Jak dożyć setki?
Jest pięć takich miejsc na ziemi, gdzie śpiewać komuś na urodziny 100 lat! to obciach. To Niebieskie Strefy, czyli: Sardynia […]
Jest pięć takich miejsc na ziemi, gdzie śpiewać komuś na urodziny 100 lat! to obciach. To Niebieskie Strefy, czyli: Sardynia (Włochy), Ikaria (Grecja), Nicoya (Kostaryka), Loma Linda (USA), Okinawa (Japonia).
To takie miejsca, gdzie cywilizacja nie zdążyła jeszcze zrobić takiego spustoszenia jak w pozostałych częściach świata. To takie miejsca, gdzie ludzie żyją długo i szczęśliwie. To takie miejsca, gdzie doczekanie trzycyfrowej liczby urodzin nikogo nie dziwi. Jak to możliwe? Okazuje się, że sprawa jest prostsza niż nam się wydaje. Po kolei.
Sardynia
Tutaj szacunek do człowieka rośnie wraz z jego wiekiem. Inaczej niż gdzie indziej. Tutaj nie ma domów starców ani innych instytucji opieki społecznej. Bo nie ma takiej potrzeby. Starzy ludzie do końca życia otaczani są tutaj czcią i miłością. Są traktowani jak skarb. A skarbów nie wyrzuca się z domu. Tutaj najdłużej żyją faceci. Jak wygląda ich codzienne życie? Normalnie. Wypasają kozy i owce. I uprawiają przydomowe ogródki. Dużo ruchu i słońca. Wśród sardyńskich 100 latków nie notuje się przypadków otyłości. Dieta jest prosta: warzywa, owoce, pełne ziarno, kozie mleko. Oczywiście świeże, bo te pasteryzowane czy UHT w naszych sklepach to czwarta biała śmierć. Mięso jada się tutaj bardzo rzadko. Zwykle w niedzielę albo od innych specjalnych okazji. Długowieczni sardyńczycy dbają o życie duchowe. Większość to katolicy. Niedzielne Msze święte i ufność w Bożą opatrzność to tutaj chleb powszedni. No i poczucie humoru. Oni wiedzą, że śmiech to zdrowie. I co ważne – nie są pazerni. Cieszą się tym co mają.
Ikria
Powiadają, że tutaj ludzie zapominają umierać. Nikt się tu nie spieszy. Zegarki mogły by nie istnieć. Wyspa jest górzysta, więc aktywność fizyczną jej mieszkańcy mają w pakiecie. Słońce też. Podobnie jak na Sardynii, bardzo ceni się tutaj wartości rodzinne, silne więzi społeczne i osoby starsze. Zjawisko otyłości wśród tutejszych stulatków też nie istnieje. Je się tutaj trzy razy dziennie. Najważniejszy i najbardziej obfity posiłek to ten w środku dnia. Śniadanie i kolacja zdecydowanie skromniejsze. Podstawą diety są nieprzetworzone produkty roślinne. Mięso jada się od święta. Poza tym ikaryjczycy codziennie wciągają łyżeczkę miodu i piją ziołowe herbatki. Sztandarowa dla Ikarii jest historia Stamatisa Moraitisa. To ikaryjczyk, który po drugiej wojnie światowej znalazł się w USA. Tam ożenił się z Greczynką, spłodził dzieci i dorobił się domu i samochodu. Jednak po kilku latach ciężkiego i stresującego życia Stamatis trafił z niepokojącymi objawami do szpitala. Diagnoza była miażdżąca – rak płuc. Dawano mu 6 – 9 miesięcy życia. Stamatis, by oszczędzić na pogrzebie postanowił wrócić z żoną na Ikarię i tu umierać. Po przyjeździe do Grecji zamieszkali w domku jego ojca. Stamatis zaczął codziennie chodzić do pobliskiej cerkwii, by modlić się o dobrą śmierć. Wieczorami spotykał się ze znajomymi i wiedząc, że nie ma nic do stracenia, żartował i pił lokalne czerwone wino bez siarczanów. Wiosną posiał warzywa w ogródku, codziennie pracował w winnicy i niewielkim gaju oliwnym. I choć trudno w to uwierzyć, był szczęśliwy i czuł się coraz lepiej. Minął rok, kolejny i kolejny, a spodziewana kostuchna nie nadchodziła. Bo nie miała po co. Po dziesięciu latach postanowił odwiedzić dorosłe już dzieci w USA. Zajrzał też do szpitala, by odwiedzić lekarzy, którzy przepowiedzieli mu śmierć. Żaden z nich już nie żył. Stamatis Moraitis zmarł w 2013 r. we śnie, w wieku 103 lat.
Nicoya
W zasadzie będę musiał się powtarzać. Bo znów jest dieta złożona z nieprzetworzonych warzyw i owoców, mięso od czasu do czasu, jeden posiłek obfity w ciągu dnia. Dużo wody, wiara, więzi rodzinne i wspólnotowe, aktywność fizyczna. Itd itd. To zaczyna być nudne. Ale jakże skuteczne. Okazuje się, że recepta na długie i szczęśliwe życie jest banalnie prosta. I do tego w zasięgu ręki każdego z nas. Tyle tylko, że dożycie stu lat to nie jest kwestia jakiejś specjalnej diety, extra suplementów czy chodzenia raz w tygodniu do fitness klubu. To kwestia stylu życia. Zwykłego, codziennego, bez fajerwerków. Dzisiejsi stulatkowie nie stosują drakońskich diet ani odżywek, nie katują się na siłowni by nabrać masy, nie jeżdżą autem, gdy nie muszą, nie smażą godzinami na plaży, nie upijają się na imprezach, nie znieczulają się narkotykami, grami, telewizją, nie muszą uprawiać sportów ekstremalnych, by poczuć że żyją. Nikomu nie muszą niczego udowadniać, nie muszą być kimś kim nie są. Nie oczekują od życia nie wiadomo czego, bo cieszą się z tego co mają i kim są. Wszystko oddając w bezgranicznym zaufaniu sile wyższej. To zaoszczędza im stresu – raka toczącego współczesne społeczeństwa. Jakie to proste.
Gdyby spróbować zebrać to wszytko do kupy, wyszło by, że recepta na długie i szczęśliwe życie, jest przez nas równie znana co niestosowana:
- naturalna aktywność fizyczna
- właściwe odżywianie
- służba innymi i cel w życiu
- brak pośpiechu
- pielęgnowanie więzi z tymi, których kochasz i którzy ciebie kochają
- powierzanie wszystkiego sile wyższej. Czyli (będę tendencyjny) Bogu.
Kane Tanaka z Fukuoki, 116 letnia japonka została uznana przez Księgę rekordów Guinnessa za najstarszą żyjącą osobą na świecie. Zapytana, co było najszczęśliwszą chwilą w jej życiu, odpowiedziała – teraz. Nazwałbym to intuicją nieba. Bo choć ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało to ja czuję, że niebo jest jakimś wiecznym, niepojętym tu i teraz. Kiedy czytałem o życiu stulatków z Niebieskiej Strefy, miałem wrażenie, że to opisy rajo-pochodnych wysp, na których wciąż pobrzmiewają echa Edenu. Nie wiem jak was, ale mnie Niebieska Strefa mega zainspirowała. 100 lat to może za dużo, ale skoro to co mi pozostało można przeżyć lepiej, to dlaczego nie?
Adam Szefc Szewczyk
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.