Sanguma z wioski Nebare
W mojej parafii misyjnej mam pod swoją opieką 13 wiosek dojazdowych. Jedna z nich to dość prężnie prosperująca wioska Nebare. Tak przynajmniej było do końca czerwca 2023 roku. Zawsze kiedy tam przyjeżdżałem, liturgia była bardzo dobrze przygotowana, kaplica przyozdobiona kwiatami. Wokół kaplicy biegało zawsze mnóstwo dzieci. Jak się okazało, wszystko to było zasługą pewnej kobiety o imieniu Priscila. Co poszło nie tak?
Priscila pochodzi z prowincji Morobe na wybrzeżu. Podczas studiów w Lae poznała Michaela, mężczyznę z prowincji Simbu. Ten po zapłaceniu tzw. brideprice, czyli ceny za zakup żony, poślubił młodą wtedy dziewczynę i zabrał ją do swojej wioski rodzinnej.
W Nebare Michael i Priscila uprawiali ziemię, ale jednocześnie dbali o swoje dzieci (było ich w sumie 7). Jako ludzie wykształceni pomagali także miejscowej wspólnocie wioskowej. Z czasem Michael znalazł pracę w kopalni i wyjechał na południe Papui. Mimo nieobecności męża, Priscila dalej angażowała się w życie miejscowego Kościoła.
Wydawało się, że nic nie jest w stanie przeszkodzić w dobrym prosperowaniu Nebare. Niestety, w czerwcu 2023 roku wioską wstrząsnęła tragedia. Najstarszy syn Michaela i Priscili, który studiował w Lae na wybrzeżu, został dźgnięty nożem podczas libacji alkoholowej.
Po kilku dniach ciało zostało przetransportowane do Nebare, gdzie ludzie zbudowali wielki namiot, tzw. haus krai (dom płaczu). Rodzina, sąsiedzi i znajomi przez ponad tydzień przychodzili do tego miejsca na czuwanie modlitewne i jedzenie. Z powodu śmierci syna Michael i Priscila zabili 15 świń, aby wykarmić wszystkich przybyłych. W jednym z dni czuwania i ja przybyłem na pogrzeb, aby odprawić Mszę pogrzebową. W prezencie otrzymałem duży kawałek mięsa oraz sporo warzyw i owoców.
Po pochówku haus krai został rozebrany, a każdy rozszedł się do swojego domu. Po kilku dniach do Koge przybiegła zrozpaczona Priscila. Okazało się, że ludzie z Nebare przyprowadzili do Michaela tzw. glasmeri – widzącą. Ta za drobną opłatą przewidziała, że Priscila jest sangumą (wiedźmą) i to ona zabiła chłopca.
Sanguma, czyli wiedźma. Papuaski świat mroku, który rozświetla światło Chrystusa
Michael wziął do ręki maczetę i zacząć krzyczeć, że jego żona jest czarownicą i jest w stanie zabić jeszcze 10 osób. W tym samym czasie w Nebare pobito kilka innych staruszek. Nieszczęsa kobieta zdążyła uciec do Koge, gdzie przez kilka dni mieszkała na terenie misji katolickiej. Moim parafianom nie podobało się to. Odkryłem to kilka dni później, kiedy wręczyłem Priscili 100 kina na bilet autobusowy do wioski rodzinnej na wybrzeżu. Pewna grupa katolików wyraziła wtedy radość, że odesłałem kobietę, bo w innym przypadku mogła wszystkich otruć.
Smutna ta historia pokazuje, że plemienne wierzenia dotyczące czarów są w Papui-Nowej Gwinei dość mocne i co jakiś czas wybucha przemoc na tym tle. Jako misjonarz jestem świadomy, że wszystkim nie pomogę, ale nie mogę milczeć na dziejące się zło.
Kobieta w Papui-Nowej Gwinei – przemoc, wyzysk i przedmiotowość
Jako proboszcz parafii, po wyjeździe kobiety oskarżonej o czary musiałem zająć stanowisko. W końcu do wygnania z wioski Priscili przyczynili się katolicy. Podjąłem kilka decyzji, aby pozmieniać niektóre osoby na stanowiskach kościelnego, członka rady parafialnej czy skarbnika.
Wtedy na jaw wyszło, że ponad rok temu osoby dbające o kaplicę w Nebare zrobiły specjalną zbiórkę na potrzeby wspólnoty. Uzbierano 4 tysiące kina i bez mojej wiedzy ani mojego pozwolenia ludzie postanowili zainwestować te pieniądze w jakiś wątpliwej legalności biznes. W grupie tej znalazła się też Priscila, ponieważ ludzie myśleli, że jako osoba wykształcona będzie w stanie nadzorować właściwe pomnażanie kapitału. Jak to jednak bywa w Papui-Nowej Gwinei, biznes upadł, a pieniądze przepadły.
Nielegalne jedzenie świni, czyli jak młodzi Papuasi (nie) uczą się oszczędzania
Po śmierci młodzieńca w Lae, ludzie w Nebare postanowili to wykorzystać, aby ukryć zmarnowanie pieniędzy w zeszłym roku. Do oskarżenia Prisicili o bycie wiedźmą nic o tym nie wiedziałem i tak miało pozostać. Myśleli oni, że wygnanie kobiety przyczyni się do tego, że nikt w parafii o tym się nie dowie. Stało się inaczej. Przez to też zrozumiałem, że za oskarżeniami o czary również kryje się zazdrość. Ludzie w Nebare bali się, że Priscila opowie publicznie historię o zmarnowaniu pieniędzy, zazdrościli jej również wykształcenia oraz zaradności życiowej.
Możemy zapytać, gdzie był w takim momencie mąż kobiety? Patrzył bezczynnie. W papuaskiej rzeczywistości to plemię jest najważniejsze, a nie żona. Tym bardziej żona, która pochodzi z innej prowincji. Parafianie z wioski Nebare mieli nadzieję, że wygnanie Priscili da im więcej władzy i możliwości w rządzeniu kaplicą i wspólnotą katolicką. W tym wszystkim zapomnieli oni jednak, że jest jeszcze ks. Łukasz, biały misjonarz z Europy. A ze mną tak łatwo nie wygrają.
ks. Łukasz Hołub
Od dziecka czuł, że ma zostać misjonarzem. W 2013 r. przyjął święcenia kapłańskie i został księdzem archidiecezji przemyskiej. Na pierwsze misje wyjechał w 2016 r. do Ekwadoru, gdzie spędził cztery lata. Od 2021 r. pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Obecnie jest proboszczem parafii Koge w diecezji Kundiawa.