Matka, która wszystko rozumie… A jeśli nie?
Maryja nie jest Bogiem. Nie jest jedną z osób Trójcy Świętej. Nie możemy nadawać jej boskich przymiotów. Jest jednak Matką naszego Pana. A w perspektywie krzyża i testamentu Jezusa stała się i naszą Matką, jak również Matką całego Kościoła.
Jedną z pierwszych modlitw, którą poznajemy, jest Pozdrowienie Anielskie, czyli „Zdrowaś Maryjo”. Pewnie w wielu z nas rodziły się pytania, czy życzymy Maryi zdrowia? Niezrozumiale brzmiące słowa „owoc żywota twego” może skłaniały nas ku myśli: kim ona właściwie jest?
Żarty z przekręcania słów „módl się za nami grzecznymi” prawdopodobnie w większości znamy. Może nie wyrośliśmy z tej dziecięcej niewiedzy i trudno nam mówić o jakiejkolwiek relacji z Maryją. Może święta i uroczystości ku jej czci kojarzą nam się z nudą i nie do końca rozumiemy, jak mamy ją traktować.
W kontekście polskim, zwłaszcza historycznym, słyszymy, że jest ważna, że to Królowa, że należy się jej nasz dozgonny szacunek. Czy nie jest trochę tak, że im bardziej pomnikowo nam się ją przedstawia, tym mniej bliska się wydaje?
Wielkie słowa – puste w środku
Tak uczciwie, gdybyśmy zapytali siebie i naszych znajomych, co znaczą poszczególne wezwania chociażby z litanii loretańskiej, to czy znalibyśmy odpowiedź?
Weźmy pierwsze z brzegu: „Domie złoty”, „Zwierciadło sprawiedliwości”, „Gwiazdo zaranna”, „Przybytku sławny pobożności”, „Różo duchowna”, „Wieżo z kości słoniowej”, „Wieżo Dawidowa”… – gdybyśmy mieli w najprostszych słowach wyjaśnić, dlaczego tak określamy Maryję, to co byśmy powiedzieli?
Albo dlaczego w tajemnicach chwalebnych różańca pojawia się zarówno Wniebowzięcie, jak i ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny?
Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się, dlaczego Kościół czci Maryję, określa ją tak wieloma tytułami i przedstawia nam jako najlepszą Matkę? A może potrafimy powtarzać te wszystkie wielkie słowa, ale nic dla nas nie znaczą, są puste w środku i niewiele z nich dla siebie wyciągamy…
Może daleko nam do niej, bo poznaliśmy niewłaściwy jej obraz? Może daleko nam do niej, bo właściwie jej nie znamy? Jeśli zatem nie myślimy o niej, jak o tej, która wszystko rozumie, to warto przefiltrować sobie w głowie (i w sercu) to, w czym wyrośliśmy, czego słuchaliśmy i co o niej myślimy?
Matka Boga, czyli boska?
Na początku chrześcijaństwa, kiedy teologia się kształtowała, pojawiały się też pierwsze herezje, dlatego trzeba było wyraźnie wskazywać, co jest prawdą, a co błędem.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa zostało określone wyznanie wiary (które powtarzamy i przekazujemy do dziś), jak również wiele innych prawd i dogmatów, które stanowią ważny fundament naszej tożsamości. Był też czas, gdy zastanawiano się, kim jest Maryja, jak ją nazywać, jak rozumieć jej macierzyństwo.
W czasie Soboru Efeskiego (431 r.) ustalono i wyznano, że Maryja jest rzeczywiście Matką Bożą (Theotokos), a nie tylko Matką Chrystusa (w porządku ludzkim). Wbrew pozorom jest to poważna w skutkach różnica. Zastanawiano się, czy Maryja może być źródłem boskiej natury Jezusa? Wydaje się przecież, że mogła Go zrodzić tylko jako człowieka.
Tymczasem należy zobaczyć, że jest ona matką osoby, a nie natury. Jezus łączy w sobie dwie natury (boską i ludzką), ale jest jedną osobą. Maryja zatem jest Matką Boga, dlatego że jest Matką Jezusa, który jest drugą Osobą Trójcy Świętej, mimo tego, że urodziła Go tylko z ciała, ponieważ – jak wiemy – Jezus jest zrodzony, a nie stworzony.
Katechizm wyjaśnia to w następujący sposób:
Maryja, nazywana w Ewangeliach „Matką Jezusa” (J 2,1;19, 25, por. Mt 13, 55; św. Ireneusz), już przed narodzeniem swego Syna jest ogłoszona, pod natchnieniem Ducha Świętego, „Matką mojego Pana” (Łk 1, 43). Istotnie, Ten, którego poczęła jako człowieka z Ducha Świętego i który prawdziwie stał się Jej Synem według ciała, nie jest nikim innym jak wiecznym Synem Ojca, drugą Osobą Trójcy Świętej. Kościół wyznaje, że Maryja jest rzeczywiście Matką Bożą – Theotokos. (por. Sobór Efeski: DS 251). [KKK 495]
Nie jest ona jednak Bogiem. Nie jest jedną z osób Trójcy Świętej (takie błędy w myśleniu pojawiają się stosunkowo często). Nie możemy nadawać jej boskich przymiotów. Jest jednak Matką naszego Pana. A w perspektywie krzyża i testamentu Jezusa stała się i naszą Matką, jak również Matką całego Kościoła.
Benedykt XVI powiedział kiedyś:
„Czcić Matkę Jezusa w Kościele oznacza więc uczyć się od Niej być wspólnotą, która się modli: to jedna z podstawowych cech pierwszego opisu wspólnoty chrześcijańskiej nakreślonego w Dziejach Apostolskich (por. 2,42). Modlitwa często podyktowana jest sytuacjami trudnymi, problemami osobistymi, które prowadzą do zwrócenia się do Pana o światło, pociechę i pomoc. Maryja zachęca nas, aby otworzyć wymiary modlitwy, aby zwracać się do Boga nie tylko w potrzebie i nie tylko dla nas samych, ale w sposób jednomyślny wytrwały, wierny, z „jednym duchem i jednym sercem” (por. Dz 4,32 ). Drodzy przyjaciele, życie ludzkie przechodzi przez różne etapy, często trudne i ważne, wymagające nieodwołalnych wyborów, rezygnacji i poświęceń. Pan postawił Matkę Jezusa w decydujących momentach historii zbawienia i zawsze umiała Ona odpowiedzieć z pełną dyspozycyjnością, będącą owocem głębokiej więzi z Bogiem, dojrzewającej w nieustannej i intensywnej modlitwie”.
Prawidłowy kult Maryi nie skupia się wprost na niej. Ona bowiem zawsze wskazuje na Syna, zawsze prowadzi do Jezusa. Spoglądanie na tajemnice jej życia pozwala uczyć się wierności, zaufania, odwagi, wytrwałości, umiejętności cierpienia i pokory.
Maryja wie, kim jest. Zna swoją wartość: „oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” – wszystko, co się w niej dokonuje, jest możliwe dzięki miłosiernej interwencji Boga. Możemy się od niej uczyć zgody na Boże działanie, zgody na Jego wolę, zawierzenia, które zadaje pytania, ale jest ufne.
Pewna droga do Boga
Kiedy jest nam trudno się modlić, kiedy szukamy sposobów, by zbliżyć się do Boga, rozwinąć duchowo lub z jakiegokolwiek innego powodu – możemy korzystać ze wsparcia, przykładu i wstawiennictwa Maryi. W jednej z modlitw wyrażamy wiarę, że: nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich, z Różańcem Twoim, pomocy Twej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony.
Maryja może być nam bliska również przez swoje człowieczeństwo. Choć była niepokalanie poczęta (bez grzechu pierworodnego), to rozumie nas w naszej ludzkiej kondycji. Dlatego też Kościół w KKK przypomina:
„Od wyrażenia w wierze przyzwolenia Maryi w chwili Zwiastowania i niezachwianego podtrzymania go pod krzyżem Jej macierzyństwo rozciąga się odtąd na braci i siostry Jej Syna, którzy są „pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa”. Jezus, jedyny Pośrednik, jest drogą naszej modlitwy; Maryja, Matka Jezusa i Matka nasza, nie przysłania Go; Ona „wskazuje drogę” (Hodoghitria), jest jej „Znakiem”, według tradycyjnej ikonografii na Wschodzie i na Zachodzie”. [KKK 2674]
Przy okazji przeżywania kolejnych uroczystości kościelnych związanych z Matką Bożą spróbujmy urealnić sobie jej obecność w naszym życiu i podjąć refleksję: w jaki konkretnie sposób może nam pomóc zbliżać się do Jezusa i naszych braci? Nawet jeśli będą to z pozoru błahe rzeczy, nawet jeśli nie będą spektakularne, wyjątkowe i niespotykane. Może właśnie wtedy łatwiej nam będzie widzieć jej wstawiennictwo i bliskość, w końcu to była prosta Dziewczynka z Nazaretu. Jeśli w naszej głowie wydaje się być daleka i niepojęta, to warto podjąć kroki, by zmienić ten obraz. Może początkiem będzie zwrócenie się do niej jak do kogoś znajomego?
Benedykt XVI mówił też:
„Matka Boga i Matka Kościoła, Maryja wypełnia to swoje macierzyństwo aż do końca dziejów. Zawierzamy Jej każdą fazę przejścia naszego życia osobistego i kościelnego, a także nie najmniej ważną – nasze ostateczne przejście. Niech Maryja uczy nas potrzeby modlitwy i pokazuje nam, że tylko dzięki stałej więzi, intymnej, pełnej miłości wobec Jej Syna możemy odważnie wyjść z „naszego domu”, z nas samych, aby dotrzeć do krańców świata i głosić wszędzie Pana Jezusa, Zbawiciela świata”.
Możemy opowiadać jej o naszych troskach i radościach, o naszych potrzebach i powodach do wdzięczności. Możemy przy niej nikogo nie udawać. Ona naprawdę rozumie i nie ocenia. A jej wskazówki są niezawodne i nie wyprowadzą nas na manowce.
Agata Rujner
Doktor teologii moralnej, pracownik Akademii Katolickiej w Warszawie. Prowadzi kanał „Prawie Morały” na YouTubie i w mediach społecznościowych. W przystępny sposób wyjaśnia moralność katolicką. Jest wrażliwa na piękno i muzykę.