
Rozważanie Ewangelii na niedzielę, 7 lipca
Mk 6,1-6 Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; […]
Mk 6,1-6
Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: «Skąd On to ma? I co za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce. Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?». I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.
„Czy nie jest to cieśla, syn Maryi…”?
Kilkanaście sekund. Tyle potrzebuje nasz mózg, żeby przeanalizować spotkanego człowieka i wydać o nim sąd zwany pierwszym wrażeniem. Z czasem dochodzą do niego różne inne spostrzeżenia i wrażenia. Te prawdziwe i te mniej. I niekiedy zaczynamy budować w sobie uprzedzenia do jakiegoś człowieka. Nieraz nawet rozum podpowiada nam, że to nie ma sensu, ale jakoś trudno nam je porzucić…
Pomyśl, kogo w życiu przekreśliłeś? Do kogo czujesz jakiś żal, jakieś uprzedzenie? A może warto dać mu drugą szansę? Pomyśl o tym i pomódl się za tę osobę oraz za siebie.
