Dlaczego?
To prawdopodobnie najważniejsze pytanie świata. Już dziecięca dociekliwość to potwierdza. Dlaczego? Po co? Czemu? Kto ma/miał małe dzieci musiał na […]
To prawdopodobnie najważniejsze pytanie świata. Już dziecięca dociekliwość to potwierdza. Dlaczego? Po co? Czemu? Kto ma/miał małe dzieci musiał na to odpowiadać tysiące razy. I tak nam zostaje aż do ostatniego tchnienia.
Dlaczego jestem?
Najpopularniejsze egzystencjalne trójpytanie: kim jestem? – skąd przychodzę? – dokąd zmierzam?
Kiedy jakimś cudem poznam na nie odpowiedź, sens mojego istnienia przestanie być tajemnicą. Na placu boju są tak naprawdę dwie opcje.
Ateizm
Szanuję i rozumiem ateistów. Bóg widzi człowieka, którego stworzył. Ale człowiek nie widzi Boga. Bóg dał człowiekowi rozum, który jest ograniczony, a jednocześnie jest skłonny o tym ograniczeniu całkowicie zapomnieć. Ludzie, którzy deklarują wiarę w Boga mogą zachowywać się tak, jakby Boga nie było. Cóż, Bóg zdecydował, że człowiek ani nie będzie Go widział, ani nie będzie umiał Go pojąć i (co najgorsze) będzie zdolny odrzucić Jego prawo. Zdumiewająco łatwo jest zostać ateistą. Wczytałem się w Wikipedię jak nigdy. Odmian, rodzajów i odcieni ateizmu są krocie. Z teizmem podobnie. Z wszystkim jest podobnie. Dla mnie rzeczywistość tej globalnej drobnicy to po prostu owoc podziału. A podział jest owocem grzechu. Grzech sprawił, że Adam z Ewą przestali mówić MY, a zaczęli mówić ON – JA. Richard Dawkins, pitbull ateizmu, wrzeszczy na całe gardło: nie ma Boga! Teoria ewolucji wyjaśnia wszystko! Cóż, pan Dawkins to książkowy przykład tego, jak ograniczony rozum o tym ograniczeniu kompletnie zapomina. Geniusz Darwina rzeczywiście ma ostatecznie wyjaśnić skąd i jak się wzięło życie i odpowiedzieć na pytanie dlaczego istnieję?
Dawkins drży w posadach
Z naukowego (nie religijnego!) punktu widzenia nieskazitelność teorii ewolucji już dawno wylądowała w koszu na śmieci. Jak wiele innych naukowych teorii. Dziwię się, że wciąż znajdują się tacy, którzy na nich bezkrytycznie budują swoje najgłębsze przekonania. Argumentacja ateizmu tak na prawdę uderza w sam ateizm. Argument koronny jest tam taki: nie ma Boga, bo nie da się udowodnić Jego istnienia. Kochani ateiści, to działa w dwie strony: jest Bóg, bo nie da się udowodnić jego nieistnienia. Powiadają, że do moralnego prowadzenia się nie potrzeba człowiekowi religii i Boga. Padają przykłady typu papież Aleksander VI albo islamscy fundamentaliści. Z drugiej strony w odsieczy nadlatują zagorzali ateiści jak Józef Stalin albo Kim Ir Sen. Obraz ateistycznej moralności barwnie uzupełniają złote myśli samego Dawkinsa: W kwestii moralności aborcji, każdy płód jest w mniejszym stopniu człowiekiem niż dorosła świnia. Oraz: gdy możliwe jest wykonanie aborcji, rodzenie dziecka z zespołem Downa jest niemoralne. Że też ten Dawkins nie dostał jeszcze pokojowej nagrody Nobla. Teizm nie gwarantuje bycia moralnym. Ateizm nie determinuje bycia amoralnym. Granica biegnie zupełnie gdzie indziej. Ale to temat na osobne pogaduchy. Najbardziej depresyjną odpowiedź daje ateizm na pytanie: dlaczego jestem? Chcąc być tutaj w zgodzie z samym sobą musi uczciwie odpowiedzieć: W sumie to nie wiadomo dlaczego jesteś. Jesteś efektem ślepej reakcji biochemicznej. Za twoim istnieniem nie stoi żadne świadome działanie, niczyja wola, żaden plan. Pojawiłeś się przez przypadek. Tak naprawdę nikt cię nie chciał. Ateizm to ukryte wołanie o miłość. Tak uważam. Zrodził się bardziej na zranieniach, niż (jak mogło by się wydawać) na racjonalno-naukowych rozkminach. Nie wierzę, że taki umysł jak Stephen Hawking nie dostrzegał we wszechświecie śladów Stwórcy. Ale być może żal o to, że Stwórca posadził go na wózku inwalidzkim był zbyt wielki i sprawił, że ostatecznie Hawking zemścił się na Bogu wykreślając go ze swojego życia. Nie ma w tym przypuszczeniu ani grama cynizmu. W istocie odrzucenie istnienia Boga przekreśla przyczynę, sens i cel życia człowieka. Dzisiaj Dawkins wrzeszczy już jakby ciszej. A szeptem mówi nawet: nie mogę być pewien, że Bóg nie istnieje. Lepiej późno niż wcale.
