pexels.com
1 października| Artykuły

Tajemnica szczęścia

Da się w jednym zdaniu określić, czym jest szczęście? Spróbuję. Po kolei. Człowiek jest szczęśliwy wtedy, gdy żyje zgodnie ze swoim powołaniem. Pierwszym powołaniem człowieka jest kochać. Niektórzy mówią, że jesteśmy powołani do świętości. Na to samo wychodzi. Kochać, to znaczy zapomnieć o sobie. Szczęśliwy człowiek to taki, który zużywa siebie dla innych. Łapiecie? Nie można zrobić dla siebie czegoś bardziej cudownego, niż zapomnieć o sobie. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Niedawno spojrzałem na tą frazę ciut inaczej. Zawsze czytałem to tak: zanim pokochasz bliźniego, najpierw musisz pokochać siebie. A teraz tak: kochając bliźniego, automatycznie kochasz siebie. Miłość bliźniego jest najwyższym poziomem miłości do samego siebie. To jest życie w zgodzie ze swoim powołaniem. Robienie tego, do czego jest się stworzonym. Czyli do kochania. Poziom naszego nieszczęścia jest wprost proporcjonalny do poziomu koncentracji na sobie. Dlaczego Ewa zerwała owoc? Bo pomyślała o sobie w taki sposób, jak chciał diabeł, a nie Bóg. Nie myślała o Bogu. Nie myślała o Adamie. Myślała o sobie. Kiedyś wysłuchałem rekolekcji. Ksiądz zapytał: jakie jest imię diabła? Szatan, Belzebub, Lucyfer - padały propozycje. Ok, ale jest jedno imię, może mniej znane, może zaskakujące, ale wyjątkowo trafne. To imię to… JA - wyjaśnił ksiądz. Myślę, że u podstaw wszystkich naszych grzechów leży myślenie o sobie. O swojej korzyści, przyjemności, zranieniu. Ameryki chyba nie odkryłem. Weźmy na przykład siedem grzechów głównych. Pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, obżarstwo, gniew, lenistwo. Proszę wskazać choćby jeden, u podstaw którego nie leży toksyczna koncentracja na sobie samym. Nie widzę. Ale jakże trudno jest pokonać tą potwornie wielką siłę grawitacji własnego egoizmu! Nie mam dobrych wieści. To jest niemożliwe. O własnych siłach. Ale jest i dobra wieść. Ktoś chce nam w tym pomóc. 

Da się w jednym zdaniu określić, czym jest szczęście? Spróbuję. Po kolei. Człowiek jest szczęśliwy wtedy, gdy żyje zgodnie ze swoim powołaniem. Pierwszym powołaniem człowieka jest kochać. Niektórzy mówią, że jesteśmy powołani do świętości. Na to samo wychodzi. Kochać, to znaczy zapomnieć o sobie. Szczęśliwy człowiek to taki, który zużywa siebie dla innych. Łapiecie? Nie można zrobić dla siebie czegoś bardziej cudownego, niż zapomnieć o sobie. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego. Niedawno spojrzałem na tą frazę ciut inaczej. Zawsze czytałem to tak: zanim pokochasz bliźniego, najpierw musisz pokochać siebie. A teraz tak: kochając bliźniego, automatycznie kochasz siebie. Miłość bliźniego jest najwyższym poziomem miłości do samego siebie. To jest życie w zgodzie ze swoim powołaniem. Robienie tego, do czego jest się stworzonym. Czyli do kochania. Poziom naszego nieszczęścia jest wprost proporcjonalny do poziomu koncentracji na sobie. Dlaczego Ewa zerwała owoc? Bo pomyślała o sobie w taki sposób, jak chciał diabeł, a nie Bóg. Nie myślała o Bogu. Nie myślała o Adamie. Myślała o sobie. Kiedyś wysłuchałem rekolekcji. Ksiądz zapytał: jakie jest imię diabła? Szatan, Belzebub, Lucyfer – padały propozycje. Ok, ale jest jedno imię, może mniej znane, może zaskakujące, ale wyjątkowo trafne. To imię to… JA – wyjaśnił ksiądz. Myślę, że u podstaw wszystkich naszych grzechów leży myślenie o sobie. O swojej korzyści, przyjemności, zranieniu. Ameryki chyba nie odkryłem. Weźmy na przykład siedem grzechów głównych. Pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, obżarstwo, gniew, lenistwo. Proszę wskazać choćby jeden, u podstaw którego nie leży toksyczna koncentracja na sobie samym. Nie widzę. Ale jakże trudno jest pokonać tą potwornie wielką siłę grawitacji własnego egoizmu! Nie mam dobrych wieści. To jest niemożliwe. O własnych siłach. Ale jest i dobra wieść. Ktoś chce nam w tym pomóc. 

Zaintrygowała mnie internetowa definicja egoizmu:

Egoizm – nadmierna albo wyłączna miłość do siebie. Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat „ja”. Przeciwieństwem egoizmu jest altruizm. Osoba egoistyczna nie musi być postrzegana za taką. Czasem na skutek oportunizmu stara się uchodzić za altruistę, aby dzięki temu wywołać u innych efekt altruizmu odwzajemnionego i tym samym uzyskać cele dla siebie. 

Wygląda na to, że jestem oportunistą. Czyli egoistą przebranym za altruistę. Amelia z francuskiej komedii odkryła sens życia w drobnym uszczęśliwianiu innych. A supertramp z Into the wild, Christoper MacCandless w swoim dzienniku napisał: szczęście jest autentyczne tylko wtedy, gdy się nim dzielisz. Biskup Ryś mówił do młodych: Przekleństwem jest, że człowiek może żyć dla siebie samego. Takiemu człowiekowi wydaje się, że jest szczęśliwy, ale tylko dopóki nie odkryje, że nigdy nikogo nie kochał. Jak pokochać drugiego człowieka? Tak naprawdę? W tym pragnieniu może być ukryta ego pułapka. Megalomanii i perfekcjonizmu. Nie musimy od razu kochać tak, by innym na widok naszej doskonałej miłości opadały szczeny. Zresztą nie grozi nam to. Taki wymiar kochania jest dostępny tylko dla Tego, który cały Jest miłością. Pokora to gotowość zadowalania się małymi krokami. Bo, jak śpiewa Gośka Hutek, miłość wyraża się w prostych gestach. Idąc tym tropem, myślę, że każdy z nas mógłby stworzyć swój prywatny tutorial kochania tych, których Bóg stawia nam na drodze. Takich np. dziesięć kroków małego umierania dla drugiego. Typu – poświęcę na rozmowę z bliską mi osobą tyle czasu, ile ona będzie tego potrzebowała. Nawet jeśli kompletnie taką rozmową nie będę zainteresowany. I ani razu nie spojrzę na komórkę. Choćby w trakcie rozmowy przyszło pięć esemesów. Takie umieranie w mikro skali. Zawsze coś. Od czegoś trzeba zacząć. 

Mam w sercu wiele buntu wobec tego, jaki jest świat. Wobec jego niesprawiedliwości. Widzę, że generalnie wszyscy mamy podobne marzenia. Ale, niestety, różnie nam się spełniają. Jedni mają prawie wszystko. Inni nie maja prawie nic. Ale gdyby spojrzeć na to oczami tego felietonu i uznać, że to wszystko za czym wzdychamy i czego pragniemy to (mimo wszystko) sprawy dla naszego szczęścia drugorzędne, to może da się jakoś ujechać to życie? Jedni są bogaci, drudzy biedni. Jedni piękni, drudzy brzydcy. Jedni wybitnie utalentowani, inni średnio. Jedni silni, inni słabi. Ale jest coś, co sprawia, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Albo przynajmniej bardzo podobni. Wszyscy możemy kochać. Nasz problem polega na tym, że szukamy szczęścia tam, gdzie go nie ma. Czas to zmienić. Bądźmy szczęśliwi. Kochajmy.

adam szefc szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: