unspalsh.com
23 stycznia| Artykuły

Gdzie jest Królestwo Boże?

Kto ma klucze do Królestwa Niebieskiego? Te, które Jezus obiecał Piotrowi. Te, które otwierają i zamykają różne drzwi na ziemi i w niebie. Te, które oznaczają władzę, autorytet i namaszczenie pochodzące z samej góry. Ten, kto je ma jest cieciem Pana Boga. Taki cieć to jest ktoś. Ale kto nim jest?

Katolicy uważają, że katolicy. Protestanci, że protestanci. Świadkowie Jehowy, że Świadkowie Jehowy. A może to jest tak, że każdy z nas dostał taki pęk, tylko nie wie, który klucz jest do których drzwi?

Królestwo

Królestwo Boże (zwane Niebieskim) to jeden z najbardziej popularnych biblijnych terminów. I jednocześnie jeden z najbardziej zagadkowych. Dla żydów i chrześcijan to wolny od cierpienia świat, którym rządzi Bóg. Rzeczywistość wyczekiwana. Obiecana. Wymarzona. Sens i cel doczesnej wędrówki. Utożsamia się je z różnymi miejscami i rzeczywistościami. Dla jednych to duchowe niebo. Dla innych wyprana z grzechu materialna ziemia. Dla jeszcze innych to stan duszy. Dla kogoś Królestwo Niebieskie jest pieśnią przyszłości. Dla kogoś innego to rzeczywistość, której należy się doszukiwać tu i teraz. Jezus opowiadając o nim Apostołom wprowadza pewną dezorientację. Tajemniczość powiedziałbym.

Pośród nas

Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. Łk 17, 20-21. Jedna z jego tajemnic. Nie wiadomo w zasadzie gdzie się zaczyna i gdzie się kończy. Jest jak umiejętność gry na fortepianie. Zaczynając przygodę z biało-czarnymi klawiszami nie umiesz kompletnie nic. Zaczynasz wgryzać się w temat. Ćwiczysz. Dni mijają i nagle orientujesz się, że grasz! Nie możesz stwierdzić, że od wczoraj. Albo od przedwczoraj. To przyszło jakoś tak niepostrzeżenie. Jak Królestwo Boże.

Przekonywacze

Tak sobie czytam te nasze posty i myślę: mój Boże, jacy my wszyscy jesteśmy mądrzy! To mój ostatni fejsbukowy wpis. Taka refleksja permanentna. Świat to same mądrale. Wszyscy (albo prawie wszyscy) świetnie wszystko wiedzą i wszystkich ochoczo przekonują, że

OTO TU!

albo

OTO TAM!

Jakby chcieli złapać Pana Jezusa i całe Królestwo Niebieskie i zamknąć to wszystko w ciasnej klatce własnych, klaustrofobicznych racji. Muszę się bardzo pilnować, bo stać się jednym z takich mądrali jest niepokojąco łatwo. Choć prawdopodobnie już się stałem. Wybaczcie. Taplanie się we własnym mieniu racji to okrutna pokusa. Jezus radzi, by nie słuchać przekonywaczy. Tylko Jego. Łatwo powiedzieć. Przecież każdy z nich wyciera sobie Jezusem (za przeproszeniem) gębę.

W nas

Niektóre tłumaczenia frazy z Łukasza brzmią tak: Królestwo Boże jest w was. Czyli, że jak POŚRÓD NAS, to jest to kwestia naszych relacji z drugim człowiekiem i dobrem, które z tych relacji wynika? A jak W NAS to chodzi o stan naszego serca, ewentualnie intymną relację z Bogiem? Niektórzy twierdzą, że Jezus powiedział wtedy faryzeuszom to co powiedział, bo po prostu tam stał. To Jego obecność (a nie jakiekolwiek ludzkie działania czy stany serc) sprawiła, że było tam Królestwo Boże. Gdyby Go nie było, Królestwa też by nie było. Wiem, wiem, mętlik się robi. Ale, jak pisałem, to wszystko nie jest takie proste.

Szukając

Świadkowie Jehowy na przykład kompletnie bojkotują wyobrażenie Królestwa Niebieskiego jako jakiegoś abstrakcyjnego stanu serca i metaforycznego panowania w nim Boga. Oni są konkretni do bólu. Zero-jedynkowi powiedziałbym. Dla nich Królestwo to konkretny, realny rząd, który będzie doskonale rządził całą ziemią. Prezesem rady ministrów będzie oczywiście Jezus. Współpracować będzie z Nim spora grupa ministrów, bo aż 144 tysiące! Dla protestantów z kolei (niektórych) KK to Wielka Nierządnica Babilonu, która ma co prawda klucze, ale nie do Królestwa Niebieskiego tylko do piekła. Przekonywacze szaleją, a poszukiwania stają się coraz trudniejsze.

Dziecko

Światło w sprawie rzuca sam Jezus. Kiedy faryzejscy przekonywacze, święcie (a jakże) przekonani o swojej racji odganiali od Niego plątające się pod nogami dzieci, Jezus wypalił ostro: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. Mk 10, 14 -15.

Sytuacja jest taka: katolicy odganiają od Jezusa protestantów, bo to odstępcy heretycy. Protestanci odganiają katolików, bo to Wielka Nierządnica Babilonu. Przedsoborowi posoborowych. Toruńscy krakowskich (choć już chyba nie krakowskich). I tak dalej. Co by na to powiedział Jezus? Zawsze to samo – stańcie się jak dzieci. Chwila, przecież dzieci też się kłócą i wymądrzają. O jaki wymiar bycia dzieckiem chodzi? Chodzi o zaufanie (ślepe to złe słowo, ale mniej więcej o to chodzi) jakie niesformatowane internetem i środowiskiem dziecko żywi wobec rodziców. Mam wrażenie, że dla wielu braci w Chrystusie wiara to bardziej ring kłótni z człowiekiem, niż obszar zaufania Bogu.

Troski

Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Mt 6, 31-33.

Ta doczesna troska dzisiaj osiąga jakieś apogeum. Choć wiem, że w historii bywało gorzej i jeszcze gorzej może być. Zawsze. Tak czy inaczej pełne niepewności pytania o naszą przyszłość brzmią głośno. Zagrożone są podstawy egzystencji. Przynajmniej takiej do jakiej przyzwyczajona było od lat nasza cywilizacja. Ludzie zostają bez pracy. Chorują i umierają. Życie jeszcze bardziej przeniosło się do sieci. A to nie wróży niczego dobrego.

Zawsze tak było, ale teraz to wszystko jest jakieś inne. Jeżeli ktoś zabrania mi spotykać się ze znajomymi, pójść na basen, przeżyć Paschę w wypełnionym po brzegi kościele to jest to coś, czego do tej pory nie znałem. Troszczymy się. Są powody. Ale może to jest świetna okazja, by w nasze życie wszedł Bóg ze swoim Królestwem?

Jak to się robi?

Znam ludzi, którzy unoszą się ponad doczesnością jak orły. Są w … niebie! Da się tak żyć. Jest możliwym, by Bóg stał się Panem naszego życia. Ale nie zrobi tego wbrew nam. Na siłę. Bez naszego zaproszenia. Nie dziwmy się kiedy nasza wiara topnieje, skoro nie robimy nic (albo prawie nic) by nie topniała. Jezus powiedział, że o Jego królestwo trzeba się starać. Starać się, czyli wkładać jakiś trud. Wysilać się. Może nawet cierpieć. Ja widzę, że nawet codzienna modlitewna łączność z Bogiem bywa dla mnie zbyt dużym wysiłkiem. Czym się karmisz tym jesteś. Wolności od pieniądza też można się nauczyć. Uwierzcie mi. To jeden z ważnych kroków ku Królestwu Bożemu. I nie interesuje mnie za bardzo, czy to Królestwo będzie bardziej duchowe czy materialne. Niebieskie czy zielone. Jutro czy dzisiaj. Ma być Boże. Bo jak będzie Boże, to będzie takie jak ma być.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: