7 maja| Artykuły

Wojna i pokój #10

Iga znowu pozamiatała. W finale turnieju WTA 500 w Stuttgarcie gładko pokonała Arynę Sabalenkę 6:2, 6:2.

Dodajmy, że Sabalenka jest …Białorusinką. Na jej zachowanie po meczu zwrócił uwagę cały świat. Najpierw nawrzucała publiczności, a podczas krótkiej sesji fotograficznej strzeliła spektakularnego focha. Dawid Celt skomentował:

Ja na jej miejscu siedziałbym cicho, podziękował grzecznie, zabrał pucharek, torebkę i poszedł pod prysznic. (…) Robi łaskę, że udziela wywiadu, bo jej się nie chce, bo drugi raz przegrała, a za trzecim razem to w ogóle nie zagra. Sorry, dzieciaku, ale ty się ciesz, że w ogóle możesz tutaj grać, bo biorąc pod uwagę, co wyprawia prezydent twojego kraju ze swoim kolegą obok, to w moim i wielu innych odczuciu nie powinno cię tutaj być.

W cieniu wojny

Wszystko dzieje się w jej cieniu. Nawet sport. Sytuacja z kortów w  Stuttgarcie może być jakimś jej odbiciem. Czy wygraną Igi można by naiwnie potraktować jako jaskółkę zwycięstwa w wojnie, w której byłyby użyte zupełnie inne rakiety? Jako jaskółkę nadziei i tęsknot na pewno. Ale chłodna logika zupełnie nie pozwala podążać tym tropem. Widzę jak nasze naiwne i spragnione otuchy serca lgną do proroctw i wizji, z których łapczywie spijamy krople nadziei i otuchy. Jest tego naprawdę sporo. Naprawdę. Zaraz trochę o tym napiszę, bo moje serce też jest spragnione. A propos chłodnej logiki. Bez wątpienia była włączona kiedy dwa tysiące lat temu na Golgocie działo się to co się działo. I co? Chłodna logika zawiodła na całej linii. Więc…

Proroctwa

Wymowne jest to, że Polskę w swoich wizjach widzieli nie tylko Polacy. Jeszcze wymowniejsze jest to, że te wizje są zdumiewająco zbieżne. I to, że jest w nich sporo nadziei. I czegoś takiego, do czego mieszkaniec tego umęczonego wiatrami historii kraju nad Wisłą nie jest przyzwyczajony – wizji Polski, która stanie się wielkim europejskim mocarstwem. Brzmi surrealistycznie, to prawda. Coś wam powiem. W sensie napiszę. Jak mam wybierać pomiędzy straszącym bełkotem internetowych serwisów i kanałów na YT, a surrealistycznymi proroctwami wielkich wizjonerów, to ja wybieram to drugie.

Pio

Jego przedstawiać nie trzeba. A jego wizje też są powszechnie znane. I Pio Polskę widział:

Całej ludzkości grozi niebezpieczeństwo. Niebo czekało długo i ostrzegało, ale ludzie się tym nie przejmują. Gdy będzie za późno, wyłoni się duży głaz z nocnej mgły. Nocą nagle, bez wypowiedzenia, rozpocznie się wojna. Z południa przylecą czarne i szare ptaki z taką potęgą, że zmienią widok nieba i ziemi. Czołgi będą miażdżyć domy z ludźmi, z których zwisać będą martwe, zwęglone twarze. Wskutek powodzi znikną wsie i miasta. Kto spojrzy w kierunku zniszczeń wojennych, umrze, bo jego serce nie wytrzyma tak straszliwych widoków. W jedną noc zginie więcej ludzi niż podczas ostatnich dwóch wojen światowych. (…) Odnosi się wrażenie, że wszystkie złe sygnały przesyłane dziś na ziemię ze świata nadprzyrodzonego nie dotyczą Polski.

Klimuszko

Zmarł w 1980. W ostatnich latach życia przepowiedział: w okolicach Krakowa klimat ociepli się tak, że powstaną winnice, a przez Morze Śródziemne będą się przeprawiać na małych okrągłych stateczkach żołnierze, po których twarzach widać, że nie są Europejczykami. Miał rację? Miał. Kilka lat temu na Bielanach w Krakowie powstała winnica. O fali emigrantów z Afryki nawet nie wspominam. Co z tą Polską? Między innymi to:

Przez Europę przejdzie fala wojen i kataklizmów, tylko nad Polską nie widzę krwi i zniszczeń, lecz promienne blaski przyszłości. (…) Gdybym miał żyć jeszcze pięćdziesiąt lat i miał do wyboru stały pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę, pomimo jej nieszczęśliwego położenia geograficznego. Nad Polską bowiem nie widzę ciężkich chmur, lecz promienne blaski przyszłości.

Polacy masowo ustawiają się w kolejkach po paszporty. Ja wiem, że myślenie o emigracji w tym momencie historii jest zrozumiałe. Ale może to jest ten moment, kiedy należy wyłączyć chłodną logikę?

Naumann

Imię: Teresa. Stygmatyczka niemiecka. 

Wy, Polacy macie do nas, Niemców, żal, bośmy was skrzywdzili. Macie rację. Ale przez to wyście już wszystko odpokutowali. Na nas, Niemców, przyjdzie jeszcze pokuta.Wy możecie czuć się spokojni (…). Za wami wstawia się Czarna Madonna, która będzie chodzić po ziemiach polskich. Wam się już nic złego nie stanie.

Siostra Łucja

Fatimska wizjonerka przepowiedziała III Wojnę Światową. Jej zdaniem trzecia wojna światowa wybuchnie, kiedy Chiny, używając broni jądrowej, zaatakują Rosję. Przyglądamy się, czekamy. O Polsce tak mówiła:

Polska tym razem zostanie oszczędzona i będzie jedynym państwem, które ze światowego kataklizmu wyjdzie jako państwo potężniejsze, silniejsze i wspanialsze. Od niej zależeć będzie przyszłość Europy. W niej rozpocznie się odrodzenie świata przez ustrój, który stworzy, przez nowe prawa, zgodne z prawem Bożym.

Wierzyć czy nie wierzyć?

Serce podpowiada, że tak! Ale rozum wytacza swoje sceptyczne, realistyczne argumenty. Trzeba się zdecydować. Albo idziesz przez życie z perspektywą wiary w Tego, którego śmieszy ludzka logika i który rządzi prawami natury, albo żyjesz w oparciu o to co wynika z kalkulacji twojego ważącego półtora kilograma mózgu. Wszystko sprowadza się do wiary w to, co wydaje się być NIE – DO -WIARY. Dlatego powtarzam: wolę karmić swoje serce wizjami mistyków (a nade wszystko Słowem Bożym) niż filmikami z YT, które powstają tylko po to by jak najwiecej ludzi w nie klikało. Tak, to jest czas, kiedy trzeba się zacząć opowiadać po którejś ze stron.

Wojna trwa

Wojna za granicą wciąż ma się dobrze. Niestety. Ostatnio nie aktualizowałem swojej wiedzy na ten temat. Wiem tylko tyle, że Mariupol zrównano z ziemią. Przerażające jest to, że świat już chyba przyzwyczaił się do tego koszmaru. Nie aktualizowałem, bo moje zaufanie do prawdziwości medialnych przekazów spadło o kilkadziesiąt procent. Nie wiem, komu wierzyć, a komu nie. Jest i teoria o kolejnej planszy w tej globalnej grze. Pierwszą miała być pandemia. Może się okazać, że ci, o których myślimy, że tym wszystkim rządzą są rządzeni przez tych, których nie widać i o których nawet nie wiemy. To nie jest nierealne.

Świat się zmienia

I to w takim tempie i poziomie, że szok. Wygląda to tak, jakby do domu wkroczyła ekipa remontowa i nie pytając domowników o zdanie wzięła się za generalkę. Śniły nam się kiedyś koszmary o chipach, depopulacji, dochodzie gwarantowanym, pieniądzach z datą ważności, kontroli, która jest totalitaryzmem, o braku własności i moralnej zapaści świata w którym żyjemy? Koszmary się spełniają. Trudno uwierzyć, że człowiek jest zdolny do takiego zła. Jest. A wszystkie tropy prowadzą gdzieś poza ten świat. Jednak. To ostatecznie rzeczywistość duchowa tłumaczy naszą doczesność.

Cierpią niewinni ludzie. Ich krzyk, często przez nikogo nie słyszany, leci do nieba. Nie wierzę, że oceany ludzkich dramatów i niesprawiedliwości, których nikt nie jest w stanie zliczyć pozostaną bez odpowiedzi. Bez rozliczenia. Nie wierzę w to. A na to cierpienie, które wciąż jest i które wciąż będzie, nie ma żadnych współmiernych słów komentarza. Tylko cisza.

Adam Szewczyk

Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.