Photo by Joshua Earle on Unsplash
6 listopada| Artykuły

Jak poznać siebie?

Powiadają, że tylko Bóg może człowiekowi pomóc poznać siebie. O tym, że człowiek nie może sam siebie zrozumieć bez Chrystusa […]

Powiadają, że tylko Bóg może człowiekowi pomóc poznać siebie. O tym, że człowiek nie może sam siebie zrozumieć bez Chrystusa wiemy od JPII. Tylko w świetle Bożego Słowa możemy poznać prawdę o nas samych. Brzmi fajnie. Ale obawiam się, że takie górnolotne słowa to często puste słowa. Ja bym bardzo sobie życzył, żeby to zadziałało w praktyce. Konkretnie w moim przypadku. Z Biblią jestem na Ty już od dziecka praktycznie. Do kościoła chodzę, modlitwa jest, rekolekcje i takie różne kuracje na duchowy wzrost też. Nie irytujcie się. Podbieram Was. Nie wiem, może źle czytam, do kościoła chodzę, bo tak trzeba, może modlę się byle jak, a na rekolekcjach bywam dla towarzystwa, a nie dla Boga, ale sam dla siebie wciąż jestem największą zagadką we wszechświecie. Gdzie jest lustro naszego wnętrza?

Jestem stworzeniem Boga. Jego dzieckiem. Ukochanym. Czy to wszystko co wypada wiedzieć na swój temat? A co jak nie czuję się kochany? Może ważniejsze od tego kim jestem jest to, co powinienem robić?

Co na to nauka?

Nasza konstrukcja psychiczna, emocjonalność, jądro osobowości – to prawdopodobnie jest nasz constans. W Dunedin w Nowej Zelandii przeprowadzono ulra-ciekawy eksperyment. Precyzyjnie określono temperament wszystkich dzieci, które tam przyszły na świat. Eksperyment trwał wiele lat. Niemowlaki stawały się dziećmi, młodzieżą, a w końcu dorosłymi. Okazało się, że ci, którzy w niemowlęctwie wykazywali dużą pobudliwość, emocjonalność, nad-aktywność i problemy w kontroli własnego zachowania wyrastali na osoby z problemami w szkole, w pracy, w kontaktach z rodziną i rówieśnikami. A nawet częściej popadali w konflikty z prawem. Tak, są pewne cechy przekazane nam w genach, które ujawniają się już tuż po urodzeniu, z którym w zasadzie się nie dyskutuje. Można je wzmacniać czy osłabiać, pracować nad konkretnymi reakcjami w konkretnych sytuacjach, ale pewna oś temperamentu jest niezmienna. To nasze cechy. Sangwinik całe życie będzie sangwinikiem. Choleryk cholerykiem, melancholik melancholikiem, a flegmatyk flegmatykiem. Nawet jeśli choleryk nauczy się reagować jak sangwinik, to to wciąż będzie choleryk. No i co? No i nic. I z kościelnych ambon i z psychologicznych gabinetów słyszę dwa jakby wykluczające się komunikaty: pracuj nad sobą vs zaakceptuj siebie takim jakim jesteś. Wbrew pozorom da się to jakoś pożenić. W punkt napisał o tym protestancki teolog Reinhold Niebuhr: Boże, daj nam pokorę, byśmy przyjęli w pokoju to, czego zmienić nie możemy, daj nam odwagę, aby zmienić to, co powinno być zmienione, i daj nam mądrość, abyśmy umieli odróżnić jedno od drugiego.

I to w trudnej sztuce poznawania siebie przyjąłbym jako punkt wyjścia. Cytowany wcześniej JPII powiedział też coś takiego: Boża miłość nie nakłada na nas ciężarów, których nie moglibyśmy unieść, ani nie stawia nam wymagań, którym nie moglibyśmy sprostać, jeśli wzywa, przychodzi z konieczną pomocą.

Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. 1 J 1, 8

To pierwsza z tych rzeczy, których zmienić nie możemy. Grzesznik, choćby nie wiem jak się starał być świętym (do czego zresztą jest wezwany sic!) zawsze będzie grzesznikiem. To pierwsza z tych prawd o nas, której bez pomocy Boga się nie dowiemy. A już na pewno jej nie zaakceptujemy. Bóg nie jest zainteresowany naszą świętością. Jest realistą. Natomiast jest zainteresowany naszą miłością. A wyrazem tej miłości są nasze starania właśnie. Przysłowie o dobrych chęciach, którymi wybrukowane jest piekło tego akurat nie dotyczą. Chęci i starania to nie to samo. Chęci to bierne planowanie podparte ewentualnie jakimś zapałem. Starania to chęci, które zamieniły się w czyn. Efekty starań to odrębny temat.

Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. 1 Kor 16, 6

To druga prawda o nas. Jesteśmy różni. Tak chciał Bóg. Jeżeli tego nie zaakceptujemy, będziemy męczyć się przez całe życie. A po co. Zawsze słyszałem, że Bóg ma dla każdego z nas plan. I że odkryć go i zaakceptować to najprostsza i prawdopodobnie jedyna droga do szczęścia. Są bogaci, biedni, wrażliwi, gruboskórni, mali, wielcy, mądrzy, prości. Każdy jest po coś. Każdego Bóg do czegoś przewidział. Często w wyniku jakiegoś fatalnego zauroczenia ubzduraliśmy sobie, żeby być kimś, kim w rzeczywistości nie jesteśmy. Dramat człowieka. Pytajmy Boga, jaki ma dla nas plan. Im wcześniej tym lepiej.

Szawle, bracie, przejrzyj! W tejże chwili spojrzałem na niego. On zaś powiedział: Bóg naszych ojców wybrał cię, abyś poznał Jego wolę i ujrzał Sprawiedliwego, i Jego własny głos usłyszał. Dz 22, 12

To kolejna prawda. Wiele możemy zmienić w naszym życiu. Nie wszystko, ale zazwyczaj więcej niż myślimy. Bóg może dokonywać cudów jakich chce. Może nawracać z największej zatwardziałości, zabierać nieuleczalne choroby, wyrywać z nałogów, dawać pomyślność w pracy, uzdrawiać chore relacje, wygrywać za nas bitwy. Ale może też dawać siły do walki i do błogosławienia za cierpienie. Co jest większym cudem – to że Bóg zabiera ci krzyż, czy to, że daje ci siłę do jego dźwigania? Nie pozbędziemy się nigdy naszej grzeszności. Będziemy się z nią bujać po tym świecie do ostatniego tchnienia. Ale możemy z nią walczyć. Zwycięzcą nie jest ten, kto wygrywa, ale ten, kto się nie poddaje. Walczmy i zmieniajmy w naszym życiu co się tylko da.

Jestem grzesznikiem, którego kocha Bóg i dla którego Bóg ma plan. Odkrywam ten plan i przyjmuję go w ciemno. Wtedy wszystko się poukłada. Odkryję, kim jestem, przestanę się gorszyć swoją grzesznością i zacznę wreszcie normalnie żyć.

adam szefc szewczyk

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.