13 sierpnia| Artykuły

List do matki Thomasa Edisona. niezwykła historia, która wydarzyła się naprawdę.

Pewnego dnia Thomas Edison wrócił do domu i wręczył swojej matce kartkę papieru. Od tego wysztko się zaczęło.

Powiedział: mój nauczyciel kazał mi ją wręczyć tobie. Oczy matki były pełne łez gdy czytała na głos treść listu: Pani Edison, Pani syn jest za mądry, by uczęszczać do naszej szkoły. Proszę, by od tej chwili sama Pani zajęła się jego edukacją, bo my nie jesteśmy w stanie sprostać wymaganiom Pani syna. Tak rozpoczęła się edukacja domowa jednego z największych wynalazców wszech czasów. Dorosły już Edison, po śmierci swojej matki, znalazł ów list. Gdy go przeczytał, nie umiał powstrzymać łez. Rzeczywista treść listu brzmiała: Pani Edison, Pani syn jest według nas niedorozwinięty. Prosimy go zabrać ze szkoły, bo się do niej nie nadaje. Później Edison napisał w swoim dzienniku: Thomas Edison był dzieckiem opóźnionym w rozwoju, który dzięki swojej bohaterskiej matce został geniuszem stulecia. 

Cztery możliwości

Czy coś wam ta historia przypomina? Oczywiście. Brzydkie kaczątko. Ale to nie jest stała życiowa reguła. Życie jest zbyt złożone i nieprzewidywalne, by można było zastosować w nim jakiś jeden egzystencjalny wzór. To znaczy taki wzór jest, ale o tym trochę później. Prawda jest taka, że możliwy jest każdy wariant. Widzę ze cztery. Ktoś rodzi się brzydkim kaczątkiem i pozostaje nim do końca życia. Albo staje się, jak u Andersena pięknym łabędziem. Może być i tak, że, ktoś rodzi się pięknym łabędziem (syndrom cudownego dziecka) i takim pozostaje. I czwarta opcja – piękny łabędź z czasem staje się brzydkim kaczątkiem. I bądź tu mądry.

Przypadek?

Podobną historię jak z Edisonem mamy u jednej z najwybitniejszej tancerek i choreografów naszych czasów, Gillian Lynne. W dzieciństwie miała spore problemy ze skupieniem uwagi na lekcjach. Ciągle się ruszała, była nieuważna, a nauczyciele kompletnie nie umieli sobie z nią poradzić. W końcu matka zabrała ją do psychologa. I to właśnie ten psycholog dostrzegł w niej pięknego łabędzia. Po wysłuchaniu tego co matka Gillian ma do powiedzenia, włączył radio z muzyką i zostawili dziewczynkę samą w gabinecie. Przez uchylone drzwi zaczęli ją obserwować. Ta, gdy tylko usłyszała muzykę, zaczęła tańczyć. Wtedy lekarz powiedział: Pani Lynne, Gillian nie jest chora. Ona jest tancerką. Co by było, gdyby Gillian trafiła do innego lekarza, który przepisałby jej leki uspokajające i zalecił terapię? Co by było, gdyby matka Thomasa Edisona uwierzyła dyrektorowi szkoły i skierowała go do poradni psychologiczno – pedagogicznej, gdzie najpewniej usłyszała by diagnozę, że ma syna dyslektyka, który potrzebuje reedukacji? Pewnie żarówkę wymyśliłby kto inny, ale Thomas Edison stałby się nieszczęśliwym, niespełnionym człowiekiem.

To nie wyjątki

Lista tak zwanych cudownych dzieci jest spora. Sho Yano jest Amerykaninem pochodzenia japońsko-koreańskiego. Jego iloraz inteligencji wynosi 200 punktów. W wieku 3 lat grał utwory Chopina, a gdy skończył 12 lat rozpoczął studia medyczne jako najmłodszy student w historii. Kim Ung-Yong zdobył tytuł doktora, gdy miał zaledwie 15 lat. Jako 4-letni chłopiec mówił płynnie po japońsku, koreańsku, niemiecku i angielsku. Dwa lata zajęło mu opanowanie trzech kolejnych języków; hiszpańskiego, chińskiego i wietnamskiego. Gdy skończył siedem lat, dostał zaproszenie do współpracy z NASA. Akrit Jaswal w wieku siedmiu lat przeprowadził pierwszą operację. Jako nastolatek leczył dzieci, których nie stać było na profesjonalną opiekę medyczną. Świat o nim usłyszał, gdy zoperował dłoń poparzonej dziewczynki i przywrócił jej pełną funkcjonalność. Po tym sukcesie z łatwością dostał się na medycynę i skończył ją z wyróżnieniem. Pierwsze słowa Michael Kearney wypowiedział jako czteromiesięczne niemowlę, gdy miał 10 miesięcy zaczął czytać. Zasłynął jako najmłodszy absolwent wyższej uczelni. Miał zaledwie 10 lat, gdy skończył studia. W wieku 17 lat został wykładowcą akademickim. Ponadto wygrał milion w „Milionerach” i został zwycięzcą w programie „Gorączka złota”. To się nazywa mieć szczęście. Aelita Andre ma dopiero 8 lat, a odniosła już sukces w malarstwie współczesnym. Jako malarka debiutowała mając zaledwie 9-miesięcy. Po raz pierwszy wystawiono jej abstrakcyjne obrazy, gdy miała zaledwie 4 lata. Obrazy małej Australijki sprzedają się w szybkim tempie. Gregory Smith urodził się w 1990 roku. W wieku dwóch lat potrafił płynnie czytać, a gdy skończył 10 lat rozpoczął studia wyższe. Jest założycielem fundacji International Youth Advocates (Międzynarodowi Młodzi Adwokaci). To prawdziwy mówca, który już cztery razy był nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.

Masz to w sobie

Tak zwane genialne dzieci stanowią zaledwie 0,2 % populacji. Czy to znaczy, że pozostałe 99,8% ma pecha, bo urodzili się jako zwykli? Bzdura. Takie myślenie to paskudny wirus dzisiejszego świata. Teologiem nie jestem, ale wiem, że rdzeniem grzechu jest porównywanie. Wracam do myśli o uniwersalnym kluczu egzystancjalnym. Jest bardzo prosty: wszyscy jesteśmy geniuszami. Wszystko co stworzył Bóg jest genialne. Każde źdźbło trawy i każde drzewo. Każda mrówka i każdy słoń. Tym bardziej każdy człowiek. To, że różnimy się w świetle światowych „oceniarek”, to zupełnie inna para kaloszy. To jak ubrania, w których chodzimy. Może w jednych wyglądamy lepiej, w innych gorzej. Ale to przecież nie one decydują o naszej rzeczywistej wartości. Boga kompletnie nie obchodzą talenty w jakie jesteśmy na tym świecie przyodziani, a jedynie to, jak je wykorzystujemy dla kochania innych. Reszta to miedź brzęcząca i cymbał brzmiący. Każdy rodzic powinien dać swojemu dziecku, to co każdemu człowiekowi daje Bóg – poczucie bezwarunkowej miłości i przekonanie o byciu kimś cudownym, niepowtarzalnym i jedynym. Miłość moi drodzy, miłość! Nawet taki antyreligijny Lennon wyśpiewał jedną z najbardziej biblijnych fraz rock’and’rolla: All You need is love!

Nie wiem, czy w rzeczywistości Thomas Edison był człowiekiem szczęśliwym czy nie. Ale jeśli był, to na pewno nie z powodu wymyślenia żarówki czy płyty gramofonowej. Jeśli był szczęśliwy, to tylko dlatego, że kochał i był kochany. Geniusz miłości jest obecny w sercu każdego człowieka. Bóg może stworzyć kogoś bez talentu do muzyki czy sportu. To są sprawy poboczne. Ale stworzyć kogoś kompletnie niezdolnego do miłości? Niemożliwe. 

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.