Photo by Mitch Lensink on Unsplash
9 października| Artykuły

Co nas ogranicza?

Jedni mówią, że jesteśmy ograniczeni, inni, że nie. Jedni, że człowiek może wszystko, inni, że nie. Jedni mówią, że w życiu wszystko jest możliwe, inni, że nie. Tak czy siak, nasza wolność to wartość permanentnie zagrożona. Smartfon. Wróg publiczny naszej wolności nr 1. Najmocniejszy łańcuch współczesnego człowieka. Klatka. Natręctwo. Uzależnienie. Tak się mówi. Ale to nieprawda. Smartfon to tylko martwy przedmiot, który nic nie może. Wróg jest zawsze wewnątrz nas. 

Jedni mówią, że jesteśmy ograniczeni, inni, że nie. Jedni, że człowiek może wszystko, inni, że nie. Jedni mówią, że w życiu wszystko jest możliwe, inni, że nie. Tak czy siak, nasza wolność to wartość permanentnie zagrożona. Smartfon. Wróg publiczny naszej wolności nr 1. Najmocniejszy łańcuch współczesnego człowieka. Klatka. Natręctwo. Uzależnienie. Tak się mówi. Ale to nieprawda. Smartfon to tylko martwy przedmiot, który nic nie może. Wróg jest zawsze wewnątrz nas. 

Są tacy, którzy skapitulowali w walce o własne marzenia. Uznali, że są jedynie listkiem unoszonym przez wiatr. Albo zdechłą rybą płynącą z prądem. Ktoś im wmówił, że walka nie ma sensu. Że zdolność człowieka do kierowania własnym życiem to jeden z największych mitów ludzkości. Że ostatecznie jesteśmy tylko tym, kim jest nam dane być. Bo, jak mawiał John Lennon, nie można być tym kim się nie jest. Frustracja jest nieunikniona, kiedy przez większość naszego życia jedynym bohaterem, którego udaje nam się naśladować jest Syzyf. Każdy chyba zna ten smak. A Lennon miał rację. Tylko, że w ramach tego, kim jesteśmy, możemy więcej niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić. Ograniczenia, które dał nam Bóg są nie do ruszenia. On zaplanował nas takimi jakimi jesteśmy i takimi pozostaniemy na zawsze. Ale ograniczenia, które nakładamy sobie sami możemy ruszyć. A nawet powinniśmy. Ewangelia daje nam kompletny program przełamywania tych ograniczeń. Bo, jak mówi święty Paweł, ku wolności wyswobodził nas Chrystus. 

1. Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego Łk 9,62

Przeszłość to jedna z tych rzeczy, które ograniczają nas najbardziej. Paraliżuje naszą teraźniejszość i przyszłość. Czasu nie da się cofnąć. Bez względu na to, jak bardzo złe rzeczy wydarzyły się w przeszłości, nie da się tego zmienić. Jedyne co nam zostało, to wybaczyć, prosić o wybaczenie i zacząć żyć nowym życiem. Tu nie chodzi o amnezję. To było by zbyt proste. Próbuję sobie wyobrazić, gdyby w aptekach sprzedawano leki amnezyjne. Działało by to tak, że wybrane przez nas fakty z życia byłyby po prostu wykasowywane z naszej pamięci. Tak jak pliki z komputera wyrzuca się do kosza, a kosz opróżnia. Uchroń nas Panie przed takim dobrodziejstwem. Tu nie chodzi o to, by zapomnieć. Chodzi o to, by świadomie zaakceptować i wybaczyć. Wybaczyć innym. To nie ci, którzy nas skrzywdzili potrzebują naszego wybaczenia. To my go potrzebujemy. Tak długo, jak długo nosimy w sobie żal czy nienawiść wobec naszych krzywdzicieli, tak długo jesteśmy jak wilk z zaszytymi w brzuchu ciężkimi kamieniami. Wybaczyć sobie. Dać sobie prawo do słabości, bo tak naprawdę jesteśmy słabi. Nie umiemy wybaczyć sobie, bo nie umiemy uznać, że jesteśmy słabi i ułomni. To pycha w najczystszej postaci. Wybaczyć Bogu. Porzucić absurdalne zarzuty wobec Wszechmocnego o to, że dał nam wolność. Upadek jest nieuniknioną ceną wolności. Wolność to ryzyko miłości. 

2. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą Mt 10,28

Lęk przed opinią innych ludzi. Potwornie mocny paralizator naszej wolności. Obsesja na punkcie aprobaty otoczenia ustala kierunek naszego życia. Lekceważymy to co naprawdę myślimy i to kim naprawdę jesteśmy jedynie w zamian za nędzne poklepywanie po ramieniu. Próba zadowolenia wszystkich naokoło to przekleństwo życia. Znajomy kapłan powiedział mi kiedyś: jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził. Po czym dodał: nawet Jezusowi się to nie udało… Zadawajmy sobie często pytanie: czy robię to co ja chcę, czy to czego oczekują ode mnie inni? Z wewnętrznego przekonania, czy ze strachu przed dezaprobatą? Znam przypadek dziewczyny, która stojąc przed ołtarzem ze swoim narzeczonym zdobyła się na wielką odwagę i powiedziała NIE. Nie dla żartu. Nie na złość komuś. Postąpiła zgodnie ze swoim najgłębszym przekonaniem. To małżeństwo nie było pragnieniem jej serca. Lęk przed reakcją ludzi okazał się słabszy niż chęć stanięcia w prawdzie. I tak uratowała życie swoje i swojego narzeczonego. Bez względu na to ile bólu kosztowała ta decyzja. Znam też przypadek dziewczyny, która w bardzo pobożnej wspólnocie została poproszona o danie świadectwa wiary. Stanęła przed mikrofonem i chwilę milczała. W końcu wydusiła z siebie: Nie mam nic do powiedzenia. Straciłam wiarę. Nie chcę udawać kogoś kim nie jestem. Dlatego odchodzę. I odeszła. Odejście z Kościoła to nic wesołego. Ale szczerość tej dziewczyny budzi szacunek. Ufam, że Bóg dotrze do niej w jakiś sposób i że wróci. Czujecie, ile warte będzie wtedy jej świadectwo? 

