9 września| NINIWA Team

Górskie Bałkany, dzień 7-8. Bośniackie stopy

Po tygodniu wędrówki piechurzy przekroczyli pierwszą granicę i idą dalej dzikimi szlakami gór Bośni.

Dzień 7. Idziemy w dzicz

Nastała środa. Ruszamy z pięknej miejscowości, gdzie rozciąga się kanion i gdzie mieliśmy dostęp do wody oraz miejsca na ognisko.

Po całym dniu wędrówki w pięknej pogodzie zatrzymujemy się w mieście Plužine. Grupa jest zwarta i radosna. Na liczniku mamy 29 kilometrów.

Szukamy opcji, jak jutro przekroczyć granicę z Bośnią. Plan: wyjście z bośniackie góry, które są bardziej dzikie i mniej przewidywalne. Postaramy się jakoś przetrwać.

o. Dominik Ochlak OMI

Dzień 8. Stopami i stopem

5:45, alarm. Podobno najbardziej zapracowany organ człowieka to mózg, bo pracuje bez przerwy od narodzin aż do zakochania. W przypadku Niniwitów na wyprawie mózg o godzinie pobudkowej nie pracuje bez względu na wszelkie stany sercowe.

Jedziemy do granicy za 9 euro (cena przejazdu, nie granicy). Przechodzimy granicę, stawiamy pierwsze kroki w Bośni. Ziemia pod stopami tak samo twarda, tylko ludzie gadają jeszcze śmieszniej. Bośniacki strażnik graniczny na starcie jeszcze trochę udawał, że patrzy na pokazywane mu paszporty, ale tylko na starcie.

Plan: dzielić się na pary chłopak-dziewczyna i łapać stopa najpierw do Brodu, a potem do Tjentiste. Jestem w parze z Kingą. Idziemy i łapiemy stopa. Mało samochodów, nikt się nie zatrzymuje. Rozmawiamy, Kinga mówi, że ma dziesiątek do pomodlenia „za dzieciaczka” (tzn. za dziecko nienarodzone). Kinga jest studentką położnictwa. Cieszy taka korelacja.

Mijają 2-3 godziny, ciągle nic. Jedzie kamper. Pan Bóg żgnął kierowcę drągiem w serducho, toteż się zlitował i zatrzymał. Starsze małżeństwo z Holandii objeżdżało Europę. Bardzo sympatyczna rozmowa. Wychodzimy na stacji, łapiemy kolejnego stopa.

Zatrzymuje się Bośniak średniego wieku, wiozący babcię. Jedziemy do Tjentiste. Opowiadają że podczas II wojny światowej była tam ogromna bitwa między partyzantami a hitlerowcami. Ojciec tej babci był jednym z partyzantów.

Dojeżdżamy. Na miejscu zastajemy wielki basen w stanie półdzikim oraz część piechurów (również w takim stanie). Wystarczająco czasu, żeby zrobić zakupy, pranie, umyć się, powygłupiać, rozbić namioty i pogadać. Miejscem na nocleg jest kamienista plaża rzeki. Na tejże plaży leży przykład wzorcowego piechura-Niniwity (patrz: zdjęcie).

Ołtarz na Mszę układamy z kamieni, pracami inżynieryjnymi dowodzi Damian. Artur przyozdabia go kwiatami. To jeden z najpiękniejszych ołtarzy, jakie w życiu widziałem.

Robię sobie kolację. Jest paskudna. Zjadam ją i czuję jak skorupka poczucia godności dziecka Bożego rozpada mi się w drobny mak.

Leżę w namiocie, jest cisza, ale tylko przez chwilę, bo zaraz rozdziela się ona na wiele odgłosów świerszczy, ptactwa, żab, a przede wszystkim szumu rzeki.

Praktycznie wszystko według planu. Ten dzień był prosty jak zabranie dziecku cukierka.

Wojtek Sontag

Operacja MIR – Górskie Bałkany 2022, dzień 7-8

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl