Kwadrans biblijny – Pyszna koKAINa
Przeczytaj: Rdz 4, 1-24 Kain – pierwszy potomek Adama i Ewy. Był pierwszy i ciągle czuł się pierwszy. Widać już […]
Przeczytaj: Rdz 4, 1-24
Kain – pierwszy potomek Adama i Ewy. Był pierwszy i ciągle czuł się pierwszy. Widać już pierwsze efekty grzechu pierworodnego rodziców. Pojawia się w człowieku skłonność do grzechu. Kain się jej nie przeciwstawił. Wręcz przeciwnie – pielęgnował. Próbował również to poczucie pierwszeństwa pogodzić ze składaniem ofiar Panu Bogu. Nie udało się, bo nie mogło się udać. Kain nie chciał dać Bogu pierwszych plonów ziemi. Jego brat natomiast dał to, co miał pierwsze. Pycha Kaina sprawiła, że nie dał tego, co pierwsze. Zachował to dla siebie, bo sam był dla siebie najważniejszy. Pycha okazała się narkotykiem, od którego szybko się uzależnił. Nie pomagało mu nawet to, że Pan Bóg do Niego mówił bezpośrednio (zob. Rdz 4, 6)! Pyszny narkotyk siał spustoszenie w życiu Kaina. Poprowadził go do zazdrości, sporu, bratobójstwa i totalnej znieczulicy. Smutna jest historia pierworodnego Adama i Ewy.
Czy jest coś większego niż pycha Kaina? Tak! Boże miłosierdzie! Ze zdziwieniem słuchałem kiedyś biskupa Grzegorza Rysia, który powiedział, że pierwsza historia o Bożym miłosierdziu to właśnie historia Kaina. Kain po zabójstwie brata dowiaduje się, że za karę będzie na ziemi tułaczem i zbiegiem. Zaraz jednak po tych słowach Bóg mówi, że ktokolwiek by zabił Kaina, poniesie siedmiokrotną (tj. nieskończenie) większą karę. Bóg ukarał Kaina, ale też okazał mu łaskę, bo zachował go przy życiu. Dał mu szansę na nawrócenie. Dlaczego? Bo miłosierdzie Boga jest większe niż ludzka pycha.
Nie wiemy do końca, jak ostatecznie sam Kain skorzystał z okazanego mu miłosierdzia. Wiemy jedynie, że odszedł od Pana i wiódł własne życie. Jego potomstwo jednak pogrążało na coraz większym dnie własnej pychy (Rdz 4, 17-24). My natomiast zastanówmy się, jak korzystamy z okazywanego nam nieustannie miłosierdzia. Żadna ustawa antynarkotykowa nie jest wstanie ochronić nas przed narkotykiem pychy! Ciągle jest na wyciągnięcie ręki z powodu naszej osłabionej natury, podatnej na grzech. Wielu ludzi dało się uzależnić do pychy, smakuje jej chętnie i często. Ona rodzi kolejne słabości, grzechy, upadki…
Nie pozwólmy uzależnić się od pychy! Nie próbujmy też udawać, że to nas nie dotyczy. To najczęściej zdradza, że mamy z tym problem. Może nam nawet wtedy nie pomóc nawet to, że Pan Bóg przemówi do nas bezpośrednio – to nie podziałało w życiu Kaina. Uwolnić z tego pysznego uzależnienia może jedynie Pan Bóg, który w Jezusie Chrystusie stał się pokornym sługą. Przez krzyż pokonał również panowanie ducha pychy, który raz po raz próbuje jeszcze zbierać żniwo w sercach ludzkich. Pozwól Jezusowi, aby zwyciężył dzisiaj w tobie ducha pychy! W jednym z Psalmów natchniony autor prosi: „Także od pychy broń swojego sługę, niech nie panuje nade mną! Wtedy będę bez skazy i wolny od wielkiego występku” (Ps 19, 14). Wolność od pychy stawia nas krok od nieskazitelności, czyli świętości, doskonałej czystości. Możemy ją osiągnąć, gdy żyjemy w prawdzie o sobie i w bliskości z Bogiem, który ogarnia nas swoim miłosierdziem.
Historia Kaina jest smutna, ale twoja i moja taka być nie musi…