„A wszystko to, bo Ciebie kocham!” – o życiu na Madagaskarze: Ania i Paweł.
Uczymy w najpiękniejszym miejscu na ziemi! Masomeloka to bardzo mała wieś na wschodnim wybrzeżu Madagaskaru. Nie ma tutaj bieżącej wody, internetu, a właściwie to nie ma nawet elektryczności.
Aby przesłać tę wiadomość musieliśmy płynąć 8 godzin Kanałem Pangalana do miejscowości Mahanoro, gdzie mogliśmy skorzystać z wifi. Mimo tego, a może właśnie dlatego, żyje się tutaj na pełnej petardzie, jak zwykł mówić ksiądz Kaczkowski! Malgasze nie myślą o tym co było wczoraj, a tym bardziej o tym co będzie jutro. Liczy się tu i teraz. Jak się śmieją to całym sobą, jak dyskutują to z pasją, jak śpiewają w kościele to na całe gardło.
Najważniejsze są tutaj jednak dzieci, będące największym skarbem Madagaskaru. W pierwszym okresie swojego życia nieustannie przebywają z mamą, która cały czas nosi je na plecach w specjalnie zawiązanej chuście. Kiedy dziecko trochę podrośnie i zaczynie samo chodzić, to bardzo szybko się usamodzielnia. Dzieci całe dnie spędzają na dworze bawiąc się z przyjaciółmi i poznając świat w bezpośrednim kontakcie z naturą i zwierzętami.
Do naszej szkoły przychodzą już w wieku trzech lat. Tych troszkę starszych uczymy angielskiego i francuskiego, a co sobotę organizujemy dodatkowe atrakcje. Do tej pory udało się zrealizować :
– konkurs rysunku, na który przyszło 118 uczestników!
– turniej piłkarski, który ze względu na olbrzymią frekwencję musieliśmy podzielić na dwie soboty 🙂
– Dzień Ziemi, czyli zajęcia na temat ekologii i dbania o środowisko, podczas których zebraliśmy kilka worków śmieci.
W najbliższym czasie czeka nas konkurs piosenki, inauguracyjny mecz siatkówki z lokalną żandarmerią i otwarcie szkolnej biblioteki. I tutaj jak zwykle wielka prośba do wsparcia naszej zbiórki „Książka dla Madagaskaru”:
LINK DO ZRZUTKI
Dzięki Wam udało nam się już zebrać ponad trzy tysiące złotych. Dziękujemy!
A wszystko to, bo kochamy Jezusa i dziękujemy mu za to wspaniałe doświadczenie podczas codziennej mszy świętej. Według nas, gdyby jeszcze raz miał się urodzić, to zamiast Betlejem wybrałby Masomelokę.
Do usłyszenia jak tylko znowu złapiemy gdzieś internet,
Ania i Paweł 🙂