Jak moralnie imprezować?

Sylwester, karnawał, osiemnastki i inne okazje do spotkań i zabawy sprzyjają temu, by przyjrzeć się naszym zachowaniom podczas tych wydarzeń. Bóg i impreza - czy to się wyklucza?

Tytułowe pytanie jest nieco prowokacyjne i specjalnie nie do końca poprawnie sformułowane. W domyśle chodzi o to, czy da się „dobrze” bawić. Ocenie moralnej podlega przecież każdy ludzki czyn, a nie sama rzeczywistość. Innymi słowy – impreza nie jest ani moralna ani niemoralna; podobnie jak nóż, Internet czy inne sprawy. Dopiero to, jak dana rzecz zostanie wykorzystana przez człowieka podczas konkretnego czynu może sprawić, że czyn będzie dobry albo zły, a przedmiot użyty właściwie albo nie. Nożem mogę zrobić komuś krzywdę, a mogę ukroić nim chleb i nakarmić osobę głodną. W Internecie mogę marnować czas, a mogę też zdobywać wiedzę. Z imprezami jest podobnie. Same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Jednak nasze na nich zachowanie, to co będziemy robić i okoliczności wokół nich są albo dobre, albo złe.

Nie da się w jednym artykule poruszyć wszystkich zagadnień dotyczących imprezowania, bo przecież można się zastanawiać nad tym, kiedy taniec jest piękny, a kiedy staje się niewłaściwy, jaki strój jest estetyczny i podkreśla nasze atuty, a kiedy staje się nieodpowiedni, które dni i okresy w ciągu roku sprzyjają zabawie, a które nie jest najszczęśliwsze, jak również jakie rozmowy czy miejsca imprez nie są pożyteczne ani budujące.

W tym artykule chcę się skupić na innym aspekcie zabawy, mianowicie na spożywaniu alkoholu. Dlatego, że zwłaszcza w Polsce alkohol jest bardzo często nierozerwalnie połączony z różnego rodzaju zabawami, spotkaniami i często nie umiemy z niego korzystać. Wielokrotnie spożywanie go łączy się bezpośrednio z przekroczeniem normy moralnej i staje się grzechem.

Polacy nie potrafią pić

Kiedy byłam nastolatką, miałam zasadę, że do 18. roku życia nie będę piła alkoholu – wcale. Dotrzymałam danego sobie słowa. Nie było to łatwe, ponieważ rówieśnicy komentowali to w różny sposób. Był to jednak dla mnie dobry czas ćwiczenia asertywności, dbania o własne granice i trzymania się zobowiązań. Z pewnością pomocne były dla mnie silna motywacja oraz świadomość, jak wielkie szkody potrafi przynieść niewłaściwe korzystanie z alkoholu.

W 2021 roku został opublikowany raport pt. „Polska zalana piwem”. Z jego treści wynika, że ilość spożywanego alkoholu w naszym kraju wzrosła bardzo mocno w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Statystyki wskazują, że w 2016 roku wskaźnik spożycia czystego alkoholu na jedną osobę powyżej 15. roku życia wynosił 11,6 litrów. W 2018 było to 11,71 l. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych odnotowała, że spożycie alkoholu na jednego Polaka wzrosło z 6,52 l do 9,78 l. Badacze twierdzą, że statystycznie każdy Polak wypija rocznie 194 butelki lub puszki piwa (0,5 l).

W 2020 roku łączna wartość rynku alkoholowego w Polsce wyniosła ponad 39 mld złotych. Według innych badań rynek ten jest wart ponad 40 mld zł. Akcyza, która jest odprowadzana do budżetu państwa to mniej więcej 11 mld złotych, tymczasem koszty, które ponosi państwo związane z nadmiernym i nieumiejętnym spożyciem alkoholu, wynoszą ponad 30 mld zł. Zatem argument, że rynek ten jest potrzebny, aby utrzymać stabilną gospodarkę, jest nietrafiony. Koszty, które ponosimy jako społeczeństwo (leczenie, skutki wypadków, zgony, przestępstwa itp.) to aspekty, które da się policzyć i wskazać wymiernie. Nie można jednak zapomnieć o ogromnych, gigantycznych wręcz skutkach społecznych – rodzinnych i psychologicznych, które ponoszą dzieci, współmałżonkowie, przyjaciele i bliscy osób uzależnionych i pijących ryzykownie.

Mimo to alkohol w Polsce jest dostępny niemal wszędzie, jest tani, a jego reklama (mimo teoretycznych ograniczeń i zakazów) znajduje się w przestrzeni publicznej. Te okoliczności sprawiają, że młodzi ludzie dorastają w „kulturze” (choć to raczej antykultura) alkoholu. To on jest towarzyszem rodzinnych spotkań, wszelkich okazji. To w nim można znaleźć ukojenie po męczącym dniu, to on rozluźnia, pomaga przeżyć trudne emocje, rozładowuje napięcie. Jest kompanem zarówno w sytuacjach wesołych (wesela, chrzty, święta), jak i smutnych (konsolacje, rozstania, czas żałoby). Jeśli w towarzystwie ktoś mówi, że nie pije, częstokroć i tak jest do tego nakłaniany. Regularne spożywanie nawet małych dawek alkoholu jest szkodliwe dla zdrowia. Jednak wydaje się, że jest to wciąż temat tabu.

Alkoholizm to choroba

Alkoholizm jest chorobą, uzależnieniem, nałogiem. Taki stan wymaga leczenia, ponieważ uzależniony człowiek nie potrafi sam uwolnić się od używania tej substancji. Zatem alkoholizm, podobnie jak inne nałogi, przejawia się w wymiarach: moralnym, medycznym, psychologicznym, społecznym, a także kryminalnym.

Rozmiary pijaństwa są dziś ogromne. Groźne jest tu przejmowanie przez młodzież (i dzieci) wzorów od dorosłych: obyczaj picia alkoholu, doprowadzanie się do stanu nietrzeźwości. Stale zwiększa się liczba młodzieży, która trafia do izb wytrzeźwień i szpitali z powodu picia alkoholu.

Przy ocenie moralnej picia alkoholu trzeba wziąć pod uwagę wszystkie elementy tego działania: kulturę konsumpcji, zwyczaje i style życia codziennego, ewentualne zgorszenie, obowiązek bycia trzeźwym z racji pracy zawodowej, złożone przyrzeczenia i śluby, przynależność do ruchów formacyjnych, obowiązek wstrzymania się od alkoholu z racji zdrowotnych (np. kobiety w ciąży, osoby chore).

Ogólnie w ocenie moralnej picia alkoholu przyjmuje się zasadę wskazaną między innymi przez Jana Pawła II, że „umiarkowane używanie alkoholu jako napoju nie napotyka na zakazy moralne i trzeba jedynie potępiać jego nadużywanie”. Alkoholizm jest jednak wciąż bardzo poważnym wyzwaniem moralnym nie tylko dla Kościoła, lecz także dla świata i każdego człowieka. Episkopat Polski w jednej ze swoich wypowiedzi zaznaczył, że „wymaga, aby przyjęcia wiernych, przynajmniej z okazji chrztów, ślubów, pogrzebów, odpustów oraz innych uroczystości rodzinnych, religijnych itp. odbywały się bez alkoholu”. Czy tak się rzeczywiście dzieje i wymóg ten jest respektowany?

