Błogosławić czy nie? Czyli co naprawdę powiedział papież
Czy papież rzeczywiście zezwolił na udzielanie błogosławieństwa parom homoseksualnym? Wyjaśniamy.
W Nowy Rok podczas liturgii znów usłyszeliśmy błogosławieństwo z Księgi Liczb:
Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem.
Prawdopodobnie wielu z nas odtworzyło sobie wtedy w głowie ostatnie zawirowania dotyczące deklaracji „Fiducia supplicans”.
Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia Dykasteria Nauki Wiary opublikowała zatwierdzoną przez papieża Franciszka deklarację dotyczącą błogosławieństw (a konkretnie duszpasterskiego znaczenia błogosławieństw). Jej polskie tłumaczenie znajdziesz TUTAJ.
Natychmiast po ukazaniu się deklaracji internet został zalany skrajnymi nagłówkami. Jedni z przerażeniem pisali, że to herezja, że Kościół dopuszcza błogosławienie par jednopłciowych, inni zachwycali się otwartością, tolerancją i zmianą doktryny. A w gąszczu emocjonalnych nagłówków bardzo łatwo można się zgubić. Po raz kolejny mogliśmy zatem ćwiczyć się w szukaniu źródeł i sprawdzaniu informacji.
Kontekst powstania
Najnowsza deklaracja nawiązuje do odpowiedzi na dubia z lutego 2021 roku, przygotowane przez poprzedniego prefekta Dykasterii Nauki Wiary, i stanowi rozszerzenie tamtego dokumentu. Dlatego powinno się je czytać łącznie.
Wątpliwością, z jaką zgłoszono się wówczas do Kongregacji, była kwestia możliwości błogosławienia związków tej samej płci (cytat: „Czy Kościół ma władzę udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci?”). Odpowiedź Dykasterii była negatywna. Została ona opublikowana wraz z argumentami oraz wyjaśnieniem istoty małżeństwa sakramentalnego, a także przypomnieniem, że „sam Bóg nigdy nie przestaje błogosławić każdemu ze swoich dzieci pielgrzymujących na tym świecie”, ponieważ dla Niego „jesteśmy ważniejsi niż wszystkie grzechy, które możemy popełnić”.
Co nowego w „Fiducia supplicans”?
Warto zdać sobie sprawę, że najnowsza, mająca czterdzieści pięć punktów deklaracja podejmuje kilka tematów (nie jest zatem jedynie odpowiedzią na poprzednie pytanie). To niektóre internetowe dyskusje sprowadziły ten dokument jedynie do jednego aspektu (podobnie zresztą jak dziewięć rozdziałów „Amoris laetitia” zubożono do jednego – ósmego).
Po drugie: w prezentacji dokumentu możemy przeczytać, że dotyczy on kilku spraw, które w ostatnich latach pojawiały się w Dykasterii. Jest podkreślone, że treść Deklaracji „pozostaje niezachwiana w tradycyjnej doktrynie Kościoła na temat małżeństwa nie dopuszczając żadnego rodzaju obrzędu liturgicznego ani błogosławieństwa podobnego do obrzędu liturgicznego, które mogłoby powodować zamieszanie”.
Brzmi dobrze? Można odetchnąć z ulgą? Skąd zatem to zamieszanie?
Dalej można przeczytać, że „wartość tego dokumentu polega jednak na tym, że wnosi specyficzny i innowacyjny wkład w duszpasterskie znaczenie błogosławieństw, umożliwiając poszerzenie i wzbogacenie klasycznego rozumienia błogosławieństw, które jest ściśle powiązane z perspektywą liturgiczną”.
A zatem mamy do czynienia z dokumentem wyjaśniającym rozumienie błogosławieństwa. Pojawia się błogosławieństwo liturgiczne, błogosławieństwo duszpasterskie (gest duszpasterski), oraz błogosławieństwo zstępujące i wznoszące.
Czy to jakaś nowa teologia? Nie. To uporządkowanie tego, co w Kościele jest już znane.
Każdy z nas wielokrotnie był świadkiem „różnych błogosławieństw”. Prawdopodobnie pierwsze na myśl przychodzi nam to z końca Mszy Świętej, możliwe, że rodzice błogosławili nas przed snem, znamy błogosławieństwa w czasie sakramentów (np. pokuty i pojednania, sakramentu małżeństwa), uczestniczyliśmy w obrzędzie błogosławienia pokarmów na stół wielkanocny i w wielu innych sytuacjach, gdzie były one obecne. Nic dziwnego, błogosławieństwo jest prawdopodobnie najpopularniejszym z sakramentaliów.
Rodzaje błogosławieństw – znaczenie
- Błogosławieństwo liturgiczne: „Z liturgicznego punktu widzenia błogosławieństwo wymaga, aby to, co błogosławione, było zgodne z wolą Bożą wyrażoną w nauczaniu Kościoła”. Dodatkowo ten rodzaj błogosławieństwa udzielany jest na mocy wiary. Jego celem jest chwała Boża, a także pożytek duchowy ludu Bożego. Dokument przypomina, że w sytuacji, gdy błogosławione są relacje niezbędnym elementem jest to, by to co jest błogosławione, realizowało (odpowiadało) na Boży plan. Deklaracja zaznacza, że zgodnie z nauką Kościoła stosunki płciowe są dozwolone jedynie w ramach sakramentalnego małżeństwa (w pigułce przypomina też naturę tego związku).
- Błogosławieństwo duszpasterskie jest pozaliturgiczną formą błogosławieństwa. Znamy ten gest chociażby z „krzyżyka” na czole. Mam taki zwyczaj, że przed konferencjami i innymi wydarzeniami, jeśli jest obecny kapłan, proszę go o błogosławieństwo. Dzieje się to spontanicznie, nikt nie sprawdza wtedy, czy jestem w stanie łaski uświęcającej i jest to zdecydowanie gest poza liturgią. W dokumencie czytamy, że „prosząc o błogosławieństwo, wyraża się prośbę do Boga, by pomógł nam lepiej żyć”. Ten rodzaj błogosławieństwa jest aktem pobożności osoby, która o nie prosi (najlepiej, gdy robi to z pokorą)
- Z kolei błogosławieństwo wznoszące jest tym, które uświęca człowieka i jego celem jest przybliżenie do Boga. Dzieje się tak chociażby przy sakramencie małżeństwa.
- Zaś błogosławieństwo zstępujące jest łaską, której Bóg udziela człowiekowi, aby mu pomóc w walce duchowej.
W deklaracji jest wskazane, że „niedopuszczalne są obrzędy i modlitwy, które mogłyby powodować zamieszanie między tym, co jest konstytutywne dla małżeństwa a tym, co jest z nim sprzeczne”. Powtórzono, że Kościół nie ma prawa udzielania błogosławieństwa liturgicznego osobom znajdującym się w sytuacjach nieregularnych oraz parom jednopłciowym.
Na co zatem zezwolił papież?
W kontekście wyłożonej nauki odnośnie do błogosławieństw deklaracja zwraca uwagę, by nie zubażać jej znaczenia jedynie do błogosławieństwa liturgicznego, które ma swoje wymagania moralne, związane z sakramentologią. Jednak „aby uniknąć jakiejkolwiek formy zamieszania i skandalu”, pary (zarówno te nieregularne, jak i nieheteronormatywne) proszące o błogosławieństwo mogą je otrzymać, ale „nigdy nie będzie ono wykonywane w tym samym kontekście, co obrzędy związków cywilnych lub nawet w relacji do nich. I nie w strojach, gestach i słowach właściwych dla małżeństwa” (por. numer 39). Należy zadbać o inny kontekst. Dokument wymienia wizytę w sanktuarium, spotkanie z kapłanem, modlitwę odmawianą w grupie czy podczas pielgrzymki (por. numer 40).
Czy Kościół zmienia nauczanie o grzechu? O sytuacji rozwodników żyjących w nowych związkach
Innymi słowy, można udzielić błogosławieństwa, ale nie będzie ono liturgiczne ani wznoszące. Jest to ta forma błogosławieństwa, która jest modlitwą do Boga, aby zesłał łaski potrzebne, by wejść na drogę nawrócenia i prawdy.
Pamiętajmy też, że słowo błogosławieństwo (łac. benedicere; gr. eu-logein) oznacza „dobrze mówić, życzyć dobra, upraszać łaskę”. Jest ono dobrem pochodzącym od Boga. Bóg nam błogosławi nieustannie. I pragnie, abyśmy przylgnęli do Niego.
Agata Rujner
Doktor teologii moralnej, pracownik Akademii Katolickiej w Warszawie. Prowadzi kanał „Prawie Morały” na YouTubie i w mediach społecznościowych. W przystępny sposób wyjaśnia moralność katolicką. Jest wrażliwa na piękno i muzykę.