Teizm
Tu już pojawia się jakieś światło. Pominę mnogość zjawisk, które wrzuca się dzisiaj do tego wora. Odniosę się do swojego podwórka. W istocie idea Boga, który jest transcendentny, wieczny, niepojęty, wszechmogący i niewidzialny jest najbardziej racjonalnym wyjaśnieniem tego, że istnieję ja i cały wszechświat wokół mnie. Istnienie Boga daje człowiekowi odpowiedź na to pytanie z początku: dlaczego jestem? Odpowiedź jest prosta. Jestem z miłości. Jakże ta świadomość genialnie ustawia naszą egzystencję. Napełnia człowieka poczuciem wartości i podmiotowości. Z taką świadomością zupełnie inaczej się żyje. Nawet jeśli Boga nie ma (sic!) Życie ma przyczynę, sens i cel. Oczywiście nie likwiduje to pytań o to, dlaczego. Dlaczego jestem facetem, a nie kobietą? Dlaczego urodziłem się w takim miejscu i czasie? Dlaczego mam takie, a nie inne cechy? Dlaczego moje życie wygląda tak jak wygląda? Choć robiłem wszystko, by wyglądało zupełnie inaczej. Te wszystkie dlaczego sprowadzają się do pytania o to, czy istnieje dla naszego życia jakiś plan. Istnieje. Skoro zakładamy, że Bóg jednak jest i że nasze stworzenie było Jego planem, to to planowanie ma swój ciąg dalszy. To nie człowiek ani przypadek decyduje o płci, o środowisku w jakim się rodzimy, potencjale itd. To wszystko jest jakiś plan. W jakiś niepojęty sposób spleciony z naszą wolną wolą. Bóg coś nam proponuje, czegoś oczekuje, stoi obok i w tym wszystkim jednocześnie nie pogwałca naszej wolnej woli. Wielka to tajemnica.
Co? Jak? Dlaczego?
Simon Sinek uważa, że DLACZEGO? to najważniejsze pytanie świata. Odkrył, że na nim swoje sukcesy oparły największe firmy i liderzy w historii. To w tym pytaniu ukryta jest tajemnica. Jeżeli coś robisz, to pytasz o trzy rzeczy: co robisz, jak to robisz i dlaczego to robisz? Lutnik mówi: Robię bardzo dobre gitary. Robię je ręcznie, starannie, wykorzystując najlepsze materiały i swoje wieloletnie doświadczenie. Jeżeli nie pada informacja o tym, dlaczego on to robi, to prawdopodobnie pomyślimy, że robi to dla kasy. Parę osób kupi jego instrument, ale szału w biznesie raczej nie będzie. Natomiast jeśli lutnik sprawę ustawi tak: Moim pragnieniem jest, aby gra na mojej gitarze dała ci szczęście i pomogła osiągnąć artystyczne wyżyny. Dlatego właśnie robię bardzo dobre instrumenty. Ręcznie, starannie, wykorzystując najlepsze materiały i swoje wieloletnie doświadczenie, to można się spodziewać komercyjnego sukcesu. W każdym razie Simon Sinek tak uważa. A ja uważam, że coś w tym jest.
Bóg stworzył świat i człowieka. Zrobił to w jakiś sposób. Poetycko opisuje to Biblia. Naukowo próbują to wyjaśnić ewolucjoniści kreacyjni. Mniejsza z tym. Jakoś to zrobił. Ale najważniejsze jest pytania o to, dlaczego to zrobił? Z miłości. Bóg odkupił człowieka. Zrobił to poprzez swoją mękę i śmierć na krzyżu. Trzecie pytanie pojawia się już z automatu: dlaczego to zrobił? Odpowiedź jest jeszcze bardziej automatyczna. Nie brzmi to dobrze. Odpowiedź jest oczywista: zrobił to z miłości. Najważniejsza jest intencja.
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.