Czy Kościół rzeczywiście jest w kryzysie? Ś.p. kard. Wyszyński dementuje…
Co w takiej sytuacji powiedziałby nam kardynał Wyszyński, który kochał Kościół i służył mu całym swoim życiem – pyta Anna […]
Co w takiej sytuacji powiedziałby nam kardynał Wyszyński, który kochał Kościół i służył mu całym swoim życiem – pyta Anna Rastawicka, jedna z najbliższych współpracowniczek Prymasa Tysiąclecia. – Zapewne zaprosiłby nas, abyśmy spojrzeli na Kościół głębiej, jako na wspólnotę Bożo-ludzką – dodaje.
A oto pełen tekst artykułu:
Jesteśmy świadkami bolesnych wydarzeń w życiu Kościoła. Oskarżany jest on o to, że miesza się do polityki bo strzeże Bożego prawa – Nie zabijaj, a przecież jest to prawo naturalne, ogólnoludzkie. Z powodu zgorszenia grzechami kapłanów wielu ludzi ma pokusę zwątpienia i odejścia od Kościoła czy wręcz apostazji.
CHRYSTUS ŻYCIEM KOŚCIOŁA
Kościół to nie tylko instytucja, nie tylko hierarchia i kapłani, to wspólnota, którą ożywia i przenika sam Chrystus. W jednej z konferencji po Soborze Watykańskim II prymas Wyszyński mówił:
Gdy uczyłem się katechizmu w moim rodzinnym miasteczku (Andrzejewie), największą dla mnie udręką było nauczyć się definicji Kościoła. Pamiętam ją do dziś dnia. Ale nie powiedziano mi, że w Kościele jest przede wszystkim Chrystus. A Konstytucja o Kościele mówi nam przede wszystkim o tym, że Kościół to Chrystus żyjący, przebijający się przez strukturę Kościoła do dusz ludzkich. Wydobycie Chrystusa z definicji Kościoła i ustawienie Go na czele ma rewelacyjne znaczenie („Dzieła zebrane”, t. XIII, s. 483).
W życiu Kościoła raz po raz przychodzą poważne kryzysy. Tak było po Soborze Watykańskim II, gdy zbyt radykalne, indywidualistyczne pragnienie „odnowy” zachwiało łodzią Kościoła w świecie i doprowadziło do odejścia wielu kapłanów. Mówiono wtedy o „kryzysie Kościoła”. Prymas Wyszyński prostował to określenie, tłumacząc, że można mówić raczej o „kryzysie ludzi w Kościele”, bo w swojej istocie Kościół jako ciało Chrystusa nie podlega kryzysowi:
Kościół znajdujący się w drodze jest Kościołem nieustannego przełomu, który dokonuje się w dzieciach Bożych. To przełom z niewiary ku wierze, z grzechu ku łasce, z ignorancji ku wiedzy. Bywa niestety i na odwrót. Bojowaniem jest życie człowieka. Trzeba więc niemało namęczyć się i nacierpieć, aby dojść do wyznaczonego celu. Różne są losy Kościoła. Jak Chrystus, ma on swój Tabor i Kalwarię. Jednak tylko Kościół ma gwarancję, że Chrystus będzie z nim po wszystkie dni, aż do skończenia świata i że bramy piekielne nie zwyciężą go.
Można więc mówić o religijnym kryzysie poszczególnych ludzi, nie jest to jednak kryzys Kościoła. Kościół jest zawsze Nauczycielem Dobrym, który naucza w prawdzie, przebijając się przez świat, przez wszystkie jego kłopoty, trudności i męki. Przebija się niekiedy boleśnie, ale zawsze żywotnie.
Żadne trudności nie zmieniają istoty Kościoła i prawdy, że my wszyscy stanowimy tę wspólnotę.
Kardynał Wyszyński mówił:
Ty jesteś Ciałem Chrystusowym i współczłonkiem, więc Ty jesteś Kościołem Bożym. Jest to tak odważnie powiedziane! Ale dlaczego mam być Kościołem? Dlatego, że w Tobie jest Trójca Święta – tak jak w Kościele. Dlatego, że w Tobie jest Słowo Wcielone, żyjący Chrystus historyczny – tak jak w Kościele. W Tobie jest nieustannie Duch Święty, który jest Duchem Ojca i Syna, i nieustannie mówi w Tobie. Ciebie ogarnia najlepsze serce Krewniaczki Trójcy Świętej, Matki Boga Wcielonego, Maryi. Na Tobie jest wszystko, co Kościół wziął z krzyża Chrystusowego i ma dla Ciebie. Po Tobie spłynęła woda chrztu świętego i jesteś ochrzczonym człowiekiem” („Dzieła zebrane”, t. V. s. 350).
Takie przeżywanie Kościoła owocuje miłością do niego. Mówił: „Taki jest mój Kościół i ja jestem w tej chwili ogarnięty moim Kościołem. Ja go noszę w sobie. Cały mój Kościół – „Ecclesia” jest we mnie. A zarazem jestem z Kościołem i w Kościele. Nieraz przyglądam się swemu ciału, troszczę się o nie, czynię różne konieczne zabiegi, daję mu odpoczynek, pokarm, lekarstwo. Znam swoje ciało. A mój Kościół też jest moim Ciałem. I on też potrzebuje tych detalicznych moich zabiegów, aby całe Ciało było zdrowe. Może teraz zrozumiemy, co powiedział Chrystus: (…) Ten, który słucha słowa Bożego i strzeże go, ten matką moją jest. Słucham Kościoła – ja! Strzegę Kościoła – ja! Matką jestem – ja! Matką tego wielkiego Chrystusa – Kościoła! („ Dzieła zebrane”, t. V. s. 354).
Dzisiaj stajemy wobec wielkiej próby. Musimy być czujni, aby nie dać się zwieść.
KOŚCIÓŁ NA STRAŻY ŻYCIA
Fakt, że Kościół stoi na straży życia nie jest wtrącaniem się w kompetencje władzy świeckiej. W 1956 roku, po przegłosowaniu w Sejmie ustawy o przerywaniu ciąży na życzenie, posłowie katoliccy powiedzieli Księdzu Prymasowi Wyszyńskiemu, że głosowali przeciwko, ponieważ są katolikami. Odpowiedział:
Wystarczyło powiedzieć ponieważ jestem człowiekiem głosuję przeciwko Ustawie (8 VI 1962).
Maleńki człowiek pod sercem matki jest odrębnym bytem, chcianym przez Boga:
Wartość życia ludzkiego jest suwerenną domeną Boga, bo Bóg unosi się nad życiem ludzkim i jego przeznaczeniem. (…) a więc ani rodzina, ani społeczeństwo nie mają prawa przekreślać życia, czy pozwalać komukolwiek na przekreślanie go, bo prawo do życia jest wyższego rzędu. Stąd wnioski: życie człowieka nienarodzonego jest zawsze nietykalne i prawnik nie ma tytułów, aby tym życiem wprost dysponować.
Każde tak zwane prawo, które daje komukolwiek możność dysponowania i przesądzania o życiu ludzkim, jest bezprawiem. Każdy czyn, który zmierza wprost do zniszczenia i przekreślenia prawa człowieka do życia jest zwykłą zbrodnią. Władza publiczna nie ma więc takiego prawa! Gdyby ktokolwiek i komukolwiek dał takie prawo, nie wolno z takiego «prawa» korzystać. Korzystanie z takiego prawa byłoby zamachem na podstawowe prawo człowieka i i bezpieczeństwo społeczne (2 XII 1956).
KOŚCIÓŁ SIŁĄ MORALNĄ NARODU
Kościół od tysiąca lat wszczepiony jest w życie naszego narodu i ubogaca nas wartościami, których nie zastąpi żadna ideologia. Żądanie oddzielenia Kościoła od państwa jest bezzasadne, ponieważ ten rozdział istnieje.
Kościół, budząc w Narodzie odpowiedzialność, poruszając sumienia obywateli, służy narodowej racji stanu. (…) Kościół jest sprzymierzeńcem Narodu i głosi zasady Ewangelii oraz zdrowej moralności chrześcijańskiej, gdy budzi miłość ku Bogu i miłość społeczną, gdy nieustannie podtrzymuje wrażliwość moralną, obudzając poczucie obowiązku społecznego, zawodowego, kulturalnego, naukowego; gdy sam nieustannie wszystkim nam przypomina, iż życie Narodu i jego rozwój nie są możliwe bez ducha ofiary i braterskiej służby.
Prymas Wyszyński z przenikliwością męża stanu ostrzegał:
Wrogowie wiedzą, co Narodowi służy, a co mu szkodzi. I jeśli chcą mu szkodzić, niszczą to, co mu pomaga. Dlatego też najeźdźcy zawsze niszczyli Kościół i chcieli zatrzeć ślady moralności chrześcijańskiej w życiu Narodu. Dlatego starali się Naród upodlić i rozpić. Są to lekcje z niedawnej przeszłości. Obyśmy ich szybko nie zapomnieli, mogą się nam bowiem przydać!
Wrogów naszego Narodu poznajemy po tym, jak się odnoszą do Boga i do moralności chrześcijańskiej. Umieją oni ocenić sens tej moralności dla nas, wiedzą, że jest ona siłą i mocą Narodu, że najlepiej służy jego bytowi, całości i jedności. I dlatego chcąc zniszczyć Naród, niszczą jego wiarę i moralność chrześcijańską.
