2 września| NINIWA Team

Górskie Bałkany, dzień 1. Pierwsze krowy za płoty

Oto pierwsza depesza z wędrówki piechurów NINIWA Team przez bałkańskie góry do Medziugorje. W tym roku relacje pisze - jedyny i niezastąpiony - Wojciech Sontag!

Środa, 19:00. Zaczynamy Mszą w Kokotku. Potem kolacja w Oblackiej Przystani, po której ruszamy na lotnisko w Pyrzowicach, gdzie około północy idziemy spać na 3 godziny. Zbieramy się zdać bagaż. Po kolejnych 3 godzinach wchodzimy do ogromnych rozmiarów rury z doczepionymi skrzydłami, która rzekomo ma najpierw polecieć do góry, a na końcu zacząć spadać i trafić akurat do Podgoricy w Czarnogórze. No, nie powiem, jestem tego ciekaw…

W trakcie lotu zastanawiam się, w co ja się znowu wplątałem, więc na wszelki wypadek obczajam, gdzie są wyjścia awaryjne. Jakby z nich teraz skorzystać, to powinienem znaleźć się gdzieś w Słowacji. Nadal bliżej stąd do domu niż Czarnogóra. Jednak siedzę do końca.

Lądujemy w Podgoricy, samolot jednak trafił. Ludzie tu mówią w kit dziwnie, ale da się dojść do porozumienia mówiąc po angielsku. Co do mojego angielskiego – jak w szkole pani z angielskiego miała mi zadać jakieś pytanie, to oboje mieliśmy przerażenie w oczach. Na szczęście już po maturze sam się go nauczyłem, więc korzystam. Chociaż, w sumie, nawet jakby ktoś nie umiał, to po polsku też można się tu porozumieć.

Idziemy do sklepu, potem łapiemy stopa. Potem jedziemy jeszcze jednym i drugim busem, żeby w końcu wyjść w góry. Do przejścia 12 km, a  jest już 15:30. Nad nami chmura bardzo burzowa, która chyba stara się na nas zrobić piorunujące wrażenie, ale tak naprawdę, koniec końców, to my ją olewamy i nic nie pada.

Droga dosyć łatwa, kilkaset metrów przewyższeń. Na końcu aż do miejsca noclegowego odprowadzają nas krowy. Zostają za płotem, a nam pewna rodzina pozwala za darmo rozbić się u siebie na polu, w dodatku daje nam wrzątek. „W śmigus -dyngus najbardziej nie lubię czekać aż zagotuje się wrzątek” – jak to ktoś kiedyś powiedział. Ale z racji tego, że to nie ten dzień, to wrzątek spożytkowany zostaje na makarony, herbaty, gorące kubki itp.

Nikt nie śpi na równym (pole jest na zboczu), a mój śpiwór nie ma żadnej powłoki antypoślizgowej, więc jak leżę na macie samopompującej to zjeżdżam w dół, co jest dosyć problematyczne. Brak dostępu do wody (z jednej z rur tylko kapie woda i choć jest nawet kran i umywalka, to ani jedno, ani drugie nie jest do niczego podłączone). W moim przypadku zostaje zastosowana kąpiel przy użyciu chusteczek nawilżanych (pierwszy dzień, więc jeszcze mi się chce).

Chmura burzowa wzięła do siebie to, że ją olaliśmy, więc teraz, jak już jesteśmy w namiotach, to próbuje się jak najbardziej rozpadać. Jakby nie patrzeć, dostęp do wody już jest, a w moim przypadku nawet bezpośrednio w środku namiotu, bo mi przecieka.

Jutro 30 km przed nami.

Operacja MIR – Górskie Bałkany 2022, dzień 1 [ZDJĘCIA]

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl

WYDARZENIA Czytaj więcej
NAJNOWSZE WPISY: