30 lipca| NINIWA Team

Rowerami do Lizbony, dzień 20. Dzień trudnych decyzji

Ojciec Tomek znów nas oszczędza i przez wzgląd na późne znalezienie noclegu poprzedniego dnia, wyruszamy o 6:00. Dzień zaczynamy od paru podjazdów, a nasz GPS-owy Maurycy mówi, że do Lizbony już tylko z górki! A jednak…

Przemierzamy hiszpańskie pola i miasteczka, w oddali mnóstwo elektrowni wiatrowych, które poruszają się dość wolno, co świadczy o idealnych warunkach do jazdy, bo wiatr mały.

Aż na 48 km dochodzi do wywrotki Olka, która powoduje odarcia i zadrapania. Na szczęście nasi profesjonalni medyczni – Ania, Manuela i Jędrek – szybko udzielają mu pomocy i opanowują sytuację. Jednak z powodu ciężkich warunków na wyprawie (upał, ciągły pot) decyzja o dalszej jeździe może być tylko jedna – niestety musi on odłączyć się od nas, ale nie na długo. Jędrek pomaga Olkowi dotransportować się do pobliskiego miasta na pociąg, którym dotrze do Lizbony, zaś Jędrek próbuje wrócić do nas jak najszybciej.

Po godzinnej przerwie na poboczu, pozostałą ekipą zajeżdżamy do lokalnego sklepiku w małym miasteczku. Asortyment nie oferuje zbyt wiele, ale nam do szczęścia wiele nie potrzeba. Posileni, jedziemy dalej w pomniejszonym gronie i na 90. kilometrze docieramy do Carrefoura, gdzie mamy godzinną przerwę na obiad.

Ekspedycja WE. Rowerami do Lizbony – dzień 20 [ZDJĘCIA]

Upał doskwiera, jedziemy wśród pięknych hiszpańskich lasów, aż na 118. km przeżywamy Eucharystię przed drzwiami kościoła. Jedziemy z dobrą muzyką Manueli, która przejmuje stery głośników górnika. Niestety psuje się manetka w przerzutkach Maćka, ale techniczni podejmują różne niekonwencjonalne metody naprawy, aby Maciek dojechał do noclegu.

Na 150. km zatrzymujemy się na krótką przerwę, ale gdy już się zbieramy, łapiemy aż dwie dętki! Postój nieco się więc wydłuża, a potem czeka nas jeszcze trochę przyjemnej jazdy w rytm muzyki, aż całą grupą z rozpędu przejeżdżamy wioskę na ok. 170. km. Wracamy się z powrotem za tabliczki z nazwą miejscowości i szukamy noclegu.

Naszą uwagę przykuwa pierwszy lepszy dom na tej wsi, w którym – jak się okazuje – mieszka Polka, pani Iwona, która pomaga nam znalezisko nocleg przy lokalnym barze, gdzie otrzymujemy do dyspozycji prysznice i toalety basenowe oraz kawałek trawnika do spania. Daje nam również przekręconą z innego roweru manetkę dla Maćka, ratując sytuację.

Warunki są super, a tubylcy bawią się w barze do późna. W nocy dołącza do nas Jędrek. Podejmujemy ciężką decyzję – odpuszczamy wolną niedzielę, żeby śpiesznie jechać na ŚDM!

Karolina Nizio


Bilans dnia:

  • dystans: 170,64 km
  • czas jazdy: 8:46:00
  • średnia prędkość: 19,5 km/h
  • suma przewyższeń: 1 068 m
  • maksymalne przewyższenie: 897 m

Nocleg: Siete Iglesias de Trabancos, Hiszpania

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl