Na pełnym Baku, dzień 30. 210 km i 43°C, czyli Azerbejdżan w pełni
Po raz kolejny na wyprawie, ale pierwszy raz w Azerbejdżanie jesteśmy eskortowani przez policję.
Na termometrze 17°C, mamy godzinę 5:30 i idealne warunki do jazdy. Od razu kierujemy się w stronę autostrady i, nie wiedząc kiedy, robimy 63 km do pierwszej przerwy. Jedziemy szeroką, płaską i idealnie równą nawierzchnią. Sprawnie dojeżdżamy do urokliwego i zaskakującego nas swoją infrastrukturą miasta Gence, w którym mijamy wiele pięknych budynków otoczonych zielenią oraz kwiatami.
Docieramy do centrum handlowego, które wygląda niczym nasze. Nie dajemy się jednak skusić na nic więcej niż sklep spożywczy czy wizyta w McDonaldzie. Wyjeżdżając z miasta, przez kilka kilometrów ciągną się portrety upamiętniające azerskich żołnierzy poległych w latach 90. oraz w latach 2020–2023.
Około 13:00 zatrzymujemy się na Mszę i obiad w urządzającym się dopiero sklepie meblowym. Tutaj dołącza do nas Janek, który wraca do wyprawy po kilkudniowej przerwie na wizytę w Polsce. W pełnym składzie ruszamy dalej, a licznikowy termometr wskazuje 43°C. Jazda autostradą mogłaby się wydawać nudna, mija nas jednak ciężarówka wojskowa, z której jeden z żołnierzy siedzących na pace, wyrzuca nam pod koła czapkę.
Po południu, po raz kolejny na wyprawie, ale pierwszy raz w Azerbejdżanie jesteśmy eskortowani przez policję. Na 210. kilometrze kończymy jazdę i w oczekiwaniu na znalezienie noclegu Jędrek z Manuelą (korzystając z uprzejmości lokalnego taksówkarza) dokręcają kolejne kilometry popularną Ladą.
Julia Haneczok, Ania Szafarczyk
Bilans dnia:
- dystans: 210 km
- średnia prędkość: 24,2 km/h
- czas jazdy: 8h 37m
- suma przewyższeń: 575 m
Nocleg: Qaradağlı (AZE)