Uczmy się, Najmilsi, od wrogów doceniania tego, co najlepiej służy wolności i trwałości Narodu. Stosunek nieprzyjaciół Ojczyzny do moralności chrześcijańskiej to dla nas wskazanie, jak my mamy umacniać za wszelką cenę te kamienie węgielne wszelkiego budowania w rodzinach naszych. Dla Narodu najważniejszą siłą i bastionem jest rodzina. Kto jest przyjacielem Narodu – umacnia rodzinę, kto jest wrogiem Narodu – niszczy rodzinę (Warka, 7 V 1961).
NASZ KOŚCIÓŁ GRZESZNIKÓW
Współczesne wyzwania wymagają od nas umiejętności rozeznawania, kiedy chodzi o rzeczywiste dobro Kościoła i narodu, a kiedy pod pozorem dobra kryją się inne intencje.
W świecie odchodzącym od Bożych praw, kwestionującym najbardziej podstawowe zasady moralne, pozytywnym zjawiskiem jest oczekiwanie nieskazitelnej moralności i prawdy szczególnie od biskupów i kapłanów. Mamy prawo tego oczekiwać! Nie możemy jednak zapominać, że księża nie „spadają” z nieba. Wywodzą się z naszych rodzin uwikłanych w różne dramaty i słabości! Może warto nie tylko oceniać ich, ale otoczyć modlitwą, życzliwością i troską.
Prymas Wyszyński nazywał Kościół wielkim „stadionem”, na którym biegną święci i grzesznicy.
Jednak na «Bożym stadionie» nie da się tak rozdzielić. Byli tacy, którzy proponowali Chrystusowi, aby wyrwać kąkol. On jednak odpowiedział: zostawcie to wszystko aż do żniwa, bo bieg jest wspólny. Kościół jest jeden – grzech i łaska w nim, pszenica i kąkol. Wszystko to rośnie razem, aż do żniwa. Jeden biegnie, inny się przewraca i leży. Jeden o drugiego się potyka. Tu wszystko jest zmieszane. Lekarz jedzie do trędowatych, zdrowi chorych pielęgnują. Nic się tu nie da oddzielić, od niczego nie można się odżegnać.
Nie może być w Kościele jakiejś «uregulowanej jezdni» dla wybrańców, bo jedna jest droga dla wszystkich! On sam jest tą Drogą. Tak siebie nazwał i tego musimy się trzymać („Miłość na co dzień”, s. 137-138).
Dla oczyszczenia Kościoła potrzeba mocy Chrystusa i Jego łaski. Nie wystarczą komisje do „zbadania” domniemanych przestępstw i nadużyć. To, co jest faktyczną krzywdą ludzi musi być przez Kościół rozpoznane i ukarane. Ale nawet prawdę Chrystus kazał czynić w miłości. Kiedy przyprowadzono Mu kobietę pochwyconą na cudzołóstwie, nie potępił jej. Przeszedł ponad starotestamentalnym prawem, które nakazywało skazać ją na ukamienowanie i zastosował inne prawo – miłosierdzia. A wcześniej zaprosił oskarżycieli: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”. Coś im Jezus przypomniał, pisząc na ziemi (J 7,7) i zaczęli po kolei odchodzić. Pamięć o tej scenie ewangelicznej nie oznacza bezkarności, ale prawdziwe oczyszczenie: „Idź a od tej chwili już nie grzesz ”.
Aby zbawić i ocalić człowieka Chrystus oddał własne życie na krzyżu. A my tak często mamy pokusę innych ukrzyżować. To nie jest droga oczyszczenia Kościoła.
ZWYCIĘSTWO PRZEZ KRZYŻ I PRZEBACZENIE
Zaciętą walką o prawość Kościoła można niszczyć Kościół, podważać wiarę i krzywdzić tysiące prawych kapłanów, którzy z poświęceniem służą Chrystusowi i ludziom. Dla prawych i wiernych Bogu księży upokorzenia przez które przechodzą, są udziałem w krzyżu Chrystusa.
Wspaniałe jest kapłaństwo, ale nie można być dobrym kapłanem bez męki, trudu i bólu. I Wy, rodząc w bólu Bogu dzieci duchowne, wiecie, że smutek wasz w radość się obraca. W waszym kapłańskim życiu potrzeba wiele męki. Nie chciejcie być od niej wolni, nie chciejcie, by wasze życie i praca kapłańska łatwo Wam upływały. Jeżeli Wy, Najmilsi, jesteście powołani do tego, by każdego dnia z radością ofiarować Ojcu Ciało i Krew Jego Syna, to do tej Ofiary musicie dołączyć wasze ciało, waszą krew i mękę. Dopiero z krzyża ofiary kapłańskiej będzie się w pełni radował lud Boży. My jesteśmy nie dla naszej radości, lecz dla radości ludu Bożego. Gdy nie ma innej drogi, aby usłużyć ludowi Bożemu, wypadnie nam nieraz oddać własne życie, ciało i krew, aby mógł się radować lud Boży.
Trzeba rozumieć ludzi, którzy doznali krzywdy moralnej w Kościele. Czy wystarczy samo ujawnienie prawdy i napiętnowanie winnych? Sprawiedliwość jest konieczna. Jednak wewnętrzną wolność przynosi dopiero przebaczenie. Ono jest kluczem do własnej celi więziennej – mówił prymas Wyszyński. Sam doznał wielu krzywd, a mimo to wyznał:
Nie zmuszą mnie niczym do tego, żebym ich nienawidził.
Każda krwawiąca rana Kościoła woła do nas o modlitwę i jeszcze większą mobilizację w czynieniu dobra.
Przezwyciężając doświadczenie zgorszenia stajemy razem z Matką Chrystusa pod Jego krzyżem. Pragnienie świętości Kościoła jest dla nas zaproszeniem, abyśmy nie oglądając się na innych wiernie szli drogą przykazań, chociaż ta droga prowadzi przez krzyż.
Mądry Pasterz, kardynał Wyszyński mówił:
Nie ma na tej ziemi radości bez krzyża, bez męki, bez trudu! Ciężko jest być wiernym Bożym przykazaniom, ale ta wierność bardzo rychło nagrodzona jest wielką radością. Krzyż zamienia zachowane przykazania w radość, ale pogwałcone przykazanie – mnoży krzyże i mękę.
Szalejąca dzisiaj burza przeminie, łódź Kościoła przebrnie przez wszystkie trudności.
Niejeden raz Kościół był ukrzyżowany i niejeden raz zapowiadano jego koniec. Spotykamy się nieraz z oceną, że Kościół znajduje się dziś w sytuacji trudniejszej niż po reformacji Lutra, a to, co się dzisiaj dzieje, jest groźniejsze od modernizmu z czasów świętego Piusa X.A jednak tamto minęło i Kościół pozostał… Wszystko przeminęło i wiele jeszcze przeminie… Bo tylko on ma słowa Żywota. Tylko on może uratować wszystkich, nie wyłączając tych, którzy tak strasznie boją się o jego losy. Obowiązuje nas zwykła, prosta, dziecięca wiara i spokój dzieci Bożych. «Dokąd pójdziemy?… Słowa Żywota Ty masz…» (J 6,68). «Nie lękaj się, maleńka trzódko…» – zapewniał Chrystus, widząc lęk w oczach Apostołów – «albowiem Ojcu spodobało się dać wam królestwo» (Łk 12,32). W chwilach zamętu trzeba umieć zachować spokój, który czerpiemy z wiary.
W czasach największych doświadczeń zawsze w naszych dziejach była Matka Chrystusowa.
I dzisiaj cała nadzieja w Niej. Maryja nie odeszła do historii, jest obecna pod krzyżem swojego Syna żyjącego w Kościele, w każdej duszy ludzkiej. Prymas Wyszyński, który w trudnych czasach komunizmu miał być zniszczony, zaufał Maryi i nie zawiódł się. Mówił:
Jest wolą Boga, jest wolą Kościoła świętego, by to najwspanialsze dzieło Trójcy Świętej – Maryja, żyła w pracy Kościoła. Skoro stanęła na Kalwarii po prawicy Zbawcy, skoro zasiadła po prawicy Króla – Zwycięzcy śmierci, musi i w pracy Kościoła stanąć na progu każdej duszy.
***
Anna Ractawicka – członkini Instytutu Prmasowskiego, propagatorka nauczania Prymasa Tysiąclecia, przez lata należąca do grona osób z jego najbliższego otoczenia. Urodziła się 9 czerwca 1944 roku w Warszawie. W latach 1969–1981, pracując w Sekretariacie Prymasa Polski, była świadkiem życia Sługi Bożego. Od 1981 roku, pracując w Instytucie Prymasowskim, Anna Rastawicka działała na rzecz utrwalenia duchowego dziedzictwa, nauczania i zachowania pamięci o kard. Stefanie Wyszyńskim. Wśród prac opublikowanych przez Instytut Prymasowski, m.in. dzięki pracy redakcyjnej Anny Rastawickiej, szczególne miejsce zajmuje wielotomowe wydawnictwo „Dzieła zebrane” kard. Wyszyńskiego. Anna Rastawicka to także autorka licznych artykułów na temat życia i nauczania Prymasa Tysiąclecia, m.in. na łamach „Niedzieli”, „Przewodnika Katolickiego” i „Naszego Dziennika”. Współpracuje jako konsultant merytoryczny z Muzeum Jana Pawła II i Prymasa Wyszyńskiego w Warszawie.
Źródło: KAI
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.