Rowerami do Lizbony, dzień 18. ¡Hola!
Część wyprawowiczów, którzy postanowili spać pod chmurką nad oceanem, budzi się w wilgotnych śpiworach zmoczonych przez poranną rosę. Ci, którzy postanowili rozbić jednak namioty, wychodzą suchą nitką z tej konfrontacji.
O 6.00 wyruszamy, by o wschodzie słońca przemierzać piękny Kraj Basków. Po 20 km wkraczamy na teren Hiszpanii! Cały czas jedziemy przez dość górzyste tereny, więc zatrzymujemy się na 40 km w małym sklepiku w San Sebastian przy okazji przejeżdżając przez centrum miasta i podziwiając piękna architekturę tego miasta.
Cześć drugiego dystansu pokonujemy wzdłuż wybrzeża oceanu, którego widok w połączeniu z otaczającymi go pagórkami, skałami i bujną roślinnością zachwyca nas swoim pięknem. Zatrzymujemy się w miasteczku tuż przy wybrzeżu na zrobienie zakupów, a następnie Mszę Świętą oraz obiad.
Tak miło spędzamy po południe i mamy zamiar wyruszyć o 15.30, ale Wojtek łapie dętkę jeszcze w parku, więc przerwa się nam lekko wydłuża. Słońce zachodzi, chmury się zbierają, jedziemy przez spowite cieniem góry i miasteczka, nawet przez przypadek prawie wjeżdżamy na autostradę, aż w końcu zaczyna padać. Cali mokrzy docieramy do wyszukiwanego przez nas marketu, gdzie udaje nam się przeczekać przed ponownym zniknięciem.
Na ostatnim odcinku szykuje się przed nami 400-metrowy podjazd, który idzie nam dość sprawnie i przyjemnie dzięki chłodnej pogodzie i słońcu schowanemu za chmurami. Docieramy do wioski o nazwie Aretxabaleta, w której starszy pan pomimo, że nie wpuszcza nas do swojego ogrodu, to pokazuje miejsce, gdzie możemy się rozłożyć.
Przejeżdżamy jeszcze kawałek i znajdujemy plac z prysznicami, stolikami i toaletami tuż nad jeziorem, nad którym odbywa się koncert – przy okazji korzystamy, słuchając go z oddali.
Karolina Nizio
Bilans dnia:
- dystans: 151,54 km
- czas jazdy: 8:50:30
- średnia prędkość: 17,1 km/h
- suma przewyższeń: 1 953 m
- maksymalne przewyższenie: 594 m
- średnia temperatura: 20° C
Nocleg: Landa, Hiszpania