Podnieś oczy i patrz
Od dzieciństwa dziwiła mnie historia z wężem na pustyni. Wiem że wszyscy ją znamy, ale mimo wszystko przeczytajmy ją raz […]
Od dzieciństwa dziwiła mnie historia z wężem na pustyni. Wiem że wszyscy ją znamy, ale mimo wszystko przeczytajmy ją raz jeszcze. Od góry Hor szli w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny». Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu. /Lb 21,4-9/
Nigdy nie mogłem zrozumieć sensu spoglądania na węża umieszczonego na palu. Niepojęta była też dla mnie głupota Izraelitów, którzy na węża nie spojrzeli. Z logiki zdania możemy wszak zrozumieć, że nie wszyscy się na to zdobyli. A przecież to nic trudnego. Trzeba było tylko na chwilę odwrócić głowę i spojrzeć w górę. Niewielkie wymaganie w stosunku do wagi przewinienia.
Dopiero z czasem pojąłem, że to, o co prosi Bóg, jest jednak niezwykle trudne. Jest czymś naturalnym, rozglądanie się za zagrożeniem kiedy wiem że ono jest blisko. Węże wijące się u nóg, w sposób oczywisty kierowały spojrzenie na ziemię. Pojawiały się myśli: gdzie postawić stopę, co zrobić by się nie zbliżył. Niektórzy z pewnością rozglądali się niepewnie wokół i sprawdzali każdy zakamarek, by przypadkiem gdzieś nie dopadł ich język i zęby węża. Izraelita, żeby spojrzeć w górę, musiał odwrócić wzrok od rzeczywistego zagrożenia. Musiał na moment przestać patrzeć na węże które wiją się wokół i zaryzykować tym, że go ugryzą ponownie. Jeśli natomiast był ugryziony, musiał na chwilę zrezygnować też ze swoich jakże praktycznych i realnych wysiłków na rzecz ratowania życia, (wysysania jadu itp.), po to, by poświecić chwilę na wpatrzenie się w węża wzniesionego na palu. Popełniony wcześniej akt nieufności wobec Boga, musiał więc odkupić aktem zaufania. Potrzebował przestać polegać tylko na sobie, a zdobyć się na akt wiary. Wcześniejsze czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli, musiał zamienić na wyznanie Bogu, że w Nim odnajduje całe swoje życie.
Są to bardzo ważne wskazówki dla nas, które mogą nam pomóc przeżywać czas naszej obecnej pustyni. Jest pokusa by ciągle wypatrywać zagrożenia i na nim skupić całą swoją uwagę. Niektórzy ciągle sprawdzają ile jest nowych zakażeń, gdzie wirus już dotarł, czy jest blisko, i z wypiekami na twarzy śledzą coraz to nowe wiadomości. Postępują tak, jak Izraelici wpatrujący się z uporem w węże. Marnują cenny czas, który mogliby wykorzystać do wzrostu. Pan Bóg mówi: nie tędy droga.
Czas pustyni nie jest czasem wypatrywania zagrożenia ale poszukiwania i przyjmowania łaski. Zamiast skupiać się na chorobie, wypatruj Boga. Pytaj Go, co chce w tym czasie ci pokazać. Dowiedz się ku czemu chce zwrócić twój wzrok. Może przypomni ci w tych dniach o dawno zapomnianej ascezie, może zechce byś wrócił do dawno porzuconych postanowień. A może po prostu chce na nowo nauczyć cię spędzać z Sobą czas. Ślepe wpatrywanie się w zagrożenie rodzi tylko lęk i jak się okazuje w przypadku Izraelitów – śmierć. Nie chodzi tutaj o bagatelizację. Tak jak Izraelici musisz być świadomy swojej sytuacji. Stosować posłusznie środki bezpieczeństwa. Ale i tak jak oni, do środków ludzkich musisz dołożyć zaufanie i wpatrzenie się w Boga. Potrzebujesz raz na jakiś czas odwrócić wzrok od ekranu komputera czy telewizora i wpatrzeć się w Niego. On jest blisko nawet teraz. Tylko trzeba odkryć sposób jego bliskości. Na pustyni był nim wąż wzniesiony na palu. A teraz? Szukaj. Na pewno znajdziesz. Tylko podnieś swój wzrok.
ks. Andrzej Nackowski
Wicedyrektor Wydziału Duszpasterstwa Ogólnego Diecezji Sosnowieckiej. Współorganizator Festiwalu Życia z ramienia diecezji Sosnowieckiej.