11 lutego| NINIWA Team

Jak to jest pojechać na wyprawę NINIWA Team? Dobrze? „Jeśli coś mówi Ci »spróbuj«, to idź za tym głosem”

Już 7 marca odbędzie się spotkanie organizacyjne przed wyprawą rowerową NINIWA Team do Grecji. Masz wątpliwości czy dasz radę pojechać? Oni też je mieli! Poprosiliśmy kilku uczestników ostatnich wypraw, by podzielili się swoimi odczuciami, jakie mieli przed wyprawą. Na początek – Jadwiga Stolarska z Londynu.

Spotkanie organizacyjne przed wyprawą rowerową NINIWA Team odbędzie się 7 marca o 19:00 w Oblackim Centrum Młodzieży NINIWA. Więcej szczegółów tutaj:

Na rowerze do Grecji i z powrotem. Jedziesz?

Takie myśli towarzyszyły Jadwidze Stolarskiej z Londynu, zanim zdecydowała się po raz pierwszy wyruszyć na wyprawę z NINIWA Team:

Zdecydowałam się na tę wyprawę, ponieważ to pragnienie zostało wlane w moje serce. Pomimo wielu prób wyperswadowania go z głowy za pomocą różnych logicznych argumentów, nic nie było w stanie go pokonać.

Obaw było wiele, poczynając od tych najbardziej przyziemnych – jak ja to ogarnę logistycznie? Mieszkam w Londynie. Czy dostanę urlop w nowej pracy? Jak ogarnę rower i osprzęt? Nic nie miałam, byłam niedzielną rowerzystką.

Poradnik o tym, jak przygotować się do wyprawy, trafił w moje ręce, a w raz z nim pojawiło się jeszcze więcej pytań. To zaczęłam pytać a odpowiedzi sto! Wciągam się w temat siłą rzeczy, a z dnia na dzień wszystko staje się prostsze.
Jednak największa obawa jaka się pojawiła po drugiej wyprawie przygotowawczej, to czy na pewno fizycznie dam radę. Pomimo regularnych treningów, jazdy na rowerze i kilku ukończonych maratonów biegowych wciąż miałam wątpliwości. Ale przede wszystkim – czy wytrzymam z moim charakterkiem wśród tylu nowych ludzi przez pięć tygodni?! Sama sobie zrobiłam w głowie pod górkę.

Pytanie, czy warto, traktuję jako pytanie retoryczne. Jeśli coś mówi Ci „spróbuj”, to idź za tym głosem z otwartym serduchem.

A tak Jadwiga, nazywana przez niektórych pograniczników „Dżadingą”, radziła sobie na samej wyprawie:

Królowa Dżadinga jedzie, jakby jutra miało nie być. Próbujemy ją dogonić, ale ta przoduje i ucieka. Pogoń pod górkę trwałaby w najlepsze, gdyby nie dzwoniący telefon. To policja. Trzeba osobiście złożyć zeznania na komendzie. Tracić kolejne cenne minuty? Nie ma mowy! Napędzana emocjami Dżadinga nie widzi przeszkód na drodze. Kamienie? Nie ma problemu. Szutry? Jeszcze lepiej! Wystrzępione kawałki asfaltu? Jazda! Znowu telefon, każą się zatrzymać i czekać, bo już jadą. Niczym niewzruszona informuje ich, którędy będziemy jechać, ale na pewno nie będziemy czekać! Co za babka! Teraz pościgu za Dżadingą dokonujemy nie tylko my, ale i policja…

Chcesz przeczytać więcej? Relacje, statystyki i mnóstwo fotografii z każdego dnia drogi znajdziesz w książce z ubiegłorocznej wyprawy do Azerbejdżanu:

Operacja Powrót. Na pełnym Baku

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl