Czego słuchają Eskimosi?

Po pierwsze: nie Eskimosi. To tak, jakby o ciemnoskórym powiedzieć "czarnuch" albo o mnie - "blada twarz". Inuici - to właściwe określenie grupy tych rdzennych mieszkańców Grenlandii, Arktyki, Kanady, Alaski i Syberii. W Grenlandii Eskimos znaczy ni mniej, ni więcej: zjadacz surowego mięsa. A Inuici to po prostu ludzie. Wszystko jasne. Zawsze fascynowały mnie takie miejsca na naszej planecie, które są jak… z innej planety.

Grenlandia jest dla mnie jak Hoth z Gwiezdnych Wojen. Oni mają tam swój krajobraz, swoją kulturę, swoją muzykę. Dzisiaj już nie tylko swoją. Zaglądamy.

Bębenek

W rdzennej muzyce grenlandzkiej wszystko zaczyna się od… bicia serca. Inuici nie mają w swojej tradycji muzyki czysto instrumentalnej. To, co określa ich muzyczne korzenie, to głównie śpiew z rytmicznym akompaniamentem małego bębenka. Stąd to bicie serca. W grę wchodzą tutaj też takie perkusjonalia jak gwizdki, grzechotki, brzęczki czy tzw. bullroaer oraz jaw harp.

Bullroaer

Inaczej czurynga. Instrument prawie tak stary jak świat, bo jego powstanie datuje się na 17 tysięcy lat p.n.e. Pierwotnie robił za telegraf – za jego pomocą porozumiewano się na odległość. Potem zaczęto na nim grać. Owalna płytka o wymiarach 15/60/1,5 cm. Odpowiednio ponacinana lub podziurawiona. Przypinano do niej pióro i długi sznurek. Koncert zaczynał się, kiedy puszczano to wszystko w ruch obrotowy. Prędkość tego ruchu decyduje o wysokości dźwięku i barwie. A gra to tak:

Jaw harp

To szczękoharfa, czyli coś, co u nas funkcjonuje pod nazwą drumla. Zwykle wykonana z metalu bądź z drewna. Tak to brzmi:

Qilaut

Jednak u Inuitów rządzi bęben. To podstawowy akompaniator dla ich śpiewu. Bęben w tej kulturze darzony jest dużym szacunkiem i tajemnicą. Bywa nazywany qilaut, co można przetłumaczyć jako ten, który przywołuje duchy.

Ramy takiego qilaut wykonywano z wielorybiej kości, później z drewna. Membraną bywa zwykle skóra rekina, foki lub karibu. W porywach korzysta się nawet z błony żołądka niedźwiedzia polarnego. A gra się na takim bębnie, uderzając pałeczką qatuk w jego krawędzie (nie w samą membranę). O tak:

Śpiew

On jest najważniejszy. Pierwszy kontakt z inuickim pieśniarzem może budzić mieszane uczucia. Królują tutaj styl recytatorski, bardzo osobliwe akcentowanie, złożona struktura rytmiczna, szczątkowa melodyka i tzw. falisty ruch kompozycji.

Na pierwszy rzut ucha surowe, chłodne, niezrozumiałe. Jednak wystarczy przebrnąć przez te początkowe wrażenia i porzucić stereotypowe oczekiwania, by dać porwać się w magiczną podróż do świata, od którego dzieli nas przepaść zarówno geograficzna, jak i kulturowa. Arktyczna, biała przestrzeń i życie, o którym tak naprawdę nie mamy bladego pojęcia…

Drum song

To najbardziej charakterystyczna forma rdzennej pieśni inuickiej. W języku oryginalnym zwie się ona inngerutit. To śpiewy z towarzyszeniem bębna. Narodowo-społeczna forma sztuki i integralna część codziennego życia Inuitów.

Drum songi głównie skupiały się na sprawach powszednich, typu polowanie na foki, budowanie łodzi tudzież igloo. Ale zdarzały się też takie dotyczące spraw bardziej metafizycznych. Wtedy takie pieśni wykorzystywano na weselach, pogrzebach albo innych szamańskich okazjach.

Dzisiaj

Myślicie, że kulturowo i muzycznie grenlandzkie życie zatrzymało się w miejscu i jest impregnowane na globalne trendy? Oczywiście, że nie. I tutaj w temacie „czego słuchają Eskimosi” najciekawsze doniesienia. Musicie wiedzieć bowiem, że grenlandzka muzyka to mieszanka dwóch nurtów: inuickiego (o tym powyżej) i duńskiego z przemożnym wpływem amerykańsko-brytyjskim.

Ale zaskoczę was. Chyba. Zadziwia (jak na tak małą liczbę mieszkańców Grenlandii) duża liczba grenlandzkich bandów grających wszystko, co tylko hula dzisiaj na świecie – od jazzu przez pop po rocka i hip hopa. A lokalne stacje grają głównie swoich, a nie tak jak np. w Polsce obcych. Zobaczmy zatem, czego DZISIAJ słuchają Eskimosi.

Rasmus Ole Lyberth

Urodzony 21 sierpnia 1951 roku grenlandzki piosenkarz, autor tekstów i aktor. Od lat 70. jest jednym z najpopularniejszych artystów na Białym Lądzie. Znany także poza nim.

Sume

Grenlandzki zespół rockowy. Serio. Utworzony w 1972 roku przez dwóch kolesi – Malika Hoegha i Pera Berthelsena. To wokaliści, gitarzyści i kompozytorzy. Grają napływowego rocka, ale w tekstach deklarują wierność tradycji. W numerze Nunaqarfiit śpiewają: Nadszedł czas by znowu żyć jako Inuici, nie jako Zachodni. Ciekawi jesteście irlandzkiego rocka? Ja tak.

Nuuk Posse

Grenlandzki zespół hip hopowy. Trudno w to uwierzyć, ale fakty są bezlitosne. Powstali w 1985 roku, ale Nuuk Posse nazywają się od 1991. Nawijają po grenlandzku, angielsku i duńsku. Uwaga – wszyscy jego członkowie to Inuici. W 1995 uhonorowani kulturową nagrodą Grenlandii. Jeżeli jest coś takiego jak globalizacja, to ja nie wiedzę lepszego na to dowodu niż rapujący Eskimosi.

I tak dalej…

To tylko wierzchołek góry. Grenlandzkich wykonawców uprawiających zachodnie gatunki muzyczne jest naprawdę sporo. Jaki z tego wniosek? Że świat się zmienia i że współczesne technologie dokonują w stosunkowo krótkim czasie największej rewolucji kulturowej w dziejach. Tak myślę.

A refleksja osobista na koniec jest taka: jak już mam słuchać Eskimosa, to wolę jego rdzenne, niezanieczyszczone globalnymi nowościami i surowe, lecz prawdziwe do bólu zawodzenie. Jak już mam słuchać rapera, to wolę Kanye Westa. Co oryginał, to oryginał.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.