Trzeźwość to cnota

Trzeźwość jest właściwym, odpowiednim ustosunkowaniem się do napojów alkoholowych. Jest to więc umiejętność zachowania rozumnego umiaru względem tej substancji. Jeżeli postawa taka posiada charakter utrwalonej sprawności moralnej, staje się cnotą trzeźwości. Trzeźwość sama w sobie nie jest abstynencją, czyli całkowitym wyrzeczeniem się spożywania alkoholu, choć tej postawy nie wyklucza. Cnota trzeźwości nie przypisuje też wszelkiemu użyciu napojów alkoholowych znamion zła moralnego (grzechu). Jej przeciwieństwem jest pijaństwo. Ono nie jest jeszcze chorobą alkoholową, ale często do niej prowadzi. Pijaństwo stanowi sporadyczne nadużywanie alkoholu. Zwykle nie jest łatwo ustalić granice między pijaństwem a alkoholizmem. Często człowiek oszukuje się, że panuje nad sytuacją i gdyby tylko chciał, odstawiłby alkohol, tymczasem znajduje się już w stanie uzależnienia.

Należy pamiętać, że alkohol nie tylko zatruwa organizm człowieka, lecz także spożyty w dużej dawce pozbawia człowieka używania rozumu. Upicie się powoduje często utratę świadomości (często wyśmiewaną i dyskredytowaną jako „urwanie filmu”). Pijaństwo (w przeciwieństwie do alkoholizmu) jest dobrowolnym nadużywaniem alkoholu (w dodatku często dla samej przyjemności).

W ocenie moralnej pijaństwa należy odróżnić całkowite upicie się od podpicia czy podchmielenia. Upicie się stanowi grzech ciężki. W Piśmie Świętym znajdziemy wiele miejsc, w których pijaństwo jest potępione (na przykład u św. Pawła). Św. Tomasz potępiał pijaństwo, wskazując na to, że pozbawienie się używania rozumu sprawia, iż człowiek przestaje dbać o cel ostateczny, ponadto lekceważy się wtedy swoje zdrowie oraz często dopuszcza się czynów, których w stanie trzeźwości by się nie zrobiło (awantury, kłótnie, wyzwiska, przemoc itp.).

Jeśli chodzi o podchmielenie, które nie pozbawia używania rozumu, ale je osłabia lub paraliżuje, jest ono grzechem powszednim. Równocześnie spożycie alkoholu w umiarkowanej ilości i w momencie, gdy człowiek jest do tego uprawniony (osiągnięcie odpowiedniego wieku, brak zobowiązań zawodowych w czasie spożycia alkoholu itp.) nie jest naznaczone złem moralnym. Grzechy, które zostają popełnione w stanie zamroczenia alkoholowego są nadal grzechami osoby, która je popełniła. Natomiast grzechy śmiertelne, które popełni się w trakcie całkowitego upicia się, ze względu na brak pełnej świadomości i dobrowolności, nie są dla tej osoby grzechami ciężkimi. Natomiast należy zwrócić szczególną uwagę na odpowiedzialność moralną doprowadzenia siebie do takiego stanu.

Patrz na innych i bądź bratem

Przy okazji poruszania tego tematu warto też zwrócić uwagę na otoczenie osób, które spożywają alkohol. Kościół uczy nas, że nie wolno nikogo wciągać w alkoholizm ani zachęcać do pijaństwa, należy też reagować, gdy ktoś pije w sposób szkodliwy. Podczas zabaw warto mieć miłosierne oczy na swoich przyjaciół i znajomych oraz mieć odwagę poruszenia tematu nadmiernego spożycia alkoholu tak, żeby zabawa naprawdę nią była, a nie zamieniła się w przykre spotkanie osób, które nie pamiętają później, co robiły i co mówiły.

Warto bawić się tak, by mieć wartościowe wspomnienia, które nie wymagają długotrwałego leczenia ran duszy i ciała. Impreza na trzeźwo wciąż może być wystrzałowa, a odwaga budowania kultury trzeźwości przyniesie dobre owoce dla całego społeczeństwa.

Agata Rujner

Doktor teologii moralnej, pracownik Akademii Katolickiej w Warszawie. Prowadzi kanał „Prawie Morały” na YouTubie i w mediach społecznościowych. W przystępny sposób wyjaśnia moralność katolicką. Jest wrażliwa na piękno i muzykę.