unsplash.com
1 kwietnia| Artykuły

Co to jest strach?

Podobno tylko wariaci się nie boją. Ja bym się z tym zgodził. Strach to jeden z najbardziej pierwotnych i podstawowych […]

Podobno tylko wariaci się nie boją. Ja bym się z tym zgodził. Strach to jeden z najbardziej pierwotnych i podstawowych stanów emocjonalnych człowieka. Nie tylko człowieka. Zwierząt też. Jest częścią naszego życia tak samo jak smutek, radość, gniew czy zazdrość. Święty Jan twierdzi, że doskonała miłość usuwa lęk, a niektórzy śpiewają: kocham więc nie muszę się bać. Kurcze, nie chciałbym tutaj wchodzić w polemikę z autorytetami, ale to chyba nie do końca tak jest. Obecność strachu w chrześcijańskim życiu zalegalizował sam Jezus. W Ogrójcu. Chciałem się upewnić. Bo może tam nie o strach chodziło. Ale pisze wyraźnie: smutek i trwoga. No i ten krwawy pot. Naukowcy już dawno zdążyli to odkodować. To hematohydrozja. Rzadki, wywołany ekstremalnym stresem stan patofizjologiczny polegający na pękaniu naczynek krwionośnych i łączeniu się krwi z potem. Wygląda na to, że naprawdę bał się ten nasz Jezus. A przecież trudno coś zarzucić jego miłości. Nie ma doskonalszej.

Strach to racjonalna reakcja naszych emocji na zagrożenie z zewnątrz. Różni się od lęku, który jest pochodzi z wnętrza człowieka.

Pokusa

Strach to po prostu pokusa. Nie jest grzechem albo wyrazem słabości. Jest pokusą. Wyzwaniem. Bodźcem do działania. Co ciekawe, psychologia widzi różnicę między strachem a lękiem. Zdaniem specjalistów strach to racjonalna reakcja naszych emocji na zagrożenie z zewnątrz. Coś co wynika w prostej linii z naturalnego instynktu obronnego. Z kolei lęk ma pochodzić z wnętrza człowieka. To niemiłe stany w jakie wpadamy nie tyle w efekcie realnych zagrożeń, ale wewnętrznych, urojonych projekcji. Kiedy zauważamy, że do naszego domu wchodzi zamaskowany koleś z nożem w ręku, odczuwamy strach. Kiedy wyobrażamy sobie, że do naszego domu może ktoś taki wejść, obezwładnia nas lęk. Tak w dużym skrócie. Strach mobilizuje do działania. Lęk paraliżuje. Strach może nas popchnąć do zachowań odważnych i odpowiedzialnych. Za nasze lęki odpowiada raczej emocjonalny bałagan w naszej bani. To temat raczej dla psychiatrów. Strach sprawia, że stajemy się trochę Supermenami. Wydzielają się hormony, dzięki którym jesteśmy silniejsi i szybsi niż zazwyczaj. Serce wali jak młot, oddech przyspiesza, a krew pompuje do mięśni więcej tlenu. Jesteśmy wtedy gotowi stanąć do walki na śmierć i życie, albo uciekać przynajmniej z prędkością dźwięku. Ta pierwotna strategia pod tytułem walcz lub uciekaj przez tysiąclecia utrzymywała ludzi przy życiu. Słyszałem kiedyś o przypadku matki, na oczach której duże auto przygniotło jej dziecko. Kobieta z przerażenia dostała takiej dawki adrenaliny, że o własnych siłach podniosła auto ratując dziecko. Czasem naprawdę warto się bać.

