Iława, Katowice, Obra: roraty w oblackich parafiach – strażacy, młodzież i „zagonieni”
W wielu oblackich parafiach roraty cieszą się dużą popularnością wśród parafian, i nie tylko.
Roraty są pewnym fenomenem w Polsce. To tradycyjna forma przeżywania Adwentu, która wciąż przyciąga tłumy wiernych, w tym młodzież. Podobnie dzieje się w parafiach oblackich. W wielu z nich roraty przygotowywane są z wielką starannością i pomysłowością, która przyciąga także uczestników spoza samej parafii.
Roraty po łacinie
W parafii pod wezwaniem Przemieniania Pańskiego w Iławie, poza „zwykłymi” roratami, od kilku lat odbywają się roraty po łacinie – w soboty o godz. 6:30 rano. Po polsku jest jedynie liturgia słowa oraz kazanie. Po mszy zaś uczestnicy zaproszeni są na poczęstunek i kakao.
– Kościół jest pełny – wskazuje o. Andrzej Albiniak OMI, proboszcz parafii oblackiej w Iławie.
Proboszcz dodaje, że w przygotowanie rorat angażuje się młodzież ze wspólnoty Niniwa.
– Młodzież nam bardzo pomaga, nie tylko przychodzi, by uczestniczyć w liturgii, lecz także organizuje poczęstunek po roratach – mówi oblat.
Od tego roku roraty po łacinie w soboty są obecne także w oblackiej parafii pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w Katowicach.
– Od jakiegoś czasu nosiliśmy się z pomysłem organizowania rorat po łacinie. W parafii prowadziliśmy luźne rozmowy na ten temat, bo w okolicy czegoś takiego nie ma. Ostatecznie postanowiliśmy zacząć od organizowania ich w soboty. Podjęliśmy ze studentami z Akademii Muzycznej, którzy stworzyli scholę gregoriańską, wysiłek przygotowań – opowiada o. Maciej Organ OMI.
Oblat zaznacza, że chociaż na razie frekwencja na łacińskich roratach jest średnia, to jednak przyszłość jest obiecująca. Widać bowiem zainteresowanie również u osób spoza parafii. Wiele zapytań na ten temat dociera przez internet. W czasie śniadania po mszy można było dostrzec entuzjazm. Wywiązała się wspólnota.
– Na śniadaniu mówili mi, że bardzo się cieszą z tych rorat. Widać zainteresowanie tradycją. Przyciągnęła ich dbałość o liturgię. Moi uczniowie z Maczka przyjeżdżali specjalnie, żeby wziąć udział w tradycyjnym języku mszy świętej, i to jest zaskakujące. Zaskoczeniem dla mnie było także to, że spora część wiernych znała odpowiedzi w języku łacińskim – mówi o. Organ.
Jak w domu
Roraty w dni powszednie o 7 cieszą się podobno umiarkowanym zainteresowaniem. Ludzie spieszą się do pracy, mają swoje obowiązki. Nie można tego powiedzieć o roratach dla dzieci o 18.
– Tutaj jest zawsze multum dzieci, młodzieży do 14. roku życia i osób starszych. Myślę, że to, co ich przyciąga to niesztampowa forma – mówi o. Maciej Organ OMI.
Odbywają się scenki, konkursy, czy zadania dla dzieci.
– Prowadzimy dialog z tymi dziećmi. Myślę, że można poczuć się jak w domu. Wszystkie dzieci razem siedzą przy ołtarzu na swoich poduszkach. To nie są tylko nasi parafianie, ale jest duża liczba osób, które przyjeżdżają z katowickiej aglomeracji specjalnie na roraty do nas, żeby doświadczyć takiej domowej atmosfery w Kościele – dodaje wikariusz parafii w Katowicach.
Straż pożarna na roratach? To nie pożar
Bardzo dużym powodzeniem od kilku lat cieszą się również roraty u oblatów w Obrze. W tym roku frekwencja bije kolejne rekordy.
– Mamy ok. 120-130 dzieciaków codziennie, nie tylko z parafii, ale przyjeżdżają do nas także z parafii sąsiednich – opowiada o. Grzegorz Rurański OMI.
Roraty dla dzieci o 17 odbywają się w małym drewnianym kościółku pod wezwaniem św. Walentego. Znajduje się on w centrum wioski.
– Kościół jest ogrzewany do 18 stopni, więc dzieci siedzą w całym kościele na dywanie, czują się swobodnie. To dość klimatyczny kościół – dodaje oblat.
Lampiony, Msze o 4 nad ranem i piniata – Adwent w różnych częściach świata
Każdego roku na roraty zapraszani są szczególni goście. Byli już aniołowie, pastuszkowie, bracia franciszkanie, a w tym roku… strażacy z OSP. Ale to nie dlatego, że był jakiś pożar. Ojciec Rurański wskazuje, że ważne jest budowanie wspólnoty lokalnej, dobrych relacji parafialnych i duszpasterskich. A OSP pełni ważną funkcję w lokalnych społecznościach. Sam o. Grzegorz jest zresztą powiatowym kapelanem straży pożarnej.
– Strażacy udostępnili nam hełmy, mundury, pomogli nam. W rolę strażaków wcielają się klerycy z seminarium w Obrze – mówi.
W roraty aktywnie angażuje się młodzież. Młodzi codziennie nagrywają i montują filmy z rorat, które udostępniają potem na portalach społecznościowych. Przychodzą całe rodziny. Oblaci starają się wśród wiernych mocno utrwalić treści zawarte w Ewangelii z dnia. Jest nie tylko homilia dotycząca słowa Bożego, ale po mszy świętej ma miejsce scenka, która jeszcze bardziej ilustruje te treści. Pod koniec Adwentu będą organizowane również roraty „dla zagonionych” o 7 – z myślą o tych, którzy nie mogli uczestniczyć wcześniej.
Widać, że w oblackich parafiach roraty są organizowane z wielkim zaangażowaniem.
– Roraty są moją pasją – podsumowuje o. Grzegorz Rurański OMI.
Źródło: oblaci.pl