Bp Muskus: czy ten kościół nadal wam będzie potrzebny?
Biskup Damian Markus OFM podczas Mszy świętej z okazji 50. rocznicy poświęcenia kościoła św. Franciszka z Asyżu w Jelnej zadał wiernym pytanie: Czy ten kościół nadal będzie wam potrzebny? W trakcie homilii skierował uwagę wiernych na laicyzację ojczyzny i frekwencję na niedzielnej Mszy świętej.
Bp Muskus przypomniał historię budowy świątyni, która wznoszona była mimo zakazów i represji stosowanych wobec jej budowniczych przez ówczesne władze PRL.
– Gdy pół wieku temu bp Ignacy Tokarczuk poświęcał tutejszy kościół, Polska pogrążona była w szarości świata urządzanego bez Boga, bez szacunku dla człowieka. Naród polski został skazany na wegetację przez komunistyczny rząd i stojącą na straży socjalistycznego ładu służbę bezpieczeństwa. Tę odbierającą nadzieję szarość panującą w tamtych latach, tu w Jelnej przełamała odwaga ludzi i siła miłości – mówił.
Biskup odniósł się do miłości Boga w tamtych czasach.
– Może nawet paradoksalnie łatwiej było kochać Boga całym sobą tym, którzy walczyli o wolność wyznawania wiary, tym, którzy w akcie sprzeciwu wobec urządzania świata bez Boga budowali świątynie i wychodzili na ulice w obronie krzyża – zauważył duchowny.
Abp Galbas: budujmy świeckie państwo oparte na szacunku dla wartości chrześcijańskich
Jak dodał, jednoznaczna postawa sprzeciwu wobec zła była wówczas prostsza, bo „ono nie tworzyło wówczas pozorów dobra, było rozpoznawalne, bo otwarcie dążyło do odebrania ludziom nadziei”.
Jak kochać taki Kościół?
– Dziś, gdy dysponujemy wolnością wyznawania wiary i miłowania Boga, miłość ta przysparza nam kłopotów – przyznał krakowski biskup.
Wspominał, że Kościół, w czasach budowniczych świątyni w Jeleniej był niezachwianą podporą wiary, sprawiedliwości i prawdy, był zapewniającym bezpieczeństwo wierzącym i niewierzącym, którzy nie chcieli się godzić na komunistyczny reżim. Ten Kościół dziś pokazuje swoje słabsze oblicze.
– Tę słabość Kościoła dostrzegamy w upadających autorytetach, w związkach z polityką, w grzechach i przestępstwach ludzi Kościoła, w słabnącej wierze młodego pokolenia, w zamęcie i podziałach – wyliczał, pytając: Jak kochać taki Kościół?
Papież: nie dla Kościoła siedzącego, nie dla „wewnętrznej ślepoty”
Czy zwracam uwagę na krzywdę innych?
– Iluż ludzi kochających Boga jest równocześnie ślepych na krzywdę bliźniego? Ilu wsłuchanych gorliwie w Ewangelię i zapatrzonych w Kościół potrafi minąć człowieka będącego w potrzebie? Dla ilu z nas wiara wyrażana pobożnym rytuałem jest ważniejsza niż caritas, miłość zaangażowana w obronę najsłabszych, karmiąca potrzebujących, obecna przy cierpiących? Nie ma prawa mówić, że kocha Boga ten, kto jest obojętny na ludzki los, jego krzywdę i niedostatek – przestrzegał, odwołując się do nierozdzielności przykazania miłości Boga i bliźniego.
Podkreślał, że każda świątynia wzniesiona na chwałę Boga jest także miejscem uczenia się miłości bliźniego.
– To tutaj otwieramy swoje serca, tutaj pozwalamy Jezusowi, by wlewał w nie swoją miłość, z którą potem idziemy dalej, do sióstr i braci, do przyjaciół i obcych, do bliskich i oddalonych. Ta miłość ma być naszym znakiem tożsamości, dzięki któremu jesteśmy rozpoznawani jako uczniowie Jezusa – mówił.
Jaki jest sens?
Nawiązując do historii świątyni, którą opiekują się w Jelnej bernardyni, biskup wymieniał „miliony pacierzy, tysiące Mszy św., wprowadzenie do wspólnoty Kościoła setek nowych chrześcijan, połączenie sakramentalnym węzłem małżeńskim setek par i pożegnanie setek zmarłych”.
– Czy ten kościół nadal będzie wam potrzebny? Potrzebny będzie waszym dzieciom i wnukom? – zastanawiał się bp Muskus, powołując się na postępującą laicyzację i zmniejszającą się ilość uczestników niedzielnej Mszy św.
Potrzebne jest świadectwo
Dodał jednocześnie, że nie traci wiary, iż świątynie nadal będą potrzebne, ale nie stanie się to bez jasnego i czytelnego świadectwa wiary chrześcijan, bez zaangażowania rodziców, którzy są dla swoich dzieci „pierwszymi katechetami i nauczycielami wiary i pięknego życia”.
– Nie będzie to możliwe bez gorliwych i oddanych duszpasterzy, gotowych służyć, kochać i nieść nadzieję wszystkim – i tym, którzy wierzą mocno, i tym którzy nader łatwo błądzą, schodząc na manowce, i tym, którzy zbuntowali się przeciw Bogu i Kościołowi, wyrzekając się związku ze wspólnotą wierzących – podsumował.
Źródło: KAI