Nie bój się bać

Usłyszałem to kiedyś od spowiednika. Nie bój się bać. Zaakceptować swój strach jako naturalną część siebie. Oswoić go. A nawet pokochać. Jak każdą inną słabość, czy cechę naszej emocjonalności. Wykorzystać jego siłę dla naszej korzyści. Nie tylko nie bójmy się bać. Nie bójmy się pokazać, że się boimy. Współczesna kultura traktuje lęk jako jeden z najbardziej wstydliwych przejawów naszej słabości. Bardziej niż kalectwo fizyczne. Każdy chciałby być Agentem 007 którego emocjonalność hula jak szwajcarski zegarek. Ale mało kto nim jest. Może nawet nikt. Wszyscy czegoś się boimy. Do naszych codziennych ról zakładamy różne maski. Roześmiane, pewniackie, zwycięskie, wyluzowane. Jakie kto tam chce. Ale jak zostajemy sami z sobą, albo z kimś kogo naprawdę można ochrzcić naszym przyjacielem, maski opadają jak liście na jesień. Między innymi dlatego ciągnie nas do różnych wspólnot religijnych i grup terapeutycznych. Tam mamy szansę choć trochę być sobą. Na piedestałach stawia się dzisiaj ludzi o doskonałych ciałach, doskonałych umiejętnościach i doskonałych pozycjach. Boimy się pokazać światu jak wiele nam do nich brakuje. Z doświadczenia wiem, że najmniej spięci są ci, którzy nie tracą energii na ukrywanie swoich słabości.

Lubimy się bać

Dlaczego lubimy horrory i thrillery? Oczywiście nie wszyscy, no ale wielu z nas jednak tak. Jak na przykład ja. Życie ma przecież wystarczająco dużo swoich realnych strachów i baboków. Okazuje się, że nasz mózg doskonale odróżnia prawdziwy strach od tego rozrywkowego. Jednak mimo wszystko wydaje się irracjonalnym dobrowolne narażanie się na nieprzyjemne odczucia, skoro generalnie chcemy by nasze życie było przyjemne. Współczesne filmy grozy potrafią dostarczyć tak silnego stresu, że rodzi się pytanie: po co? Są na ten temat różne hipotezy. Jedni twierdzą, że fani filmowego strachu wcale tego strachu nie doświadczają. A jedynie podekscytowanie. Druga teoria głosi, że niektórzy są gotowi doświadczyć strachu, by potem odczuć euforyczną ulgę. W 1974 roku dwaj amerykańscy psychologowie z University of British Columbia przeprowadzili pewien eksperyment. Podzielono mężczyzn na dwie grupy. Jedni mieli przejść po stabilnym, bezpiecznym moście. Drudzy po niebezpiecznym, chwiejącym się linowym. Na końcu obu mostów stała atrakcyjna dziewczyna, która wręczała panom swój numer telefonu. Zdecydowanie częściej dzwonili do niej by pogadać mężczyźni, którzy przechodzili po tym niebezpiecznym moście. Stres wydziela w naszym organizmie kortyzol i adrenalinę, wiązane z nieprzyjemnymi odczuciami. Ale też dopaminę i serotoninę, które dochodzą do głosu gdy stres minie.

Strach w czasach zarazy

Strach stał się dzisiaj jedną z najbardziej dominujących emocji. Lękamy się o swoje zdrowie, o swój byt, o swoich bliskich, o swoją przyszłość. Jeśli będziemy chcieli zmierzyć się z obecną rzeczywistością o własnych siłach, możemy polec. Strach nas pokona. Przeżywamy chwile, w których mamy wyjątkową szansę by wszystko powierzyć Wszechmocnemu. Dlatego zakończę biblijnym plastrem miodu, czyli Psalmem 91:

W nocy nie ulękniesz się strachu, ani za dnia – lecącej strzały, ani zarazy, co idzie w mroku, ni moru, co niszczy w południe
Choć tysiąc padnie u twego boku, a dziesięć tysięcy po twojej prawicy: ciebie to nie spotka.Ty ujrzysz na własne oczy:
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom. Albowiem Pan jest twoją ucieczką, jako obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
Niedola nie przystąpi do ciebie, a cios nie spotka twojego namiotu, bo swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.