Kierunek: Papua-Nowa Gwinea. Jak dotrzeć na Rajską Wyspę?
Niektórzy z Was czytają już pewnie kolejny artykuł o Papui-Nowej Gwinei, ale może nie wiedzą, jak dotrzeć na Rajską Wyspę. W tym tekście postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Jak to bywa przy wjazdach do większości krajów na świecie, tak i przy wjeździe do Papui-Nowej Gwinei wymagana jest wiza. Przybywający do tego kraju mogą aplikować o wizę turystyczną, która pozwoli im tutaj przebywać przez 60 dni.
W tym momencie można to zrobić jedynie przez Internet i trzeba załączyć szereg dokumentów: skan zaproszenia (ktoś musi nas zaprosić i wziąć nas pod swoją opiekę), zaświadczenie o zarobkach z zakładu pracy (żeby się nie okazało, że jesteśmy nielegalnymi imigrantami), dowód szczepienia przeciw COVID-19 (pozostałość po wpływach australijskich).
Papua-Nowa Gwinea. Dlaczego Rajska Wyspa nazywana jest „krainą nieoczekiwanych zdarzeń”?
Zwykła wiza kosztuje 50 dolarów. Gdyby ktoś chciał przybyć do Papui jako wolontariusz i przez 60 dni pracować w jakiejś branży, na przykład jako pielęgniarka w szpitalu, to wtedy musiałby zapłacić 200 dolarów i otrzyma wizę turystyczną biznes.
W moim przypadku o wizę starała się diecezja, gdy byłem jeszcze w Polsce. Musiałem przetłumaczyć na język angielski cały mój dorobek naukowy. Oprócz tego trzeba było przetłumaczyć i dołączyć do listu kurierskiego do Papui zaświadczenie o byciu księdzem, życiorys, zaproszenie od biskupa papuaskiego, pozwolenie od biskupa polskiego i certyfikat znajomości języka angielskiego.
Po wysłaniu wszystkiego do Papui kurierem DHL czekałem kilka miesięcy na otrzymanie pozwolenia na pracę oraz na wizę, która ostatecznie została wbita do mojego paszportu w ambasadzie Australii w Warszawie. Jest ona ważna 3 lata.
Mając już wizę w paszporcie, mogłem myśleć o bilecie. Niewątpliwie bilety w tę część świata są drogie, bo kosztują nawet ok. 12 tysięcy złotych w dwie strony. Można poszukać różnych połączeń, ale najważniejsze jest to, aby dostać się do Singapuru, Hong-Kongu, Manili bądź Australii, bo do tych miejsc latają papuaskie linie lotnicze Air Niuguini. Tymi liniami dotrzemy do stolicy Papui-Nowej Gwinei Port Moresby.
Ze stolicy nie ma połączenia drogowego w inne części wyspy, a więc i tutaj będziemy zdani na linię lotniczą Air Niuguini. Istnieje jeszcze linia PNG Air, ale jest ona mało rozwinięta i niepewna.
Aby dotrzeć do mojej parafii, należy polecieć samolotem z Port Moresby do miasta w górach Mount Hagen, a stamtąd do Koge jest ok. 3 godziny jazdy autem. Alternatywą będzie lot do miasta Goroka, które również jest położne w górach, tyle że z drugiej strony mojej parafii.
Myślę, że w skrócie opisałem możliwości dostania się na Rajską Wyspę. Pominąłem możliwości dostania się do tego kraju drogą morską, bo i tak pewnie większość osób nie bierze tego pod uwagę. Gdyby były jakieś pytania, to służę pomocą.
Z mojego punktu widzenia myślę, że warto do Papui przyjeżdżać albo w grupie zorganizowanej jako wycieczka, gdzie wszystko jest zorganizowane i zapewnione, bądź do kogoś, kogo znamy i kto się nami zajmie. Nie polecałbym samotnych i niezaplanowanych wycieczek, bo jednak ten kraj nie jest jeszcze cywilizacyjnie rozwinięty.
ks. Łukasz Hołub
Od dziecka czuł, że ma zostać misjonarzem. W 2013 r. przyjął święcenia kapłańskie i został księdzem archidiecezji przemyskiej. Na pierwsze misje wyjechał w 2016 r. do Ekwadoru, gdzie spędził cztery lata. Od 2021 r. pracuje w Papui-Nowej Gwinei. Obecnie jest proboszczem parafii Koge w diecezji Kundiawa.