AI – artysta doskonały?
A jednak życzenia czasem się spełniają! Dystopijna wizja bossa niebieskobiałego supermocarstwa pada! Alleluja! O tym więcej za moment. Ale powodów do euforii totalnej raczej nie ma. Bo oto na horyzoncie pojawia się monstrum jeszcze bardziej przerażające. Ba, ono już pomału rozsiada się w strategicznych zakamarkach naszej cywilizacji. Oto ona – sztuczna inteligencja.
Czy AI to po prostu kolejna technologiczna nowość mająca ułatwić nam życie, czy raczej coś, co realnie zagraża gatunkowi ludzkiemu?
Życzenia
Jakiś czas temu w tekście o Metaverse życzyłem z całego serca jego dyktatorowi tak:
Życzę Panu, by Pana pomysł okazał się kompletnym niewypałem. Dla dobra Pana, Pańskich dzieci, wnuków, prawnuków itd. Ma Pan już tyle pieniędzy, że Pan, Pana rodzina i wiele kolejnych jej pokoleń może sobie w dobrobycie prowadzić spokojne, szczęśliwe życie. Więc dlaczego chce Pan za wszelką cenę jeszcze bardziej psuć i tak już bardzo zepsuty świat? Tak sobie patrzę na Pańską zajawkę Metaverse na YT i widzę, że ma jedynie 4 miliony odsłon. Może jest to jakiś zwiastun błogosławionego niewypału? Oby.
Spełniło się. Niedawno sieć zalały nekrologi Metaverse. Piszą tak: Metaverse, technologia, która miała umożliwić użytkownikom spędzanie czasu w dezorientującym świecie, przypominającym grę wideo, zmarła po tym, jak została porzucona przez świat biznesu. Miała trzy lata. Spoczywaj w pokoju.
Obiecanki-cacanki
Zuckenberg kusił. Mamił. Może nawet blefował i kłamał. Przekonywał, że jego nowe dzidzi da ludziom możliwość uczestnictwa we wciągającym doświadczeniu, w ekspansywnej wizji Internetu. Świat równoległy. Uzależniająca ucieczka od realu.
W praktyce miało wyglądać to tak, że zakładasz na łeb nieporęczne urządzenie i znikasz z tego świata na amen przenosząc się do cyfrowej symulacji. Tak, gry oparte na takim patencie znane były od lat. Ale tu miało chodzić o coś więcej. To nie miała być gra, tylko prawdziwe (sic!) życie. Łącznie z nawiązywaniem relacji w cyberspołecznościach, rozwijaniem kariery, dbaniem o zdrowie, uprawianiem seksu czy inwestowaniem w cyfrowe nieruchomości.
Wpompowano w to dziesiątki miliardów dolarów. Szum zrobił się naprawdę spory. Więc dlaczego nie pykło? Ludzie tego nie kupili. Po prostu. Tysiące oszukanych pracowników straciło zatrudnienie, w błoto wyrzucono fortuny, a Zuckenberg, który za taką katastrofę powinien wylecieć z hukiem, informuje świat o swojej kolejnej obsesji. AI. Bo to właśnie sztuczna inteligencja zadała Metaverse nokautujący cios.
AI, czyli sztuczna inteligencja
Artificial Intelligence. Termin uknuty w 1955 roku przez Johna McCarthy’ego. Pierwsza na świecie definicja tego czegoś brzmiała tak:
Konstruowanie maszyn, o których działaniu dałoby się powiedzieć, że są podobne do ludzkich przejawów inteligencji.
Kiedy Cameron kręcił Terminatora, a Spielberg AI, nikt nie traktował tych wizji serio. Ale dzisiaj te obrazy okazują się być czarnymi jak smoła proroctwami. Na alarm biją nie tylko tropiciele spisowych teorii czy religijni demagodzy. Problem polega na tym, że alarmują tęgie, racjonalne głowy. Często głowy, które za powstaniem sztucznej inteligencji stoją.
Dlaczego jest się czego bać?
Zaliczyłem godziny przesłuchań i konferencji na temat. Zgodność, jaka panuje wśród fachowców, jest naprawdę niepokojąca.
Oparta na neuronowych sieciach sztuczna inteligencja to nie jest po prostu kolejne narzędzie wymyślone przez homo sapiens. Jak na przykład młotek. Młotek sam z siebie nie zaatakuje swojego kreatora. W przypadku AI niestety takiej pewności nie mamy.
Andrzej Dragan, kompletnie areligijny, wybitny profesor fizyki nie jest w stanie wyobrazić sobie żadnego happy endu tej rozpoczętej przez człowieka na masową skalę zabawy. Jeszcze bardziej areligijny Harari twierdzi, że sztuczna inteligencja zhakowała system operacyjny ludzkiej cywilizacji. Tak to wyjaśnia: Nabycie przez sztuczną inteligencję umiejętności posługiwania się językiem, na którym jest zbudowana niemal cała ludzka kultura, potencjalnie oznacza koniec historii zdominowanej przez człowieka.
Nie chodzi o to, co jest teraz. Bo teraz to jeszcze przedszkole, zabawa i śmieszne eksperymenty. Nie trzeba być fizykiem czy informatykiem, aby pojąć, że sytuacja jest rozwojowa. Tempo, w jakim AI się rozwija, uczy i zdobywa „świadomość” swojej autonomii po pierwsze jest faktem, a po drugie – przyprawia o zawrót głowy.
Bóg miał początek?
Inteligencja to jedyna cecha, którą przewyższamy zwierzęta. I oto hodujemy sobie potwora, który tą naszą inteligencję wciągnie swoim neuronowym nosem bez najmniejszych problemów. Już ją wciąga. Komputery bez problemu wygrywają z arcymistrzami w szachy. Ludzie na potęgę tracą pracę. O niektórych zawodach będzie się za jakiś czas czytało w podręcznikach historii. Dzieciaki, korzystając z ChatGPT, piszą sobie wypracowania określając ich długość, temat, stylistykę, poziom i oczekiwaną ocenę.
Niedawno wypluta przez AI symulacja zdjęcia wygrała prestiżowy konkurs fotograficzny. Facet z Belgii popełnił samobójstwo, bo chatbot przekonał go, że to najsensowniejszy sposób ratowania planety. Jakiś inny chatbot na pytanie o to czy istnieje Bóg, odpowiedział krótko: Teraz już tak.
Sztuczna twórczość?
To oksymoron do kwadratu. A jednak to się dzieje. Komputer od dawna konkuruje z człowiekiem w tym, co wydawało się jego niezagrożoną domeną. Twórczość. Zwłaszcza artystyczna, gdzie niepowtarzalna wrażliwość, suma talentów, słabości i historia życia, która zawsze jest jedyna jak płatek śniegu – dają efekt nie do podrobienia. Czy rewolucja sieci neuronowych to zmienia? Odnosimy niepokojące wrażenie, że tak. Komputery-artyści to nie jest wcale nowość. Garść klasycznych już dzisiaj elektronicznych dzieł sztuki poniżej.
Sztuczny obraz
Obraz Edmond de Belamy. Dla jego powstania stworzono dwa algorytmy. Jeden uczył się malować portret tak, by mógł uchodzić za namalowany przez człowieka. W tym celu wrzucono mu do przerobienia 15 tysięcy prac powstałych między XIV a XX wiekiem. Drugi algorytm miał go testować. Kiedy pierwszy oszukał drugi, praca była zakończona. Tak powstał wygenerowany przez AI portret, który na aukcji w Christie’s poszedł za prawie pół miliona dolców. „Dzieło” niczego nie urywa, ale pamiętajmy – to tylko początek.
Sztuczna piosenka
Drowned in the Sun. Numer jest częścią projektu, w którym maszyna miała napisać piosenki w stylu artystów należących do kultowego Klubu 27, czyli zrzeszającego muzyków zmarłych w wieku 27 lat. Należał do niego i Kurt Cobain. I tak powstał nowy numer Nirvany napisany, wykonany i nagrany przez komputer.
Sztuczna książka
1 the Road. Napisana przez AI powieść imitująca On the Road, która wyszła spod pióra Jacka Kerouaca. Wydana w 2018 roku przez wydawnictwo Jean Boite Editions. Nie czytałem. I nie przeczytam.
I przypominam raz jeszcze – to dopiero początek.
Sztuczna sztuka sakralna?
Tym razem – na szczęście – to tylko autorska próba zmierzenia się z możliwościami, jakie daje OpenAI. Poniżej zabytkowy witraż przedstawiający cheeseburgera z frytkami wygenerowany w kilka sekund:
Idziemy na wojnę
„To będzie bitwa, którą wszyscy będziemy musieli stoczyć w ciągu najbliższych kilku lat: obrona naszego kapitału ludzkiego przed sztuczną inteligencją” – Sting.
Czy Sting miał szansę zaprosić Johna Lennona do zaśpiewania swojego Fields of Gold? Wygląda na to, że tak…
Prawdą jest, że sztuczna muzyka zawsze będzie czymś gorszym, mniej wartościowym niż oryginał. Prawdą jest, że wszystkie elementy składowe, z których AI tworzy muzykę, są własnością ludzi, bo to ludzie przez tysiąclecia je tworzyli. Komputer je wszystkie tylko w małpi, bezczelny, bezduszny i piekielnie sprawny sposób układa. Ale prawdą jest też, że człowieka łatwo oszukać i skusić do czegoś, co wygląda na coś, czym nie jest.
Kiedy w naszych domach zaczęły pojawiać się sztuczne, plastikowe kwiaty, czułem, że coś jest nie halo. Żyjemy w świecie, gdzie wrażenie jest ważniejsze od wartości. Problemem nie jest to, że komputer pisze kompletną, niezłą piosenkę w ciągu sekundy. Problemem jest to, że ludzie takich piosenek chcą słuchać. I że kompletnie nie mają świadomości, że właśnie takiej słuchają.
Co to będzie?
Jeżeli AI opanuje cały internet (o ile już to się nie stało), to skąd będziesz wiedział, gdzie biegnie granica między prawdą a kłamstwem? Jak obronisz się przed dokonywaną na twoim umyśle i sercu manipulacją, za którą stoi nieporównywalnie większa inteligencja? Jak zorientujesz się, że to już nie ludzkiej wrażliwości i talentu jesteś fanem, ale cyfrowych, chłodnych algorytmów?
Jestem sceptykiem. Nie tylko jako artysta. Jako człowiek w ogóle. Może się okazać, że jedynym sposobem, by uratować w naszym życiu resztki prawdy i wolności, będzie ucieczka z sieci.
A jak myślisz, kto napisał ten tekst – ja czy ChatGPT?
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.