unsplash.com
10 września| Artykuły

O co w tym wszystkim chodzi?

Myślę, że to pytanie towarzyszy nam już od dłuższego już czasu. Wakacje minęły. Nieco inne niż zwykle, ale każdy próbował […]

Myślę, że to pytanie towarzyszy nam już od dłuższego już czasu. Wakacje minęły. Nieco inne niż zwykle, ale każdy próbował jakoś tam odpocząć. Trudno jednak całkowicie się wyluzować, gdy ciągle wisi nad nami widmo pandemii. Mało tego, wielu bezustannie zadaje pytanie, czy to naprawdę się dzieje, a może padliśmy ofiarą jakieś powszechnej manipulacji? No i mnożą się teorie spiskowe…

Niełatwo się w takiej sytuacji połapać, bo przecież nie mamy dostępu do „prawdy”, to znaczy do „ostatniego dna” informacji, które są nam podawane. A tych informacji napływa do nas takie mnóstwo, że nie ma wystarczająco czasu, żeby się z nimi wszystkimi zapoznać, a co dopiero przeprowadzić, choćby namiastkowo, ich krytyczną analizę. Jestem wykształconym człowiekiem, a mimo to nie potrafię Wam powiedzieć dokładnie, co i jak…

Na pewno warto posłuchać opinii z różnorodnych źródeł. Mam tu na myśli rożne kraje, stacje TV, specjalistów z różnych dziedzin, itd. Potem i tak może się okazać, że nie da się z tego wszystkiego wyciągnąć żadnego konstruktywnego wniosku, ale myślę, że warto spróbować! W wypadkach wątpliwych nie wyłączam z góry nawet teorii spiskowych.

Ale kiedy nie mamy dostępu do odpowiednich informacji, może czasem lepiej po prostu przyznać się do niewiedzy, niż wymyślać niestworzone teorie?

W takim czasie jak ten odkrywam na nowo zaproszenie do zaufania. Jeśli wierzę w Opatrzność Bożą, to, gdy nie wiem, gdy nie mam wpływu na to, co się dzieje, ponawiam zaufanie Bogu i walczę o zbawienie moje i innych środkami duchowymi. Czy na przykład jeden dzień postu nie okaże się bardziej skuteczny niż jeden dzień bezowocnych dyskusji?

Inna sprawa, o której warto pamiętać, to odróżnienie dwóch zakresów naszego życia. Teraz będzie trochę filozoficznie. Pierwszy to zakres mojego realnego wpływu, rzeczy, które jestem w stanie zmienić, a drugi, to zakres moich zmartwień, który, co prawda, w części pokrywa się z zakresem moich wpływów, ale jednocześnie daleko poza ten pierwszy wykracza. Możemy martwić się dosłownie o wszystko, ale niestety nie mamy na większość z tych rzeczy wpływu. Chodzi o to, że dużo lepiej wyjdziemy na tym, jeśli naszą energię wykorzystamy, gdy skoncentrujemy się na obszarze, w którym mamy realną szansę coś zmienić, niż na nawet najbardziej zajmujących wydarzeniach, na które jednak nie mamy najmniejszego wpływu. Przykład. Niemal codziennie zadziwiam się, jak bardzo Kanadyjczycy zamartwiają się tym, jaki będzie wynik wyborów prezydenckich w USA. Wiadomo jednak dobrze, że nie mają prawa w nich głosować. Nie jest to więc ich obszar wpływu tylko zmartwień. Oczywiście dla Kanady istotne jest, kto będzie prezydentem w USA, ale Kanada nie ma ten fakt bezpośredniego wypływu…

Może ta myśl będzie dla nas pomocna, niekoniecznie w odróżnianiu informacji prawdziwych od fałszywych, ale przynajmniej w odróżnianiu informacji istotnych i użytecznych, a nawet sprawdzalnych, od tych, które podsycają jedynie ciekawość i rozpalają bezowocne dyskusje w sprawie pandemii…

o. Andrzej Jastrzębski OMI

Jest zafascynowany człowiekiem, dlatego prowadzi interdyscyplinarne badania integralnym ujęciem człowieka filozofii, teologii, psychologii i neurobiologii. Uzyskał doktorat z filozofii, habilitację napisał z teologii duchowości, jest również absolwentem studium psychoterapii KUL. Wykłada na Uniwersytecie św. Pawła w Ottawie (Kanada).