22 kwietnia| Wiadomości

Najlepszy przyjaciel człowieka, wróg ekosystemu?

Najnowsze badania z Australii pokazują, że nasz ukochany czworonóg to nie tylko słodka mordka i merdający ogon, ale też – uwaga – ekologiczny szkodnik.

Gdy mówimy o ekologicznych problemach współczesnego świata, na myśl przychodzą nam spaliny, wycinki lasów, może zbyt głośne imprezy techno na łonie natury. A psy? No cóż… psy zwykle wywołują raczej uśmiech niż troskę o planetę.

Tymczasem naukowcy z Curtin University wzięli pod lupę wpływ towarzyszących ludziom psów na środowisko. I choć koty od lat dostają po uszach za eksterminowanie ptaków, tym razem to psy trafiły na ekologiczną czarną listę. Okazuje się, że nawet te najgrzeczniejsze, prowadzone na smyczy, potrafią solidnie namieszać w przyrodzie.

Dlaczego w Biblii nie ma kotów?

Jak? Ano, wystarczy, że zostawią po sobie zapachy, trochę sierści, ewentualnie mniej poetycki ślad – i już dzikie zwierzęta, takie jak jelenie, lisy czy rysie, zaczynają unikać okolicy. A że przy okazji w lesie może pojawić się mniej roślin, bo skład psiej diety wychodzi z nich… drugą stroną – to już tylko kolejny punkt na liście przewinień.

Do tego dochodzą kąpiele – nie w wannie, lecz w jeziorach i rzekach, gdzie z psiej sierści spływają kosmetyki i środki przeciwpchelne. Mało? Proszę bardzo: przemysł karmowy napędzany przez miliony głodnych psiaków zostawia po sobie ślad węglowy, wodny i lądowy. A tylko garstka właścicieli jest skłonna dopłacić do ekologicznej karmy.

To nie jest apel o oddanie pupili do schroniska, ale raczej o chwilę refleksji. Może czasem lepiej omijać rezerwat z naszym milusińskim, a kupując karmę, spojrzeć na skład i źródło pochodzenia. Bo chociaż pies nie zna pojęcia „ślad węglowy”, jego właściciel powinien.

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl