26 kwietnia| Z głowy wzięte

Najdłuższy skok w historii: ten Japończyk poleciał prawie 300 metrów. Nie zgadniesz na jakiej skoczni! [WIDEO]

Islandia może kojarzyć się z gejzerami, księżycowymi krajobrazami, dziewiczą naturą, zorzami polarnymi czy surowym klimatem. W kategorii sportowej nieco bardziej wtajemniczeni mogą wspomnieć wyprawę NINIWA Team w 2017 roku, podczas której rowerzyści okrążyli wyspę. Ale raczej nikt nie pomyśli o tym kraju w kontekście… skoków narciarskich. A teraz powinien!

To bowiem właśnie na Islandii padł nieoficjalny rekord świata w długości skoku, a raczej lotu na nartach. Ustanowił go utytułowany japoński skoczek Ryōyū Kobayashi, osiągając niewiarygodną odległość 291 metrów! Dokonał tego na specjalnie wybudowanej skoczni, a o tym, jak kosmiczny jest to wyczyn, niech świadczy fakt, że dotąd najdłuższy w historii lot podczas oficjalnych zawodów oddał Austriak Stefan Kraft, który w 2017 roku w Vikersund uzyskał 253,5 metra.

8 sekund w powietrzu

Rekordowy skok został oddany 24 kwietnia 2024 roku w Akureyri na północy Islandii, na nieużytkowanej obecnie skoczni Hlíðarfjall, która tylko na tę jedną okazję została przystosowana do osiągania odległości 300 metrów. Tej magicznej granicy Kobayashiemu nie udało się przekroczyć, ale podczas czterech prób lądował kolejno na 256., 259, 282. i – finalnie – 291. metrze.

Podczas rekordowego skoku Japończyk w momencie wybicia z progu osiągnął prędkość 107 km/h, a w powietrzu utrzymywał się przez 8 sekund. Nie da się ukryć, że Ryōyū czerpał z latania mnóstwo frajdy!

Za całą akcję odpowiedzialna jest firma Red Bull, znana ze śrubowania ekstremalnych rekordów w wielu dyscyplinach sportowych, organizowania rywalizacji w nieoczywistych kategoriach, a nawet przeprowadzenia skoku człowieka z krawędzi kosmosu na nogi.

Firma z czerwonymi bykami w logo już w 2010 i 2011 roku próbowała zbudować gdzieś na zboczach austriackich gór skocznie, gdzie zostałaby złamana granica 300 metrów. Podobno obiekty te nawet powstały, ale nikt na nich skoku nie oddał. Skończyło się więc na zapowiedziach i plotkach, kto mógłby dokonać tego historycznego wyczynu. Połowicznie udało się to dopiero teraz na nieoczywistej Islandii, gdzie do sukcesu zabrakło 9 metrów.

Kiedy lot powyżej 300 metrów?

W ogóle w świecie skoków narciarskich dyskusja o 300-metrowych lotach na oficjalnych zawodach, a nie pokazowych akcjach, trwa od wielu lat. Warto natomiast przy tym zauważyć, że pomiędzy pierwszymi 100- i 200-metrowymi skokami minęło aż 58 lat. Po 30 latach od złamania ostatniej stumetrowej granicy (w 1994 roku w Planicy Toni Nieminen wylądował na 203. metrze), rekord z trójką z przodu nadal nie padł łupem żadnego zawodnika.

Jak długo będziemy musieli czekać na pierwszy pełnoprawny 300-metrowy skok? Wydaje się, że wszystko w rękach FIS-u, bo obecnie na przeszkodzie dalszym lotom na certyfikowanych skoczniach stoją przepisy, które zezwalają na maksymalnie 135 metrów różnicy między progiem a wypłaszczeniem. Zarządcy obiektów w Planicy i Vikersund na zmianę regulaminu czekają z napięciem niczym w blokach startowych, by dalej bić się o miano największej skoczni świata.

Do tej rywalizacji może dołączyć Harrachov, gdzie Czesi dążą do odtworzenia zapuszczonego w ostatnich latach Čerťáka. Jeżeli plan się powiedzie, w perspektywie kilku–kilkunastu lat będziemy mogli oglądać tam skoki powyżej 260 metrów. Wyczyn Ryōyū Kobayashiego udowadnia, że może być to bezpieczne. A na tak dalekie loty czekają i sami zawodnicy, i kibice.

Szymon Zmarlicki

Dziennikarz, niedoszły kognitywista, rodowity tarnogórzanin. Rzecznik medialny NINIWY i redaktor prowadzący portalu niniwa.pl. Nogami twardo stąpa po ziemi, głową częściej buja w obłokach. W życiu najbardziej kocha swoją rodzinę, muzykę i góry.