3.  Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Mt 7,7

Nie zdobywamy jakiegoś szczytu zwykle nie dlatego, że jest to niemożliwe, ale dlatego, że w to nie wierzymy. To, że coś jest niemożliwe to jedynie opinia, a nie fakt. Jezus sam mówi, że wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Przekonania ograniczają nas jak ciasne gorsety, które kiedyś ktoś nam założył. Mogą być świadome lub nie. Zdominowały nasz sposób myślenia przez kontakt z naszym najbliższym otoczeniem. Z rodziną, środowiskiem szkolnym, wspólnotą, społeczeństwem. Niestety nie wszystko co powie rodzic albo ksiądz jest słuszne i budujące. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy popełniamy błędy. Grzech podcina nam skrzydła i sprawia, że wiara w siebie ulatnia się jak powietrze z przekłutego balonu. Ktoś chce nam tą wiarę przywrócić. Ktoś, kto ma antidotum na truciznę grzechu. Ktoś, kto sam tym antidotum jest. Zmień sposób myślenia, a zmieni się twój sposób działania. Zmień swój sposób działania, a zobaczysz, że to co do tej pory wydawało się nierealnym będzie w zasięgu twoich rąk. Wiem, że to czasem wydaje się tak trudne, że aż po prostu niewykonalne. Wtedy pomyśl sobie tak: efekt mojej walki jest niezależny ode mnie. Ale to, czy będę walczył, czy się poddam, to już moja osobista decyzja. I wiesz co odkryjesz? To, że walka jest w tym wszystkim najpiękniejsza. Piękniejsza nawet od samego zwycięstwa. Dwóch Augustynów jest autorami tych dwóch myśli. Trudno o lepsze podsumowanie tej części: Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. I drugie: Nie ma nic bardziej rozczarowującego, niż spełnione marzenia. 

4. Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem Łk 14,26

Prawdopodobnie relacje z tymi, których kochamy są dla nas najważniejszą rzeczą na świecie. Bo to jest ważna rzecz. Ale nawet relacja z najbliższą nam osobą może być toksyczna, egoistyczna i ograniczająca naszą wolność. Jeżeli więź z drugim człowiekiem jest głównym sensem naszego istnienia i jedynym źródłem poczucia własnej wartości, to jest to bardzo niepokojące i bardzo egoistyczne. Drugi człowiek zawsze może zdradzić albo odejść. I co wtedy? Życie traci sens i jedynym wyjściem wydaje się sznurek. Tak się niestety dzieje. Takie toksyczne uczepienie się drugiego człowieka niby wynika z miłości. A to kompletna bzdura. Bo stoi za tym pełzający egoizm. Tkwimy w takich związkach zwykle bardziej dla zaspakajania własnych potrzeb niż z miłości. Grają tu nasze, często podświadome deficyty typu brak poczucia bezpieczeństwa, strach przed utratą i jakieś nieprzepracowane lęki. Jan Paweł II mówił jasno o tym, że w kochaniu najbardziej chodzi o dobro tego drugiego, a nie siebie. Znienawidzić samego siebie to znaczy przestać liczyć tylko na własne siły. Wiara w siebie ma sens tylko wtedy, kiedy jest budowana na złotej regule: wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. 

5. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie! Łk 16,13

Kasa rządzi światem. Ameryki nie odkryłem. Niektórzy mamonę nazywają gównem demona. Tu jest wszystko jasne. Pieniądz to w naszych sercach realna konkurencja dla Boga. Zamiast na nim, opieramy swoje bezpieczeństwo na pełnym koncie. To dobrze płatna praca, a nie dobry Bóg daje nam bardziej poczucie stabilności. To mamona sprawia, że czujemy się bezpiecznie. 

Jako młody chłopak grałem namiętnie w ducę. Taka gra z monetami, narysowaną na ziemi linią i wydrążonym w niej dołkiem. Byłem w tym dobry. Moja niebieska sakiewka zapełniała się z każdą wygraną grą. Ogrywałem wszystkich. Kiedyś nawet zagrałem z osiedlowym postrachem, starszym o kilka ładnych lat niejakim Orelem. Babok był, nie powiem. Ale grałem najlepiej jak potrafiłem. I ograłem go. A on nie spuścił mi za to lania. Po prostu odwrócił się na pięcie i poszedł w swoją stronę. Czułem, jak pękata, niebieska sakiewka zdobywa coraz większą kontrolę nad moim młodym sercem. Kilka razy dziennie liczyłem wszystkie monety, by sprawdzić ile tego mam. Taka mała obsesja. I pewnego dnia stało się coś, czego do dzisiaj nie potrafię zrozumieć. Zabrałem z domu sakwę, stanąłem na środku osiedlowego, betonowego boiska i krzyknąłem: ej, chodźcie, coś wam dam! I zrobiłem to. Otworzyłem worek i rozsypałem wszystkie pieniądze wokół siebie. Chmara dzieciaków rzuciła się natychmiast na kolana i zaczęła zagarniać w swoją stronę jak najwięcej monet. To był żałosny widok. Moja niebieska sakiewka była pusta. A ja? A ja poczułem się wolny. Wolność jest w nas. Czy jakoś tak.

adam szefc szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.