Kobieta w Papui-Nowej Gwinei – przemoc, wyzysk i przedmiotowość

Ogólnie można powiedzieć, że kobieta w Papui-Nowej Gwinei ma ciężkie życie. W plemieniu to mężczyzna rządzi i ma pierwszeństwo we wszystkim. Kobieta ma pozycję drugorzędną, a czasami nawet dalszą, czyli... za świnią. Nie będę tutaj przytaczał żadnych naukowych faktów, a raczej skupię się na moich obserwacjach.

Papua-Nowa Gwinea to kraj, który zamieszkuje ponad 800 plemion. Każde z nich ma swoje tradycyjne stroje, język, a także jakiś rodzaj kultury i podejścia do życia. I tak na przykład można powiedzieć, że ludzie na wybrzeżu są bardziej pracowici, skorzy do nauki oraz zdobywania wiedzy. Z kolei ludzie w górach są bardziej skupieni na walkach, blokadach dróg oraz leniwym podejściu do nauki. Ma to także swoje odzwierciedlenie w traktowaniu innych ludzi, w tym kobiet.

W przeszłości, kiedy Papuasi non stop walczyli między sobą, chłopcy byli szkoleni do bycia wojownikiem. To oni także skupiali się na polowaniach. Dziewczynki zaś były przygotowywane do pracy w ogrodzie, do pilnowania świń oraz rodzenia dzieci.

Papua Nowa-Gwinea. Kraj rządzony przez mężczyzn

Kiedy do Papui-Nowej Gwinei przyszedł rozwój cywilizacyjny – głównie z powodu Australijczyków, a obecnie Chińczyków – jest co raz mniej walk plemiennych. Nie trzeba także zbytnio polować, ponieważ większość rzeczy można kupić w sklepie. Tym samym mężczyzna w plemieniu stracił większość swoich zajęć, które były przypisane do jego płci. Życie mężczyzny często ogranicza się więc wyłącznie do żucia buaiu, palenia papierosów oraz szukania okazji na znalezienie pieniędzy. Pomijam oczywiście tutaj tych zaradniejszych chłopców, którzy na przykład zdobywają wiedzę w szkołach, a potem znajdują pracę.

Inaczej jest w przypadku kobiety. Bo tak, jak kiedyś, tak i teraz jej głównym zadaniem jest pilnowanie świń, służenie mężczyźnie, noszenie ciężarów, wychowywanie dzieci, gotowanie, pranie. Jednocześnie do dzisiaj kobieta w plemieniu nie ma głosu. Jakimś odzwierciedleniem tego może być fakt, że Papuasi od niedawna zaczęli zastanawiać się nad dopuszczeniem kobiet do głosowania w wyborach do parlamentu papuaskiego, czy nawet startowania w wyborach. W zeszłym roku podczas wyborów zauważyłem jednak, że w mojej wiosce mężczyźni zabronili kobietom głosować.

Wyborcze piekło na Rajskiej Wyspie, czyli jak (nie) zostać posłem w Papui-Nowej Gwinei

Życie kobiety w Papui-Nowej Gwinei jest również naznaczone przemocą. Wynika to z faktu, że w tym kraju Papuas kupuje kobietę. Musi on zapłacić plemieniu narzeczonej stosowną kwotę. Kupiona kobieta bywa traktowana jako rzecz, z którą można zrobić wszystko. Oczywiście obecnie już się to zmienia, ponieważ istnieje prawo, rozwija się chrześcijaństwo, ale zdarzają się też przypadki brutalnej przemocy. Wystarczy tylko wspomnieć poprzedni artykuł „Kobieta na taczkach”.

Kobieta na taczkach, czyli papuaski ambulans

Plemiona papuaskie bardzo mocno wierzą w czary i według nich istnieją różne rodzaje duchów, które mogą komuś zaszkodzić, kogoś zabić, czy sprowadzić na kogoś chorobę. W przypadku jakiejś niespodziewanej tragedii mężczyźni papuascy uważają, że jakaś wiedźma musiała rzucić czary. Wiedźmę tę Papuasi nazywają sangumą. Ofiarami tych zabobonów są głównie kobiety. Muszę zatem uwrażliwiać Papuasów, aby nie oskarżali nikogo o bycie sangumą.

Bywa jednak tak, że Papuasi mają tak mocno to zakodowane w kulturze plemiennej, że przy okazji jakiegoś nieszczęścia typują kobietę, potem ją torturują, a następnie zabijają. Wtedy w wiosce istnieje zmowa milczenia. Jest to problem krajowy. Wystarczy wspomnieć obecną akcję rządową związaną z afrykańskim pomorem świń. Kiedy świnie zaczęły zdychać, znikały również kobiety. Rząd prowadzi zatem kampanię, że pomór świń to choroba, a nie wina kobiet, które rzuciły zaklęcie. Policja papuaska nic jednak w tym temacie nie robi, bo sama się boi czarownic.

Sanguma, czyli wiedźma. Papuaski świat mroku, który rozświetla światło Chrystusa

W Papui-Nowej Gwinei zdarzają się również gwałty na kobietach oraz wykorzystywanie seksualne dziewczynek w domach. Ten temat jest jednak niezbadany i większość plemion okrywa go milczeniem. Również i w tym przypadku policja bywa bezradna. Nie tylko z powodu braku wiedzy, ale także z powodu powiązań klanowych. Kuzyn nie zaaresztuje przecież kuzyna, wujka, czy współplemieńca. Przez dwa lata mojego pobytu w tym kraju nie usłyszałem nigdy o takim przypadku, ale starsi misjonarze opowiadali mi, że tego typu sytuacje zdarzają się na co dzień.

Jak widać tylko w tych kilku powyższych przypadkach, los kobiety w Papui-Nowej Gwinei nie jest łatwy. Bywa także tragiczny. Ufam jednak, że jako misjonarz z Polski, wierzący chrześcijanin, poprzez mój przykład mogę poprawić los kobiet w tym kraju.

ks. Łukasz Hołub

Od dziecka czuł, że ma zostać misjonarzem. W 2013 r. przyjął święcenia kapłańskie i został księdzem archidiecezji przemyskiej. Na pierwsze misje wyjechał w 2016 r. do Ekwadoru, gdzie spędził cztery lata. Od 2021 r. pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Obecnie jest proboszczem parafii Koge w diecezji Kundiawa.