Wyprawa rowerowa – dzień 8
Na pobudkę dziewczyny zaśpiewały "co ty tutaj robisz" prawdopodobnie budząc przy tym wszystkich gości mieszkających u Oblatów w Tywrowie.
Pierwszy dystans minął bardzo szybko pomimo awarii bagażnika, który nie nadawał się już do użycia. Na szczęście mieliśmy ze sobą zapasowy bagażnik, wiec po wymianie, bez przeszkód mogliśmy dalej przemierzać kolejne kilometry. Teren staje się coraz bardziej pagórkowaty, stąd też coraz większy wysiłek ze strony rowerzystów, który potęguje radość z przeżywania wyprawy. Temperatury z dnia na dzień są coraz wyższe, ale nic w tym dziwnego, bo w końcu zbliżamy się do morza czarnego, a Tomek komentuje upał słowami: „jest już tak ciepło, że zaczynam czuć delikatny posmak asfaltu”.
Po wielu trudach, awarii bagażnika i dziurawej dętce, wszyscy przejeżdżają ostatnie kilometry tego dnia szczęśliwi jak nigdy. W wiosce trafiamy na mały sklep (magazyn), gdzie co prawda nie ma zbyt wiele, ale każdy znajduje coś dla siebie na kolację i śniadanie. Oczywiście pani właścicielka wszystkie rachunki liczy na liczydle. Na miejscu, Igor lokalny mieszkaniec prowadzi nas do źródła z basenem, gdzie woda osiąga 4°C… ale to nic, dodatkowy chart jest zawsze mile widziany na wyprawie i w końcu możemy się wyspać po bardzo wymagającym dniu, który z pewnością będzie jednym z najlepiej zapamiętanych.
Bilans dnia:
- 168 km
- 1495 m przewyższeń
Przejechanych kilometrów do tej pory: 1057