Kim jestem? O tożsamości
Skąd przychodzę? Kim jestem? Kim powinienem być? Kim chciałbym być? Dokąd zmierzam? Najtrudniejsze pytania świata. W jakimś sensie nieodpowiadalne. Pytania o naszą tożsamość to pytania dotyczące najgłębszej prawdy o nas samych.
Tożsamość (osobowa) to zespół wyobrażeń, uczuć, sądów, wspomnień i projekcji podmiotu, który odnosi on do siebie. W pojęciu tym mieszczą się takie składniki jak: samoświadomość jednostki, świadomość kontynuacji i pozostawania sobą w zmieniających się warunkach życia, świadomość uczestnictwa podmiotu w grupach społecznych, koncepcja siebie, zdolność do porównań interpersonalnych i grupowych.
Tyle definicja. Krótko mówiąc tożsamość to to, co o sobie myślimy i to z czym lub z kim się identyfikujemy. Niby oczywiste, ale to wcale takie oczywiste nie jest. Skąd wiadomo, że nasze przekonania nie są sugestywną autoiluzją? Jak dowieść prawdziwość prawdy? Niektóre teorie głoszą, że obiektywna prawda nie istnieje. Że wszystko jest złudzeniem. Więc kim jestem?
Tożsamości wiele
Matematyka, logika, socjologia, psychologia i kultura zasypały nas zwałem tożsamościowych definicji. W logice na przykład tożsamość to relacja jaką każda rzecz posiada z samą sobą. Dwie rzeczy są ze sobą tożsame (identyczne) wtedy i tylko wtedy, gdy są tym samym.
Na przykład Harrison Ford jest tożsamy z aktorem, który wcielił się w postać Indiany Jonesa. A Bóg Ojciec jest tożsamy z Synem Bożym. Jak Syn Boży z Duchem Świętym. Sam to wymyśliłem. Jak się mylę to krzyczeć! Tożsamość w logice oznacza po prostu to samo. Nie – bardzo podobne czy – identyczne, ale – to samo.
Tożsamość osobista
To chyba najbardziej powszechny i uświadomiony typ tożsamości. Określają ją nasze parametry zapisane w dowodzie osobistym. Imię, nazwisko, data urodzenia, obywatelstwo, płeć, rodzina, wzrost, waga, kolor oczu, kolor włosów, znaki szczególne, miejsce zamieszkania itd.
Patrzę na tą listę i widzę, że jedynym parametrem, który jest nie do ruszenia to data urodzenia. No, może jeszcze wzrost. Chociaż z tego co wiem, to współczesna medycyna i tutaj daje radę. Kto zna historię Messiego ten wie. Wszystkie inne parametry naszej tożsamości są zmienialne. Z płcią włącznie.
Pod hasło tożsamość osobista można też podpiąć nasze zainteresowania, poglądy, przekonania, preferencje kulinarne, gusta i inne takie. Ale i to zmiennym jest. W dzieciństwie nienawidziłem pomidorów. Dzisiaj dałbym się za nie pokroić. Znam byłych ultra-prawicowców, którzy dzisiaj przekonują by ***** ***. Władek był wielkim fanem Slayer. Obecnie na brzmienie rzężących gitar dostaje mdłości. Jak widać tożsamość osobista zmienną jest.
Wpływy
Na naszą tożsamość wpływ ma wiele czynników. Jednych jesteśmy świadomi – innych nie. Na część z tych uświadomionych jakiś tam wpływ mamy. Na pozostałą część (prawdopodobnie tą większą) nie mamy wpływu żadnego. Jesteśmy wynikiem bardzo złożonego działania z wieloma niewiadomymi, nawiasami (okrągłymi i kwadratowymi) i dużą ilością zmiennych.
Już na sam fakt naszego zaistnienia nie mamy najmniejszego wpływu. Na płeć i kolor włosów też. Podobnie, jak nie wybieramy sobie rodziców. Ani środowiska, w którym spędzamy pierwsze lata życia. A to są chwile, kiedy formują się podstawy naszej tożsamości. Kiedy jesteśmy starsi i zaczynamy stawiać pierwsze samodzielne kroki na tym dziwnym świecie, poziom naszego wpływu na tożsamość wzrasta. Niby tak. Ale wszystko co się z nami dzieje w dojrzałym życiu jest nieodwołalnie obciążone tym co wynieśliśmy z dzieciństwa. Tożsamość warunkowa?
Nad gustami się nie dyskutuje
Pierwszą tożsamością z jaką mamy do czynienia w naszym życiu jest tożsamość społeczna. Konkretnie rodzinna. To chyba najsilniej rozwinięty rodzaj naszego utożsamiania się z jakąkolwiek grupą. Czyli z rodziną. Dziecko jeszcze nie ma świadomości, czy jest chłopakiem/dziewczyną, nie ma pojęcia jak ma na nazwisko i jakiej jest narodowości, ale już czuje kto to mama, tata i tak dalej. Potem idzie reszta.
Pojawiają się preferencje smakowe, ulubione zabawy i formy spędzania czasu. W końcu naszą tożsamość zaczynają kształtować kulturowe gusta. Konia z rzędem temu, kto wykaże co odpowiada za to, że ktoś staje się fanem tej, a nie innej grupy muzycznej. Tego, a nie innego gatunku filmowego.
Pamiętam te nienawidzące się obozy. W jednym fani Lady Punk. W drugim Republiki. Poczucie bycia częścią jakiejś całości i silna identyfikacja z konkretną grupą betonuje naszą tożsamość. Ma to swoje plusy i minusy. Niestety.
Plusy i minusy
Plusem jest realizacja jednej z najważniejszych potrzeb człowieka, jaką jest potrzeba przynależności. Minusem jest polaryzacja. Wrogość. Antagonizmy. Głupota. Znajomy nazwał to mechanizmem instynktu plemiennego. To on uaktywnia w nas to co najgorsze.
Wyznawcy metalu gardzą fanami popu, a jazzmeni rockmenami. Kibice gieksy najchętniej obiliby mordę tym od Ruchu Chorzów, a skini hipsterom. W oparciu o ten sam mechanizm słuchacze Radia Maryja nie przepadają za czytelnikami Tygodnika Powszechnego, a Neoni za tymi z Odnowy. Peowcy za pisiorami a demokraci za republikanami.
Jest w naszych sercach taki error (skłonność do zła w sensie), że w ramach dobrych idei rodzą się złe rzeczy. Tak jest z naszą potrzebą identyfikacji społecznej. Tożsamość grupowa staje się wtedy silnikiem napędowym agresji. Albo przynajmniej awersji czy zwykłego poczucia wyższości. Tożsamość zakłada różnorodność. Ale i poszanowanie tej różnorodności. Z różnorodnością wychodzi nam coraz lepiej. Z poszanowaniem coraz gorzej.
Tożsamość internetowa
A to ci dopiero ciekawostka. Tożsamość internetowa jest owocem najdoskonalszego w dziejach ludzkości narzędzia do kłamania – sieci. Ukrywanie swojej prawdziwej tożsamości, udawanie kogoś kim się nie jest to zwyczaj stary jak świat. Listkiem figowym, pod którym prarodzice ukryli swoją nagość jest pierwszym fake newsem w dziejach. Pierwszą maską, jaką założył człowiek. Adam z Ewą przywdziali listek, bo nie umieli znieść prawdy o sobie. Chcieli przed Bogiem wypaść w miarę dobrze. Tak jak my dzisiaj przed światem.
Nasza internetowa tożsamość bazuje na podobnych mechanizmach. Zakłamujemy ją albo z próżności, albo z chciwości. Nie ma nic złego w tym, że chcemy się światu pokazać z dobrej strony. Ale nie przesadzajmy. Mam takie doświadczenie: znam kogoś z fejsa, z jego profilu, zdjęć i wpisów, które wrzuca. I kiedy w końcu spotykam go w realu często bywam rozczarowany. W internecie jesteśmy jacyś tacy lepsi, piękniejsi i bardziej correct niż w realu. Cóż, internet daje nam taką możliwość, a my nie potrafimy z niej nie skorzystać.
Tożsamość anonimowa
To takie zjawisko, kiedy całkowicie ukrywamy swoją tożsamość pod jakimś pseudonimem i na forach internetowych wymachujemy swoimi szabelkami. Często obrażając i krzywdząc bez umiaru i konsekwencji.
Tak było w przypadku Michała Karmowskiego, znanego kulturysty ze swoim popularnym kanałem na YT. Ukrywający się pod anonimową tożsamością Maksymilian ze Swarzędza na publicznym forum obrażał do woli nie tylko Michała Karmowskiego, ale i jego rodzinę. 10 miesięcy zajęło Michałowi odnalezienie anonimowego bohatera. Oj, zabolało Maksa.
Media społecznościowe nie tylko kształtują naszą tożsamość. Również poczucie własnej wartości. Internetowa tożsamość dzieciaków staje się dla nich na tyle atrakcyjna, że chcą one w realu jej dorównać. Zwykle bez powodzenia. I depresja gotowa.
Kim jestem?
Ostateczna odpowiedź na pytanie kim być powinienem brzmi: powinienem być sobą. Życie w prawdzie to jedyne życie, które ma sens. Prawdzie o sobie i życiu, które darmo dostałem. Jedyne takie w całym wszechświecie.
Większość naszych cierpień wynika z tego, że rozpaczliwie uciekamy od prawdy o sobie i naszym życiu. Kurczowo trzymamy się iluzji i nierealistycznych wizji. Nie wiem, kto wlewa w nasze serca te niespełnialne marzenia i wyidealizowany obraz samych siebie, ale na pewno nie ktoś, kto nas kocha.
W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie o naszą tożsamość trudno nie trafić na trop, który zaprowadzi nas do Boga. Nawet jeżeli Jego istnienie stawiamy pod znakiem zapytania, a wiarę traktujemy jedynie jako jedną z wielu pięknych teorii, to idea Boga Stwórcy zbliża nas najbardziej do odpowiedzi na to fundamentalne człowiecze pytanie.
Zanim tożsamość pomoże mi ogarnąć moją rolę na tym świecie, muszę się cofnąć krok wstecz i zrozumieć, że jestem przede wszystkim stworzeniem. Jako wierzący dodam: bożym stworzeniem. Ta prawda ustawia całą resztę. W tej prawdzie ukryta jest odpowiedź na pytania, które postawiłem na początku tekstu. Kiedy odkryjemy, że jesteśmy dziećmi kochającego, odwiecznego Boga, wszystko stanie się jasne, choć wciąż tajemnicze. Proste, choć trudne jednocześnie. Oczywiste, choć nie wolne od wątpliwości.
Adam Szefc Szewczyk