie zupełnie inny świat. Zawsze jest inny. Ale teraz to będzie inność o wiele cięższego kalibru. Świat, w którym niczego nie będziemy pewni tak, jak byliśmy do tej pory. Świat, w którym być może zmieni się nasz społeczny status. Świat, w którym dojdzie do weryfikacji naszej wiary. Być może bardzo bolesnej. Świat, w którym z każdym dniem będzie wzrastać nasza wściekłość i bezsilność wobec serwowanej nam przez ostatnie dziesięciolecia hipokryzji rządzących. I to hipokryzji bardzo dla nas szkodliwej.

Czy można jeszcze coś zaplanować, coś postanowić, w coś uwierzyć? Można. Postanówmy sobie, że wchodzimy w rok bez oczekiwań. Bez naiwnych marzeń. Bolesna prawda, którą uświadamia nam sytuacja w jakiej jesteśmy to w gruncie rzeczy prawda Ewangelii. Bolesna, ale jednak prawda.

Potem rzekł do swoich uczniów: Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać. życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki! Któż z was przy całej swej trosce może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia? Jeśli więc nawet drobnej rzeczy uczynić nie możecie, to czemu zbytnio troszczycie się o inne? Przypatrzcie się liliom, jak rosną: nie pracują i nie przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, o ileż bardziej was, małej wiary! I wy zatem nie pytajcie, co będziecie jedli i co będziecie pili, i nie bądźcie o to niespokojni! O to wszystko bowiem zabiegają narody świata, lecz Ojciec wasz wie, że tego potrzebujecie. Starajcie się raczej o Jego królestwo, a te rzeczy będą wam dodane. Łk 12,22-31.

To jest mojre noworoczne postanowienie. Starać się o Jego Królestwo. Nie ma takiej pandemii, która by to uniemożliwiała. Reszta sama się będzie układać. Lepiej lub gorzej. Jak zawsze.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: