18 lipca| NINIWA Team

Rowerami do Lizbony, dzień 8. Po każdej górze przychodzi zjazd

Lichtenstein za nami, Włochy przed nami, a po drodze - przełęcz San Bernardino ze szczytem na wysokości ponad 2 tys. metrów!

Punktualnie o 5.00 budzą nas głośne dzwony katedry w Vaduz, przy której mamy nocleg. Poranna mżawka towarzyszy nam przy składaniu namiotów, w rezultacie później mamy idealne warunki do jazdy – lekki chłód i orzeźwiające powietrze.

Przed nami ogromne wyzwanie – zdobycie szczytu San Bernardino, do którego podjazd zaczyna się w miejscowości Thusis, oddalonej o 64 km od Vaduz. To dopiero rozgrzewka, podczas której podziwiamy majestatyczne, wyłaniające się z porannej mgły Alpy i żegnamy Lichtenstein, wkraczając ponownie do Szwajcarii.

Zakupy zrobione, można ruszać na szczyt. Z lekkim dreszczykiem wsiadamy na rowery i startujemy. Życzymy sobie nawzajem „Szczęść Boże” i zaczynamy wjeżdżać, każdy swoimi tempem. Na przodzie pędzą nasi śmigacze, a na tyłach sprzętowi zamykają grupę tak, żeby w razie awarii zawsze był ktoś do pomocy.

Ekspedycja WE. Rowerami do Lizbony – dzień 8 [ZDJĘCIA]

Depczemy mocno po pedałach, metr za metrem i kilometr za kilometrem, podziwiając piękne krajobrazy. Ostatni odcinek pokonujemy już razem całą grupą, a następnie zostaje nam 9 km ostrego podjazdu po serpentynach. Jest ciężko, ale widoki zapierają dech w piersiach. Nikt nie jedzie sam – dzielimy się na małe grupki wspierając się nawzajem, ponieważ dobrze wiemy, że w grupie siła!

Na końcówce podjazdu wieje straszliwy wiatr, ale w końcu po kolei docieramy na szczyt z bananami na twarzach, dumni i wykończeni, bo przecież podjechaliśmy na 2066 m! Każdy przyrządza sobie obiad, po czym przeżywamy wspólnie Eucharystię. U góry jest dość zimno więc ubieramy kurtki, bluzy i czekamy nas najlepsze – zjeżdżanie! Musimy zachować jednak dużą ostrożność.

Podczas zjazdu podziwiamy znów zachwycające alpejskie krajobrazy i przegrzewamy nasze hamulce. Zaczyna robić się naprawdę gorąco, klimat się zmienia. Od Włoch dzieli nas jeszcze 30 km. W planach mamy przedostać szybko nad jezioro Laggo Magiore, ale idzie nam to opornie – o. Tomek łapie dętkę… dwa razy!

Koniec końców przekraczamy rozradowani włoską granicę o 21.30 i widząc, jak słońce się przed nami chowa, szukamy noclegu nad jeziorem. Znajdujemy zaciszną dziką plażę, wykończeni po 190 km jazdy kąpiemy się po ciemku i zasypiamy…

Karolinia Nizio


Bilans dnia:

  • dystans: 191 km
  • przewyższenia: 2 492 m
  • czas jazdy: 10:35:18
  • średnia prędkość: 18,1 km/h

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl