29 listopada| Wiadomości

El Niño – na czym polega i co nam grozi?

Ostatnio w mediach dość często mówi się o El Niño. Świat coraz bardziej zwraca uwagę na to zjawisko pogodowe, które rzuca pewne światło na tę globalną serię pogodowych anomalii. Jeśli słyszałeś ten termin i zastanawiasz się, co to jest El Niño i czym grozi, dowiesz się tego z poniższego artykułu.

Im bliżej końca roku, tym częściej powtarza się pytanie: czy to znów będą kolejne święta bez śniegu? Czyżby alians zimy i Bożego Narodzenia pomału przechodził do historii? Dzieci będą protestować, klimatolodzy przebąkiwać o globalnym ociepleniu, a tropiciele religijnych faktów doniosą, że przecież w Betlejem nigdy nie było śniegu, co nie jest bez znaczenia w kontekście El Niño.

O co chodzi z El Niño i Bożym Narodzeniem?

El Niño to zjawisko pogodowe polegające na utrzymywaniu się ponadprzeciętnie wysokiej temperatury na powierzchni wody w strefie równikowej Pacyfiku. Można zapytać, co nas, żyjących w centrum Europy, to obchodzi? Otóż to, co dzieje się z masami wód pacyficznych, ma wpływ na całą ziemię. Cyrkulacja ciepłych i zimnych wód obejmuje cały obszar wszechoceanu. Jeśli zmieni się ich kierunek w jednym miejscu, zmienia się on wszędzie.

El Niño oznacza Dzieciątko. Zjawisko to zachodzi często w okresie świąt Bożego Narodzenia, stąd taka nazwa. Ale akurat to, że na Pasterkę pójdziemy w jesiennej kurtce i kaloszach, jest w tym przypadku najmniejszym problemem.

Austria: „pogrzeb lodowca” symbolem gwałtownych zmian klimatycznych

Pasaty i upwelling

Pasaty, czyli stałe, ciepłe wiatry o umiarkowanej sile wiejące w kierunku równika między 35° szerokości północnej i 35° szerokości południowej, normalnie powinny wiać przez tropikalny Pacyfik ze wschodu. Wtedy ciepłe wody powierzchniowe przemieszczają się w kierunku zachodnim. Jednym ze skutków tego przemieszczania jest na przykład to, że poziom morza w Indonezji jest o około pół metra wyższy niż w Ekwadorze.

Pojawienie się El Niño oznacza, że pasaty nad środkowym i zachodnim Pacyfikiem słabną, a wraz z nimi słabnie też zjawisko upwellingu. Cóż to? Upwelling to podnoszenie się chłodnych wód głębinowych we wschodniej części oceanu. W skrócie: pasaty słabną, upwelling też – i robi się zamieszanie.

Skutki El Niño

Kiedy upwelling słabie, automatycznie rośnie temperatura wód powierzchniowych oceanu i wilgotności powietrza w rejonie zachodniego wybrzeża Ameryki Południowej. Jednocześnie obniża się temperatura wody i wilgotność powietrza na zachodnim Pacyfiku. Skutki bywają katastrofalne. Na przykład Andy nawiedzają wówczas potwornie intensywne opady deszczu. Za to Azja południowo-wschodnia i północna Australia są zagrożone widmem suszy.

Pamiętacie serię gigantycznych pożarów w Australii czy Kanadzie? To przez El Niño. A pamiętacie śnieżne, mroźne zimy w USA? Eksperci wskazują, że to również są skutki El Niño. Do tego należy jeszcze dodać powodzie, susze w Ameryce Południowej, Europie i Afryce.

Klimatolog: osiągamy już temperatury, powyżej których człowiek nie może żyć; dochodzimy do ściany

El Niño powraca

Naukowcy twierdzą, że po kilku latach przerwy El Niño powraca. Do tej pory rządziła jego siostra La Niña, czyli zjawisko odwrotne. Wyjście z La Niñy, która właśnie ma być w fazie końcowej, oznacza wejście w El Niño. Prognozy nie są optymistyczne. Wzrost temperatury, klęski żywiołowe, miliardy dolarów strat i niezliczona ilość ludzkich dramatów.

Do chóru pesymistycznych głosów wieszczących fatalne skutki działalności El Niño dołącza się klimatolog James Hansen. Ocenia, że 2024 rok pobije wszelkie rekordy i że globalna temperatura wzrośnie o wartość w zakresie 1,4-1,5 °C względem ery preindustrialnej. Jednak w tej chwili na pytanie o to, jak długo potrwa i jak będzie silne nadciągające El Niño, nie ma jeszcze jednoznacznej odpowiedzi.

Co nas podgrzewa?

Czy to znaczy, że El Niño jest jednym z głównych winnych globalnego ocieplenia? Okazuje się, że nie. Bez El Niño i tak byłoby ciepło, gdyż nie powoduje on długofalowych zmian klimatu. Występuje od zawsze, jest okresowy, a energia związana z jego działalnością ostatecznie wraca do oceanu. Co zatem powoduje globalne ocieplenie? Jedni mówią, że człowiek. Inni, że naturalny cykl Ziemi. To oś ostrego sporu.

Pewnie znów czeka nas kolejne Boże Narodzenie i Sylwester bez śniegu i mrozu. Może paradoksalnie to dobre warunki do tego, by dokopać się do istoty tych świąt i odkryć, że Bóg przyszedł na świat nie dla śniegu, choinek i ckliwego nastroju, ale po to, by podnieść globalną temperaturę wzajemnej miłości.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: