O kreatywności
Kreatywność to umiejętność tworzenia czegoś nowego. Czyli wychodzi nam, że obok zdolności do kochania, kreatywność to jedna z tych cech, […]
Kreatywność to umiejętność tworzenia czegoś nowego. Czyli wychodzi nam, że obok zdolności do kochania, kreatywność to jedna z tych cech, które czynią nas podobnymi do samego Boga. Jedynego tak naprawdę Kreatora totalnego. Dla wierzących to oczywista oczywistość – jedynie Bóg potrafi z niczego stworzyć coś nowego. Boska zdolność do kreacji niczym nie jest ograniczona. Człowiecza tym, co zechciał stworzyć i zaplanować dla nas Bóg. Nie jesteśmy w stanie przekroczyć granic, które poprzez naturę postawił nam Naczelny Kreator. Jeśli wydaje się nam, że przekraczamy nieprzekraczalne, to tylko tak nam się wydaje. Często jesteśmy jak dzieci bawiące się klockami. One myślą, że tworzą coś zupełnie nowego. A tymczasem bawią się jedynie tym, co wymyślili i dali im do rąk dorośli.
Czyli ludzka kreatywność to nie tyle tworzenie czegoś nowego, ale odkrywanie tego co już dawno temu wymyślił dla nas Bóg. I to nie jest tak, że kreatywność związana jest głównie z muzyką czy plastyką. Czy sztuką w ogóle. Jest tak, że całe życie polega na kreatywności. Bóg stworzył świat tak niewyobrażalnie złożonym i pięknym, że do końca świata będziemy odkrywać w nim coś nowego. Do końca świata będziemy kreatywni. Kreatywny był Einstein, kiedy ogłaszał teorię względności. Ale kreatywne jest też dziecko, które odkrywa, że po podniesieniu kranu leci z niego woda.
W muzyce najcudowniejsze jest doświadczanie tego nieporównywalnego z niczym procesu tworzenia. Jako muzyk będę tendencyjny. Tego, kiedy z chaosu dźwięków, akordów, brzmień, rytmów i temp powstaje coś sensownego, pięknego, wyjątkowego. Możliwości tej kreacji praktycznie są nieskończone. Pisałem kiedyś o tym. 12 dźwięków. Arsenał instrumentów. Paleta brzmień. Ocean inspiracji. Tajemnica.
Jak napisać piosenkę?
To bardzo proste. Niedawno, bo kilka dni temu, brałem udział w przepięknej uroczystości wręczenia Medali Świętego Brata Alberta. To wyróżnienie przyznawane osobom szczególnie zasłużonym w niesieniu pomocy osobom niepełnosprawnym. No i tam, na scenie w czasie wielkiego grande finale, razem z teatrem Exit dokonał się spontaniczny akt kreacji. I to zbiorowej. Z widowni wchodzi na scenę grupa ochotników. Jeden z nich dostaje do rąk Księgę Psalmów. Tą w tłumaczeniu Miłosza. I z zamkniętymi oczami losuje jeden z nich. Padło bodajże na 47. Potem czytamy i wybieramy werset najbardziej refrenogenny. Zapisujemy go czarnym markerem na wielkiej białej tablicy. Teraz do akcji wkracza kolejny ochotnik. Każę mu zaśpiewać ten zapisany na tablicy werset. On spanikowany – ale ja nie znam melodii! My też! – odpowiadam – bo ona jeszcze nie istnieje! No i chłopak przyparty do muru coś tam zaczyna nucić. Szybko przechwytuję te dźwięki, dorzucam kilka akordów i po kilku sekundach cały Teatr Słowackiego w Krakowie śpiewa piosenkę, która przed chwilą jeszcze nie istniała. To znaczy istniała, ale u Pana Boga w folderze. Myśmy ją tylko z niego ściągnęli na nasz dysk. I do tego jakby było mało, na scenę zapraszamy samą Annę Dymną, która pomiędzy refrenami spontanicznie recytuje pozostałe fragmenty Psalmu. Fontanna kreatywności.
Ale kreatywność nie zawsze jest mile widziana. W szkołach często nauczyciele wolą uczniów schematycznych i posłusznie poruszających się po wyznaczonych wcześniej ścieżkach. Bo tacy, którzy mają niestandardowe podejście do problemu bywają kłopotliwi. A nawet często stwarzają ryzyko obnażenia słabszych stron nauczyciela, na co tradycyjny, spięty belfer nie może sobie oczywiście pozwolić. Tymczasem kreatywne myślenie jest w matematyce podstawą wszelkiego postępu. Gdyby nie tacy kreatywni, nieszablonowi uczniowie, dzisiejsi belfrowie nie mieliby czego uczyć. Jest cały szereg problemów matematycznych, które wciąż czekają na niestandardowych, kreatywnych odkrywców. Mój ulubiony to oczywiście ten związany z hipotezą Riemanna. Ileż kreatywnej energii zużyto już, by go rozwiązać. Wciąż bez efektu.
A kreatywność w wierze? Kiedy zaczyna być herezją? Problem granic nam się pojawił. Kreatywność w życiu rodzinnym polega na szukaniu nowych środków i sposobów, by życie rodzinne czynić lepszym. Albo przynajmniej nie gorszym. Jeżeli jakieś działanie nie służy takiemu dobru, to już nie jest kreatywność, ale destrukcja. Z wiarą podobnie. Dobra więź z Bogiem to nienaruszalna podstawa. Można kreatywnie kombinować na wszystkie możliwe sposoby jak się modlić, uwielbiać, uświęcać, ewangelizować. Ale jak coś uderza w tą podstawę, to ja bym tego kreatywnością nie nazwał. Są wartości w naszym życiu fundamentalne i nienaruszalne. To chyba wszyscy się zgodzimy. Kreatywność musi im służyć. Więc bądźmy kreatywni. Nieograniczone pole możliwości, by nasze już piękne życie uczynić jeszcze piękniejszym.
Adam Szefc Szewczyk
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.